Party 11

368 12 0
                                    


Anonim POV

Stała w wodzie, po samą szyje. Jej piękne fioletowe oczy wpatrywały się w moje. Jej kruczo czarne włosy pływały wokół niej, jeszcze bardziej ją zasłaniając.

Pod jej wzrokiem nie mogłem się ruszyć, zupełnie jakbym był kamiennym posągiem. Nie wiele widzie, ale mogę powiedzieć że jest niska i zgrabna. Blada cera, jak porcelana, bez skazy, wspaniale grała z ciemnymi włosami i oczami.

Czułem jak pod jej wzrokiem całe moje ciało płonie. Serce raduje się i zaczyna szybciej bić. Wiem że wpatrywałem się w nią dość długo.
- Co tak się patrzysz?- usłyszałem ten anielski głos. Moje serce momentalnie zaczęło bi z dziesięć razy szybciej. Dopiero teraz zrozumiałem jej słowa.
- Kim jesteś?- Zapytałem trochę nie śmiało, co cholernie dziwne, bo ja zawsze jestem pewny siebie! Dziewczyna uśmiechnęła się tajemniczo. Zaczęła wychodzić z wody. Jej czarne włosy przyległy do jej ciała, zasłaniając jej piersi. Wyszła z wody ale tylko do tali.
- Dziewczyną która nie bardzo wie gdzie jest i chce pożyczyć twój ręcznik. - Uśmiechnęła się słodko i wskazała na czerwony ręcznik wiszący na moim ramieniu. Zakłopotany szybko chwyciłem ręcznik i jej podałem, a następnie się obróciłem plecami do niej.

Ellen POV

Zmieszany szybko podał mi ręcznik i się odwrócił. Owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do niego, całkowicie wychodząc z wody. Ręcznik sięgał mi do kolan więc nie ma spiny.
Popukałam go palcem w plecy, a jego mięśnie momentalnie się spieły pod moim dotykiem. Powoli się do mnie odwrócił, a ja mogłam lepiej się przyjrzeć jego twarzy. Prosty nos, wyraziste kości policzkowe jak i szczękę. Jego oczy niebyły całe błękitne, jego tęczówki były okrążone czerwoną obudówką. Piękne!

Gdy ja wpatrywałam się w jego oczy moja wilczyca zaczęła warczeć i drżeć. MÓJ! To jedno słowo mogłam wyczytać z jej warkotu.... Czekaj ,CO? Mój? To mój mate?
Wiwi to masz mate?
Tak! Odparła podekscytowana wilczyca.
Obejmi go, przytul, pocałuj! Cokolwiek! Mentalnie śmiałam się z tej wariatki.

- Jak masz na imię?- zapytałam się ignorując wariatkę która krzyczy i nie może się uspokoić! Zamrugał jakby dopiero teraz się ockną z jakiegoś transu.
- Mów mi Braian.- Uśmiechnęłam się szeroko, odsłaniając białe jak śnieg zęby! Tak, ja się uśmiechnęłam, szerokooo!
- A ty?- zapytał równie szeroko uśmiechnięty co ja.
- Odpowiem ci jak ty mi powiesz gdzie jestem i jak dotrzeć do Blackmoonbarg.- Odparłam trochę złośliwie. Zrobił zszokowaną minę.
- Wow.
- Co?
- Nic...tylko...Blackmoonberg jest jakieś 30 kilometrów z tond! Jak się tu znalazłaś?- Wow! 30 kilometrów? Nieźle. Wzruszyłam ramionami. Staliśmy tak trochę, wpatrując się w swoje oczy. W końcu odchrząkną i zaczął rozglądać się wokół.
- Chodź!- odwrócił się do mnie plecami i zaczął iść przed siebie do lasu. Bez zastanowienia ruszyłam zanim.

Pod stopami czułam wilgotny mech, gałęzie i liście. Szliśmy tak z kwadrans, nie odzywając się do siebie, aż doszliśmy do Polany. Na środku polany znajdowała się duża (bo małą tego nazwać nie można) drewniana chatka. Za domem znajdował się garaż, a od niego prowadziła żwirowa droga na lewo. W ogrodzie nie było żadnych kwiatów, zabawek czy coś. Przed domem była tylko wielka jabłoń, a pod nią trzy leżaki i szklany stolik pomiędzy pierwszym a drugim leżakiem. W sumie nawet ładnie. Prosto, bez żadnych zbędnych ozdób, czy coś. Trawnik zadbany i równo skoszony.
Doszliśmy do jasnych drzwi. Braian staną z ręką na klamce,stanęłam obok niego. Spojrzał na mnie i tak się patrzał, dopóki ni usłyszeliśmy huku. Szybko odwróciłam głowę w stronę drzwi, i równie szybko wróciłam wzrokiem do chłopaka. Uśmiechał się przebiegle.
- Tylko się nie przestrasz.- Przewróciłam oczami na jego wypowiedz. Otworzył drzwi i szybko wszedł do ciemno niebieskiego holu. Weszliśmy do jasno niebieskiego salonu z białą kanapą na przeciwko kominka, nad nim plazma. Szarym stołem z szarymi krzesłami i kartonami przy ścianach. Wszystko fanie szkoda że ta kanapa była wywrócona, a po salonie biegał goły chłopak z garnkiem na głowie drąży się w niebo głosy, a za nim biegł czarno włosy w bokserkach z plastikowym pistoletem na wodę.
- ŚEMA POJEBY!- wydarł się Brainan. Chłopacy stanęli momentalnie i powoli obrócili się w naszą stronę. Na twarz chłopaka z garnkiem na głowie wpełz wielki rumienić, chłopak próbując to zakryć jeszcze bardziej zakrył twarz garnkiem. Chihotając podeszłam do wywróconej kanapy i zabrałam z niej koc, podeszłam do chłopaka z garnkiem na głowie i zawiązałam mu koc w okół bioder. Spojrzał na mnie zaskoczony spod garnka, a ja uśmiechnęłam się przyjaźnie, co odwzajemnił.

Czym jest miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz