Wybiegłam ze szkoły z twarzą całą od łez. Nie miałam żadnego pomysłu gdzie mam pójść. Do domu na pewno nie. Ruszyłam przed siebie, bijąc się cały czas z myślami. Przed oczami co chwile pojawiał mi się obraz jak ją całował. Czy okłamywał mnie przez cały ten czas jak byliśmy ze sobą? Czy spotykał się z nią za moimi plecami? Nie miałam bladego pojęcia. Może i lepiej, że nic o tym nie wiem. Chyba za bardzo by mnie to bolało. Przecież ja go kochałam i nadal kocham. To uczucie od tak nie zniknie. Będzie życie długo gdzieś tam w głębi mojego serca. Owszem, nie powiedziałam mu co do niego czuję. Tak samo jak on mi tego nie powiedział. Czyli, może jednak to była dla niego zabawa. Albo założył się z kumplami, że mnie przeleci i zostawi. I to by wyjaśniało dlaczego był ze mną tyle czasu. Ale... nie. Przecież on by czegoś takiego nie zrobił. On taki nie jest. Chyba, że... cały czas przy mnie udawał. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Najlepiej będzie jak całkiem przestanę o nim i o tej sytuacji myśleć. Nie chce go po tym znać. Może lepiej będzie jak wyjadę stąd, z tego cholernego miasta. Mama pewnie by się zgodziła. Pojechałabym gdzieś i właśnie tam skończyła liceum. Tu nie dam sobie rady. Na każdej lekcji siedzę z Matthew, więc na pewno nie dam rady. Muszę wyjechać. Może kiedyś wrócę.
Z tymi wszystkimi myślami doszłam do jakiegoś cichego i pustego zakątka w naszym miejskim parku. Dziwne. Nigdy nie widziałam tego miejsca. Ale co mi szkodzi? Nie ma tu nikogo to posiedzę sobie w samotność, słuchając muzyki i nadal myśląc co mam dalej zrobić. No bo i tak przecież nie mam ani gdzie pójść, ani do kogo. Nie mam przyjaciółki/przyjaciela, czy nawet kolegi albo koleżanki. Do tej pory, przez ten dosyć krótki okres trzech tygodni miałam Matthew, ale teraz znowu zostałam sama. No ale przecież to nic nowego, co nie? Pewnie znowu zamknę się w sobie. I raczej już nie otworzę dla nikogo. A przynajmniej wydaje mi się, że nie wydarzy to się w najbliższym czasie. Chociaż... przecież nic nigdy nie wiadomo...
Nie wiem ile tu już siedzę, ale nie chcę mi się stąd iść. Jestem tu sama ze swoimi myślami i ciszą wokół. Chyba właśnie takiego miejsca od zawsze potrzebowałam. Miejsca niewidocznego dla innych ludzi. To jest właśnie to. W pewnym momencie zauważyłam cień jakiejś osoby. Czyli nie tylko ja już znam to miejsce. Po chwili ta osoba przysiadła się do mnie. Był to chłopak. Wyglądał na mniej więcej tyle lat co ja. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i zatrzymałam piosenkę, której właśnie byłam w trakcie słuchanie. Schowałam telefon do kieszeni spodni i spojrzałam jeszcze raz na nieznajomego. Na pewno był wysoki. I przystojny. Szatyn i zielonych oczach, i malinowych ustach. W dodatku wyglądał na wysportowanego, na pewno nie był z mojej szkoły.
-Cześć. Nigdy wcześniej nie widziałem cię tutaj.. – powiedział do mnie. Boże! I ten jego głos.. wprost cudowny! Alex! O czym ty myślisz?! Przestań w tej chwili!
-Umm.. cześć. Raczej trudno, żebyś mnie tu kiedykolwiek wcześniej widział. Dzisiaj jestem tu pierwszy raz. Przypadkiem – odpowiedziałam. Patrzyliśmy się na siebie nawzajem.
-AAA... no to już wiadomo dlaczego. Ale raczej nie siedzisz tu bez powodu – powiedział, posyłając mi lekki uśmiech.
Wręcz cudowny uśmiech. O boszzz... o czym ja cały czas myślę?! Muszę przestać...
-Tak, niestety nie siedzę tu tak sobie bez powodu – powiedziałam już ze smutkiem w głosie. W jednej chwili przed oczyma stanął mi obraz dzisiejszej sytuacji w szkole. W oczach poczułam zbierające się łzy. Aby się nie rozpłakać przytrzymałam powieki palcami. Nie chciałam się rozpłakać przy tym nieznajomym.
-Możesz mi powiedzieć. Możesz mi zaufać. Lepiej wygadać się komuś obcemu niż dusić wszystko w sobie.
-Wiem o tym. Ale to wszystko jest takie bez sensu, moje życie jest bez sensu. Nie mam już znowu nikogo. Znowu zostałam sama... i.. i mam już po prostu dość być samą – no i się rozkleiłam przy nim. Nie wytrzymałam i łzy zaczęły spływać mi po policzkach. – To... to.. jest po prostu niesprawiedliwe. Miałam chłopaka, Matthew, przez ostatnie trzy tygodnie. Wszystko było okay, świetnie nam się układało. Wydawało mi się, że go kocham, i chyba nadal to do niego czuję. Ale nie wiem czy on coś do mnie czuje, czy czuł kiedykolwiek. Dzisiaj wszystko się zepsuło. Złamał mi serce. Mieliśmy się spotkać po pierwszej lekcji tam gdzie zawsze na przerwach, więc poszłam tam. Kiedy wyszłam zza rogu zobaczyłam go stojącego do mnie tyłem. Byli tam też jego koledzy z drużyny, no i kapitanka drużyny czeelederek. Typowy plastik. Tylko, że ona przytulała się do Matthew, a on, jakby w ogóle nie miał dziewczyny, czyli mnie, ją obejmował ramieniem. Zabolało mnie to. Ale to nie koniec. Stałam w miejscu i nie mogłam się ruszyć z miejsca. Przyglądałam się temu co się dalej wydarzyło bez jakiegokolwiek ruchu. A ona, ten cholerny plastik i największa dziwka w szkole po prostu stanęła przodem do Matthew i go pocałowała. A on oddał ten pocałunek. Wtedy do mnie dotarło co właśnie zobaczyłam. Podbiegłam do nich, odepchnęłam ja na bok i krzyknęłam mu prosto w twarz, że jest dupkiem, że nie chce go znać, no i że to koniec. Przy tym najmocniej jak umiałam dałam mu z liścia i wybiegłam ze szkoły. I właśnie w ten sposób znalazłam się tutaj...
-Co za dupek z niego! Jak on ci mógł zrobić coś takiego?!! – krzyknął oburzony chłopak. Po chwili poczułam jak obejmuje mnie swoimi ramionami. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Potem rozmawialiśmy jeszcze długo, siedząc tak na trawie. Dowiedziałam się, że ma na imię Niall i ma 18 lat, a za niedługo kończy 19.
*******************************
Hejka :) wiem, trochę późno, ale co tam. Pierwszy raz chyba w tym opowiadaniu napisałam tak długo rozdział. 933 słowa. Sama jestem w szooku... ;D
Zostawcie coś po sobie :)
Pozdrawiam ;)
An ;*
CZYTASZ
Przez Internet
Teen FictionAlex - to siedemnastoletnia dziewczyna, która nie jest ani popularsem, ani kujonem w swojej szkole. Jednak i tak nie ma za wielu przyjaciół. Jest ładną dziewczyną, ale sama tego nie zauważa. Jest nieśmiała... Matthew - to osiemnastoletni chłopak. Je...