43.

3.2K 175 12
                                    

Rozdział niesprawdzony!

Madison POV

Minął już miesiąc pobytu tutaj, we Włoszech. Bardzo mi się tu podoba i nie chce stąd wyjeżdżać... Stoję przed naszym basenem i wpartuję się w bajecznie czystą wodę

- co robisz? - zapytał Justin przytulając mnie od tyłu, lekko popychając mnie do przodu, tak, że prawie wpadłam do basenu

- Justin! Uważaj! - zaśmiałam się

- skarbie... Przecież dobrze wiesz, że ja i tak to zrobię - popatrzył ja mnie rozbawionym wzrokiem

- nie waż się nawet... - nie pozwolił mi dokończyć bo popchnął mnie do wody i wskoczył zaraz za mną - Justin! Ja mam w kieszeni telefon!

- ups - powiedział drapiąc się po karku - kupię ci nowy

- nie chce, żebyś wydawał na mnie pieniądze, Justin - powiedziałam i odłożyłam "martwy" już na 100% telefon na bok

- przepraszam, nie wiedziałem - powiedział i opuścił głowę

- ejj, skarbie. Nic się nie stało, zresztą nie miałam nic ważnego na tym rzęchu... - powiedziałam podchodząc do niego i biorąc jego głowę w moje dłonie, tak, aby patrzył mi w oczy

- na pewno? - zapytał a ja pokiwałam twierdząco głową - ale i tak kupie ci nowy

- serio, nie trzeba - zaśmiałam się

- trzeba

Po wymianie zdań zaczęliśmy pływać i chlapać się wodą jak małe dzieci. Po 30 minutach znudziło mi się, zresztą Justinowi tak samo siedzenie w basenie, więc wyszliśmy i poszliśmy wysuszyć się na leżaki. Położyłam się i postanowiłam zdjąć z siebie koszulkę, ponieważ cała przylegała mi do ciała i źle się z tym czułam. Spodenki zostawiłam, bo one nie przeszkadzały mi tak bardzo

- ci się tak patrzysz? - zapytałam ze śmiechem widząc wpatrzonego we mnie Jusa

- bo jesteś idealna - westchnął patrząc mi w oczy a ja znając życie na pewno się zarumieniłam

- przestań... - zaśmiałam się

- nie przestanę, słoneczko - powiedział a ja znowu się zaśmiałam

- słoneczko jest na niebie - powiedziałam z uśmiechem

- ty jesteś moim słoneczkiem - mruknął a ja wstałam i przesiadłam się na jego kolana. Usiadłam na nim okrakiem i popatrzyłam głęboko w oczy

- jesteś niesamowity, wiesz? - zapytałam na co on opuścił głowę i zachichotał - ja nie żartuję - powiedziałam i chwyciłam za jego dłoń. Bawiłam się jego palcami aż dotąd kiedy ta dłoń przeniosła się na mój policzek a już po chwili Justin mnie pocałował. Włożyłam dłoń w jego włosy i zaczęłam za nie lekko ciągnąć na co Justin zaczął się uśmiechać.

***

Jestem z Justinem w parku. Ja siedzę na ławce i czekam na blondyna, który poszedł kupić lody. Niespodziewanie ktoś nieznany się do mnie dosiadł.

- cześć piękna - powiedział jakiś nawalony facet po 40 a ja popatrzyłam się na niego z pogardą, nie lubię kiedy ludzie piją...

- jestem tu z chłopakiem - mruknęłam

- jakoś go tu nie widzę - zaczął się śmiać jak opętany a ja nie miałam pojęcia co tutaj było śmiesznego

- zaraz przyjdzie - powiedziałam i wstałam z ławki kiedy ten zaczął się do mnie przybliżać - idź stąd...

- nie mam takiego zamiaru - uśmiechnął się z kpnią. Dlaczego tutaj nikogo nie ma?! Dlaczego Justin chciał akurat miejsce gdzie w ogóle nie ma ludzi? - gdzie mi uciekasz, maleńka?

Zaczęłam się bać. Gdzie do cholery jesteś Justin?! Zaczęłam uciekać, ale ten facet mnie gonił. Złapał mnie i przygwoździł do jednego z drzew.

- teraz mi nie uciekniesz - parsknął śmiechem

- błagam, zostaw mnie! - Zaczęłam krzyczeć, ale on zatkał mi usta dłonią

- cicho bądź, spokojnie, nie będzie cię bolało - powiedział i chaotycznie zaczął całować mnie po szyi

- błagam, zostaw... - zaczęłam płakać - zostaw! - krzyknęłam najgłośniej jak teraz mogłam

Justin POV

Otoczyli mnie fani, nie chciałem ich olewać, więc robiłem sobie zdjęcia i dawałem autografy. Miałem kupić lody, ale raczej tego nie zrobię. Nagle usłyszałem krzyk. Krzyk Madison. O co chodzi? Usłyszałem coś w stylu "zostaw". Przeraziłem się. Przepchałem się przez fanów i szybko pobiegłem do miejsca, w którym byłem przedtem z Madison. Kiedy zobaczyłem, że dodała się do niej jakiś facet to krew się we mnie zagotowała... Przyśpieszyłem jeszcze bardziej i kiedy znalazłem się wystarczająco blisko, przywaliłem gościowi z pięści w twarz. Chwycił się za bolące miejsce i wyprostował się

- Co ty odpierdalasz, gówniarzu?! - krzyknął a ja uderzyłem go z drugiej ręki a z jego nosa zaczęła lać się krew

- wypierdalaj, bo dostaniesz mocniej. Jak kiedykolwiek cię zobaczę to masz przejebane. A teraz spierdalaj i nigdy więcej nie dotykaj mojej dziewczyny! - darłem się na faceta, który po moich słowach odwrócił się i szybkim tempem od nas odszedł. Podbiegłem do Madison i szybko ją przytuliłem

- Nic ci nie zrobił, kochanie? - zapytałem zmartwiony

- na szczęście nie.. - powiedziała ciężko oddychając a ja jeszcze mocniej ją przytuliłem. Kiedy jej oddech się unormował, pocałowałem jej czoło.

- nigdy więcej cię nie zostawię samej...

***
Kolejny rozdział :), tak wiem, znowu długo, ale no nie mam zbytnio czasu, ale to się zmieni :)

WORK?•JB Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz