NIESPRAWDZONY
Madison POV
Minęło już kilka dni od tamtego zdarzenia... jakoś się pozbierałam i teraz przeglądam swój nowy telefon, który dostałam od Jusa.
- mam dla ciebie niespodziankę - powiedział Justin uśmiechając się
- coo? Justin, to że kupiłeś mi telefon i to mega drogi to jest dla mnie niespodzianką - zaśmiałam się
- będę robił dla ciebie niespodzianki niezależnie od sytuacji ani niczego innego - powiedział patrząc mi w oczy
- jesteś niesamowity - powiedziałam całując jego policzek
- bądź gotowa na 20, ładnie się ubierz i pójdziemy gdzieś - uśmiechnął się - co ja gadam... Przecież ty zawsze wyglądasz ślicznie
- Ale słodzisz! - zaśmiałam się
- nieprawda! - zachichotał - bądź gotowa
- okej, już nie mogę się doczekać - powiedziałam a chłopak wyszedł z pokoju i zamknął drzwi a ja wróciłam do przeglądania telefonu. Zobaczyłam, że jest godzina 17, więc zaczęłam się powoli przygotowywać. Poszłam pod prysznic co zajęło mi 30 minut, zaczęłam się malować. Wychodząc z łazienki pomyślałam, że Justin zaczyna zaskakiwać mnie coraz bardziej.
Stanęłam przed szafą i zaczęłam wybierać ubrania. Wybrałam pudrowy crop top na ramiączkach, krótkie jeansowe spodenki z przetarciami i z wysokim stanem, do tego jasny sweter i naszyjnik oraz białe conversy
Popatrzyłam na zegarek i zobaczyłam 19:58, wyrobiłam się. W tym samym czasie do pokoju zapukał Justin a po chwili wszedł.
- ślicznie wyglądasz - powiedział i pocałował mnie w policzek i chwycił za dłoń po czym wyszliśmy z domu.
- gdzie idziemy? - zapytałam mijając natrętnych paparazzi.
- jakbym ci powiedział to nie było by niespodzianki - uśmiechnął się patrząc na mnie
- No okej, okej - zaśmiałam się. Na dworze jest już ciemno, bo idziemy już chwilę. Doszliśmy na jakąś plażę i z daleka widziałam jakieś światło.
- odwróć się - blondyn uśmiechnął się. Zrobiłam co rozkazał i po chwili na swoich oczach poczułam jego bandankę. Zawiązał mi ją z tyłu i znowu chwycił mnie za rękę i prowadził do jakiegoś miejsca, aż wreszcie się zatrzymał.
- uwaga - zaśmiał się i ściągnął bandankę. Moim oczom ukazała się mała scena, której wejście obtoczone było światełkami
- wow - westchnęłam
- chodź - powiedział i lekko pociągnął mnie za sobą. Na scenie był stolik i dwa krzesła. Justin odsunął mi jedno z nich i sam poszedł do drugiego.
Rozmawialiśmy chwilę o tym jak tu jest pięknie i po chwili Justin sięgnął pod stół i wyciągnął spod niego koszyk piknikowy na co zachichotałam- Justin, kochanie, nie musiałeś tego robić - powiedziałam a on tylko pokręcił z uśmiechem głową
- spokojnie, mam jeszcze tysiące innych pomysłów co do naszych wspólnych wyjść - powiedział a ja pomyślałam o tym jaki o on jest wspaniały... Oparłam głowę na ręce i uśmiechnęłam się myśląc o nim
- co wybierasz? - zapytał pokazując mi na potrawy, które pewnie zamówił z jakiejś restauracji i teraz je tu przyniósł
***
Tak, wiem, krótki ://