Rozdział XXII

25 2 0
                                    

"Sebastian i Paulinka"

Już niedługo urodzę. Termin mam za tydzień więc jestem jeszcze w domu. Jest piątek popołudnie, słoneczny piękny dzień. Nagle czuję skurcz. Potem następny, później odeszły mi wody. Oliver powinien lada chwila tu być.

Oliver

Podjeżdżam pod dom i słyszę jak moja żona krzyczy. Wbiegam pędem do domu

-Kochanie co się dzieje?

-Rodzę!!! Idź po torbę i jedziemy. Szybko!

Pobiegłem po torbę z rzeczami Angeli i wrzuciłem ją do bagażnika po czym szybko pobiegłem po nią i ostrożnie zaprowadziłem ją do auta. W drodze do szpitala starałem się uspokoić mojego kwiatuszka ale to nic nie dało. Nie dziwię się zresztą, bo to zapewne musi być straszny ból.

Angelika

Oliver całą drogę próbował mnie uspokoić ale to nie jest takie łatwe. Gdy dojechaliśmy do szpitala od razu wzięto mnie na porodówkę.

-Mogę być przy żonie?- spytał się mój mąż

-Jeżeli pacjentka wyrazi tylko na to zgodę- powiedział lekarz na co tylko przytaknęłam głową- to proszę ubrać fartuch i przyjść na salę

-Dobrze

***

-Spokojnie, przyj kochanie

-Ja jestem spokojna!!!

-Widać już główkę. Jeszcze kilka razy i będzie po wszystkim. Jak powiem teraz to proszę przeć

-Dobrze- odpowiedziałam

-Teraz- lekarz dał sygnał, a ja jak najlepiej mogłam zaczęłam przeć.

Po kilku minutach na świecie były już nasze małe szkraby. Pierwszy urodził się Sebastianek, a po pięciu minutach Paulinka. Bardzo się cieszę i mam nadzieje, że będę dobrą mamą

Nic Nie Trwa WiecznieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz