Rozdział 3.

6.7K 216 5
                                    

Będę tu już zawsze siedzieć?
James, James... Mhmm znajome to imię a twarz też skąś kojarzę. Nie! To niemożliwe. James Cooper.
Dwa lata temu przeprowadziłam się a on wtedy był moim sąsiadem. Już wtedy było z nim coś nie tak. Kiedy wracałam ze szkoły i przechodziłam koło jego domu zawsze firanka od jego okna była poruszona. Tak samo z balkonem kiedy przechodziłam słychać było trzask zamykanych drzwi.
Już wtedy wydawało mi się to podejrzane ale uznałam że to przypadek. To on na pewno!
I właśnie wtedy do pokoju wszedł James.
- James Cooper! - krzyknełam
Mój były sąsiad.
-W końcu sobie przypomniałaś przyznam że było mi przykro że mnie nie pamiętasz.
James wypuść mnie! Czy to zemsta? Przecież ja ci nic nie zrobiłam - miałam nadzieje że mnie wypuści ale...
- Nie o to chodzi już ci tłumaczyłem. Chcę z tobą spędzić więcej czasu dlatego zostaniesz ze mną na siłę dopóki sama nie będziesz tego chcieć. A ja muszę mieć pewność że nie uciekniesz.
Miał już wyjść ale wrócił się i powiedział:
-Zobaczysz jeszcze będziesz moja Jade Evans.
- Nigdy krzyknełam - ale pewnie mnie nie usłyszał bo wyszedł.
Siedziałam na łóżku i obmyślałam plan ucieczki.
Pierwszą opcją jest udawanie zakochanej w Jamesie, zdobycie jego zaufania i ucieczka.
Drugą opcją jest głodówka, udawanie słabej, załamanej, brak chęci życia. Może by się zlitował i wypuścił mnie. Nad resztą jeszcze myślę Nagle do pokoju wszedł James.
- Cześć piękna! Mam dla ciebie kanapki. Muszę iść do miasta. Nie będzie mnie ok. 2h. Nie próbuj uciekać bo wszystkie drzwi będą zamknięte a oko masz za wyskoko - roześmiał się
- Nie będę tęsknić! Najlepiej nie wracaj. - wykrzyczałam.
On znów się roześmiał. Podszedł bliżej i... pocałował mnie. Całkiem nieźle całuje. O czym ja myślę?! Natychmiast go odepchnełam.
- Do zobaczenia - rzucił i wyszedł.
Miałam teraz sporo czasu na ucieczkę. Drzwi od pokoju miały matową szybę niemal na całej długości. Świetnie rozbije ją, poszukam zapasowego klucza do głównych drzwi albo jakiegoś okna przez które jakimś cudem uciekne. Plan był prosty gorzej z wykonaniem. Nie miałam czym rozbić tej szyby jedynie plastikowa taca z kanapkami. Szybko zjadłam je wszystkie. Wiem że miałam zastosować taktykę głodówki ale skoro i tak uciekam to muszę mieć trochę siły.
Wziełam tacę i zaczełam próby rozwalenia szkła.
I nic. Za drugim razem taca pękła i rozsypała się. Załamana zaczełam płakać.
Nic mi nie zostało tylko ja sama. Pierwszy rozbieg skok i z buta w drzwi. Nic drugi....
James:

W końcu mnie rozpoznała.
Pogadałbym z nią na ten temat dłużej ale muszę iść do miasta. Kupić trochę jedzenia i ubrania dla Jade. Przy okazji dowiedziałem się że policja i rodzice Jade szukają jej. Napewno też wynajeli prywatnego detektywa. Jest źle. Wziąłem szybko potrzebne rzeczy. I pojechałem do domu. Teraz nie mogę spacerować po mieścię i robić za dużo zakupów, bo jeszcze ktoś mnie złapie. Kiedy wszedłem do domu usłyszałem straszny huk zbitego szkła.
Jade! Leżała poza swoim pokojem z zranionymi nogami rękami i w ogóle wszystkim. Była cała we krwi.
Jade! Coś ty zrobiłaś?! Nie odpowiedziała z bólu zemdlała.
Wziąłem jak na ręce jak pannę młodą. I zaniosłem do siebie tam zaopatrzyłem jej rany. Straciała sporo krwi.

****************************

Cześć!
Sorry za ort.
Jak myślicie co się stanie?
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale;*

Porwana Przez PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz