James:
Siedziałem zniecierpliwiony na krześle obok łóżka na którym leżała dziewczyna. Byłem już naprawdę zaniepokojony tym, że jeszcze się nie obudziła. Miałem wielką ochotę ją dotknąć, chwycić jej drobna dłoń ale wiedziałem, że ona tego nie chcę.
Tym razem nie będę jej przetrzymywał nie zrobię nic wbrew jej woli. Już wystarczająco się przeze mnie wycierpiała. Pomogę jej, zaopiekuję a później odwiozę do domu. Ale nigdy nie przestanę ją kochać. Już zawsze będę ją chronić nawet jeśli ona nie będzie sobie zdawać z tego sprawy. Nie pozwolę ją skrzywdzić ani sam już nigdy tego nie zrobię. Dostałem drugą szansę od życia by wszystko naprawić. Moje myśli po raz kolejny wróciły do tego dnia.- Boże! Co ja zrobiłam?! Jak to się... Ja nie chciałam...to... - krzyczał jakiś głos
Czułem, że leżę w dziwnie niewygodniej pozycji, wszystko okropnie mnie boli a w ustach czuje metaliczny posmak krwi.
- Proszę pani?! Wszystko w porządku? - słyszę trzask zamykanych drzwi samochodu a potem pytanie tym razem mężczyzny
- Nie.... nie... ja nie chciałam przysięgam...ja..tylko - jęczała kobieta
Próbuje otworzyć oczy ale nie mogę się ruszyć, zawołać o pomoc. Nie mogę nic. Nic już nie potrafię usłyszeć. Czuję, że pochłania mnie pustka.
Nagle jakby z daleka cichy jęk, który przerodził się w krzyk głośny i nieustępliwy. Wyrwał mnie z objęć śmierci i pozwolił na jeszcze jeden słaby wdech. Przed oczami stanęła mi twarz Jade. Mojej kochanej Jade którą tak bardzo skrzywdziłem.
Chce coś powiedzieć, przeprosić, pożegnać się ale nie potrafię. Walczę o każdy oddech. Ktoś ciągle krzyczy...
- On żyje! Naprawde. Musi! Uratujecie go prawda?! - krzyczała
- Jest pani w szoku, proszę się położyć na noszach
Zawiadomił pan policję?
- Tak
- Dobrze, oni zajmą się ciałem
- powiedział jakiś głos towarzyszą mu trzaski a po chwili okropny dźwięk syreny raniący moje uszy i sprawujący, że ból głowy jest nie do wytrzymania
Czuję, że ciemność nadchodzi. Wiem, że to koniec. Zbieram się w sobie i próbuje wyobrazić sobie ją po raz ostatni. Widzę jej twarz jest taka wyraźna. Ostatni oddech, ostanie tchnienie ostanie słowo.
- Jade - wypowiadam i oddaje się w ręce śmierciKtoś jednak mnie usłyszał mężczyzna który zadzwonił na karetkę zrobił to po raz drugi. Zanim dotarli byłoby już za późno gdyby nie ten człowiek. Reanimował mnie kilka długich minut aż do przyjazdu ambulansu. Zawdzięczam mu życie.
Jade:
Budzę się czując straszliwy ból. Kiedy otwieram oczy rażą mnie promienie wiosennego słońca wpadające przez duże kwadratowe okno. Tak dawno nie widziałam słońca. W ustach mam sucho a całe ciało jest odrętwiałe.
Dopiero teraz wszystko powoli do mnie dociera. Nie jestem już w piwnicy. Ktoś mi pomógł. Ktoś mnie uratował. Szybko podnoszę się do pozycji siedzącej ignorując przez tym ból. Przede mną był James. Siedział obok łóżka wpatrując się we mnie swoimi dużymi szarymi oczami w których wyraźnie widać było ulgę.
- Dzięki Bogu nareszcie się obudziłaś - powiedział dokładnie tak jak wtedy gdy odzyskałam przytomność po próbie ucieczki.
- James - wyszeptałamHejka :)
Cieszycie się z powrotu James'a?
A może wręcz przeciwnie. Napiszcie w komentarzach.
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki 💖💖💖Pozdrawiam
~Nieznajoma5000
CZYTASZ
Porwana Przez Przeznaczenie
RomanceZnowu to dziwne uczucie że ktoś mnie obserwuje. Słyszę ciche kroki zbliżającej się osoby. Tym razem udaje mi się dostrzec cień człowieka? Boję się! Zaczynam biec ulica jest już pusta. Jestem sama. Nagle ktoś zatyka mi buzię. Chce krzycześ ale czyja...