James:
Nienawidze Cię! W głowie wciąż słyszałem jej słowa. Wszystko na nic nie wybaczyła mi, kłamała cały czas udawała. Chciała tylko wrócić. A ja prawie dałem się nabrać prawie jej zaufałem ale co ja sobie wyobrażałem że mi wybaczy, pokocha i będziemy żyć długo i szczęśliwie? Phrrr... Żałosne.
Muszę ochłonąć. Wiem co mi pomoże wziąłem moją mp3 i już miałem wychodzić kiedy sobie przypomniałem że...Jade:
To nie człowiek to potwór któty powinien zgnić w więzieniu. Kiedy stąd uciekne nie oszczędze go nie będę go kryć wszystko powiem policji. Pożałuje że mi to zrobił!
Kiedy usłyszałam jego kroki wiedziałam że to moja szansa na ucieczke. Zaczaje się przy drzwiach i walnego czymś w ten chory łeb. Byłam gotowa mogłam wszystko zrobić dla wolności ale nie zamiast zamachu na porywacza. Mogłam najwyżej walnąć w drzwi. Bo po chwili oczekiwań usłyszałam dźwięk przekręcającego się klucza. Zamknął mnie!? Szarpnełan za klamke. Zamknięte! Nie ucieknę stąd nigdy, umrę w czterech ścianach tego przeklętego pokoju. Załamana położyłam się i zalałam łzami. Jedyne co mi zostało to nadzieja że ktoś mnie znajdzie i pomoże.
Po nie kończących się minutach płaczu zaczełam krzyczeć najgłośniej jak potrafiłam:
RATUNKU! POMOCYY! Niech ktoś mi pomoże.
Po chwili moje gardło paliło mnie z bólu i domagało się wody. Niestety mój cudowny książe kompletnie mnie olał.
W końcu padłam z zmęczenia.James:
Biegłem już około godziny to pozwoliło mi się uspokoić i pomyśleć. Jade ma racje. Jakoś jej to wynagrodze znajde odpowiednie rozwiązanie dla nas obojga. Dam jej więcej swobody będę spędzał z nią jeszcze więcej czasu jeszcze się do mnie przekona. Musi.
Spojrzałem na zegarek. Już tyle tu jestem?! Zostawiłem ją samą bez jedzenia, picia zamkniętą jak w klatce. Sam pogarszasz swoją sytuacje James. Jesteś kompletnym debilem. Prawie biegłem w stronę domu. Wpadłem tam jakby się paliło. Pobiegłem na górę do jej pokoju, była straszna cisza a ona nie odpowiadała na moje wołanie. Byłem niemal pewien że jakimś cudem uciekła. Otworzyłem a właściwie wyważyłem drzwi z hukiem w efekcie budząc jak się okazało śpiącą dziewczyne.
- Jade wszystko okk?
- Nic nie jest ok - wychrypiała
Szybko poszłem do kuchni po wode i kanapki. Musi być głodna od obiadu nie miała nic w ustach. Podałem jej szklanke pełną wody. Od razu wszystko wypiła ale to nie poprawiło jej głosu wciąż chrypiała a kiedy próbowała podnieść głos to z jej gardla wydobywał się jedynie cichy pisk.
- Zostawiłeś mnie zamkniętą jak w więzieniu. Jesteś podłym... - nie dokończyła bo uniemożliwiła to moja ręka zatykająca jej buzię
- Chyba nie chcesz całkowicie stracić głos, co?
Podałem jej tabletki na ból gardła, zabrałem pustą tace i szklanke i wyszedłem. Dziś nie ma sensu z nią rozmawiać wciąż jest zła i jeszcze to gardło. Jutro powiem jej co postanowiłem mam nadzieje że to coś pomoże.Cześć!
Bardzo cieszę się z waszych gwiazdek i komentarzy.
Na razie dotrzymuje obietnicy i dodaje kolejny rozdział.
Jeśli chcecie szybko kolejny rozdział to pod tym prosze o 10 gwiazdek i 3 komentarze.
Przepraszam za błędy.
Miłego czytania:*
CZYTASZ
Porwana Przez Przeznaczenie
RomanceZnowu to dziwne uczucie że ktoś mnie obserwuje. Słyszę ciche kroki zbliżającej się osoby. Tym razem udaje mi się dostrzec cień człowieka? Boję się! Zaczynam biec ulica jest już pusta. Jestem sama. Nagle ktoś zatyka mi buzię. Chce krzycześ ale czyja...