Byliśmy we troje nas i pastor. To był jeden z najbardziej smutnych i żałosnych pogrzebów jakie widzi ten cmentarz.
Pamiętam jak na pogrzebie Bonnie zebrało się całe miasteczko, wszyscy chcieli ja pożegnać. James nie miał nikogo. Byłam tylko ja i Dave i Rose która była tu dla mnie.
- Dziękuję - szepnęłam w jej stronę
- Nie musisz - zapewniła z bladym uśmiechem
Oglądnęłam się za siebie, tam gdzieś dalej przy kościele jest mama i Jev którzy obsesyjnie dbają o moje bezpieczństwo.
Nabożeństwo było krótkie i dziwne a raczej ciche zbyt ciche.
Patrząc na trumnę którą właśnie wkładano do grobu nie czułam, że to James bo to nie może być on. Pewnie za kilka dni po prostu pojawi się w drzwiach mojego domu i wszystko będzie tak jak powinno.
- Żegnaj bracie - powiedział Dave rzucając ziemią w stronę mogiły
Worek trafił w moje ręce a ja przez chwilę nie byłam pewna gdzie jestem i co robię.
Zaczerpnąłem powietrza i rzuciłam ziemią.
- Umarłam przez Ciebie, chociaż właśnie dla Ciebie tak pragnęłam żyć.
Rose zakryła twarz ustami.
- Oh Jade, nie mów tak proszę
Dlaczego miałabym mówić inaczej?
Czułam się martwa i tak będzie już chyba zawsze.Na szczęście się pomyliłam....
4 lata później...
Od razu po oficjalnych uroczystościach zakończenia poszłam na cmentarz go odwiedzić.
- Cześć - mruknęłam dotykając grobu
Położyłam na nim kwiaty i ruszyłam w stronę wyjścia. Odwróciłam się po raz ostatni bo wiedziałam, że już tu nie wrócę.
Poszłam do parku w którym umówiłam się z Rose usiadłam na niewielkim pagórku czekając na dziewczynę.
Zamknęłam oczy i całkowicie oddałam się temu przyjemnemu uczuciu. Wiatr roznosił dookoła zapach bzu i świeżej trawy a twarz ogrzewały promienie wiosennego słońca.
- Zrobiłyśmy to - powiedziała Rose zmuszając mnie do otwarcia oczu
Odpowiedziałam uśmiechem po raz kolejny wspominając ostatnie 3 lata college. Pierwszy rok był ciężki nie mogłam sobie wciąż poradzić z odejściem James'a ale z dnia na dzień było lepiej.
- Jestem szczęśliwa, wiesz? - odezwałam się w końcu
- Wiem - powiedziała radośnie Rose całując mnie w policzek
- Wszystko się ułożyło - wyszeptałam bardziej do siebie niż do przyjaciółki
Miesiąc po pogrzebie złapano gang który mnie porwał, wszyscy trafili tam gdzie powinni czyli do więzienia, Dave również. Nie było mi go szkoda.
Mama i Jev zaręczyli się pół roku temu a już za dwa miesiące miał odbyć się ich ślub. Naprawdę szczerze cieszę się ich szczęściem.
- Umówisz się z nim? - zapytała Rosalie po raz kolejny wygrywając mnie z wspomnień
- Chyba tak - powiedziałam lekko się rumieniąc na myśl o przystojnym blondynie którego poznałam kilka dni wcześniej - Myślę, że jestem już gotowa - dodałam po chwiliCześć po raz ostatni :)
Więcej nie będzie rozdziałów bo to koniec.
Zostaw więc ostanią gwiazdkę i napisz komentarz czy podoba Ci się epilog.
Szczęśliwego Nowego Roku!Pozdrawiam
~Nieznajoma5000
CZYTASZ
Porwana Przez Przeznaczenie
RomanceZnowu to dziwne uczucie że ktoś mnie obserwuje. Słyszę ciche kroki zbliżającej się osoby. Tym razem udaje mi się dostrzec cień człowieka? Boję się! Zaczynam biec ulica jest już pusta. Jestem sama. Nagle ktoś zatyka mi buzię. Chce krzycześ ale czyja...