Nie łatwo było zaufać komuś kogo w ogóle nie znałam ale nie miałam wyboru.
Szliśmy przez szosę obok lasu. Zaczełam się zastanawiać gdzie jestem. Wszytko to było takie obce. Domyślałam się, że jestem bardzo daleko od domu. Nie było tu nic znajomego. Po jednej stronie znajdowały się ładne jednakowe domki jednorodzinne a po drugiej ów las.
- Posłuchaj - zaczął mówić Dave zatrzymując się nagle ale wciaż trzymając moją rękę - Zawiozę Cię bezpiecznie gdzie będziesz chciała. Ale teraz nie mam czym... James zaraz wróci. Zrobimy tak: Musisz iść prosto cały czas kiedy droga się rozdzieli skręcisz w lewo i tam zaraz zobaczysz mały sklepik. Zaczekasz przed nim na mnie. Kiedy on wróci wezmę motor i przyjade po ciebie okay? - mówiąc do mnie możliwe, że nieświadomie gładził moją rękę opuszkami palców.
Już miałam odpowiedzieć ale uprzedził mnie.
- Spokojnie, zanim zorientuje się, że cię nie ma będziemy w drodze. Nie musisz się bać, nie porwę cię. Obiecuje, że bezpiecznie odwiozę cię do domu.
Przez chwile miałam dziwne wrażenie, że czyta mi w myślach.
- Dobrze, będę czekać pod sklepem - zapewniłam
- Muszę już tam wracać. Nie chcę żeby spotkał mnie po drodze.
- Jest duża szansa, że zanim dojdziesz do sklepu to miniesz się z nim. Dlatego kiedy usłyszysz, że coś nadjeżdza to biegniesz do lasu i chowasz się w krzakach - z moich ust wyrwał się histeryczny śmiech
- Schować się - powtórzyłam patrząc się w jego niebieskie oczy. Były takie błyszczące takie...
- Wszystko już jasne. Do zobaczenia. - rzucił na pożegnanie i puścił moją rękę.
Przez chwile stałam jakbym zupełnie zapomniała co mam robić. Otrząsnełam się i ruszyłam przed siebie. Wszystko będzie dobrze. Dziś wracasz do domu.Dave:
Nie szłem już tylko biegłem nie mogłem spotkać go po drodze. Wpadłem do domu zdyszany. Otworzyłem lodówke i wyciągnąłem puszke pepsi. Napiłem się łyk.
Od razu lepiej. Szybko włączyłem telewizor i rozsiadłem się na kanapie jak gdyby nigdy nic. Czekałem.Jade była już bliko. Zaraz miał się jej ukazać zakręt. Nagle usłyszała z daleka charakterytyczny dla motoru warkot. Był co raz bliżej. Przerażona dziewczyna rzuciła się w strone drzew. Wpadła do rowu. Wiedziała, że zanim się z niego wygramoli to James już będzie. Nie miała wyjścia. Przywrła płasko do wilgotnego dna rowu i czekała. Miała nadzieje, że się uda. Rów był dość głębki. Jeśli będzie miała szczęście porywacz przejedzie szybko nawet nie zwracając uwagi na leżącą dziewczynę. Zza zakrętu pojawił się motor. Zbliżał się z każdą chwilą.
Jade wbiła paznokcie w ziemie i przygryzła warge. To tylko trochę szczęcia. Proszę niech nic nie zauważy....
CZYTASZ
Porwana Przez Przeznaczenie
RomanceZnowu to dziwne uczucie że ktoś mnie obserwuje. Słyszę ciche kroki zbliżającej się osoby. Tym razem udaje mi się dostrzec cień człowieka? Boję się! Zaczynam biec ulica jest już pusta. Jestem sama. Nagle ktoś zatyka mi buzię. Chce krzycześ ale czyja...