Rozdział 10. Bo bita śmietana nie służy tylko do jedzenia.

365 34 29
                                    

Te kilka dni w Neverlandzie minęło bardzo szybko, ale gdy ktoś świetnie się bawi czas niestety nie zatrzymuję się w miejscu.Dzięki Michaelowi i Macowi przypomniałam sobie najlepsze lata mojego życia. Dzieciństwo...gdyby ktoś miesiąc temu powiedział, że będę bawić się w chowanego z Michaelem Jacksonem i łazić po drzewach nazwałabym go niedorozwiniętym umysłowo człowiekiem, ale każdy dorosły ma w sobie dziecko tylko nie chce tego pokazać, bo uważa to za coś głupiego. Co innego Michael, który ma szalone pomysły i często zachowuję się jak dziecko, ale kiedy trzeba potrafi być poważny. Ja mam 25 lat, jestem dorosłą kobietą i to znaczy, że mam być sztywna jak kołek i nie bawić się wganianego, bo to nie wypada w moim wieku? To co w taki razie wypada?Jestem pewna, że każdy z takich poważnych biznesmenów w garniturach zmieniło by się po jednym spędzonym dniu na zabawie w tej bajkowej krainie. Dzisiaj wraca Jessica i razem z Michaelem postanowiliśmy upiec tort i przy okazji się powygłupiać.

-Gdzie Mac?- spytałam Michaela, który właśnie wszedł do kuchni.

-Włączyłem mu bajki, żeby się nie nudził.

-Niech zgadnę Kaczor Donald?- oparłam się o blat.

-Nie, Scooby Dooby Doo. Wiesz duchy i te sprawy. Uwielbia tą bajkę.

-Myślałam, że on kocha Kaczora Donalda.

-Już nie. Przed chwilą stwierdził, że nie będzie oglądał Kaczora, bo to bajka dla cieniasów, on przecież jest facetem.- wybuchnęliśmy śmiechem.

-To co robimy ten tort?- zapytał ochoczo zacierając ręce.

-Tak tylko najpierw powiedz mi gdzie znajdę fartuchy.

-Fartuchy! No tak, przygotowane już są. Poczekaj zaraz wracam.- wybiegł z kuchni i po chwili wrócił z dwoma różowymi fartuszkami w ręku,podał mi jeden. Gdy zobaczyłam napis na nim zaczęłam się śmiać.

-Seksowna Lancaster? A Ty co masz?- założył go i zrobił piruet.

-Seksowny Jackson.- przeczytałam, a po chwili parsknęłam śmiechem- Skąd to wziąłeś?

-A nie ważne, nie musisz wszystkiego wiedzieć. Podoba Ci się chociaż?

-Ale mój czy Twój?

-Oba.-uśmiechnął się.

-Są świetne. Nie wiem skąd Ty masz takie pomysły.

-I nie chcesz wiedzieć.- puścił mi oczko, założyłam fartuszek.

-Okej, wyciągnij z lodówki składniki. Wiesz jakie?

-Tak robiłem już tort nieraz.- wyszczerzył się.

-Mhmm i pewnie zakalec wyszedł.- mruknęłam pod nosem.

-Słyszałem.- wychylił się i pogroził mi palcem, na co pokazałam mu język. Wszystko położył na blacie, a ja wyciągnęłam dwie miski i mikser.

-Ty zrobisz krem, a ja biszkopt.

-Nie ma problemu.- od razu zabrał się do roboty.

-Na pewno wiesz jak?- zaśmiał się.

-Tak na pewno, nie wiem dlaczego tak we mnie nie wierzysz. Co w tym dziwnego, że Michael Jackson gotuje?

-Nic dziwnego, tylko boję się, że „niechcący"-zrobiłam cudzysłów w powietrzu- coś Ci nie wyjdzie.

-Powiadam Ci niewiasto, że nikt nie robi lepszego kremu czekoladowego niż ja.- zaśmiałam się.

-Ocenę końcową zostaw mi.

-Jeszcze będziesz prosiła, żebym Cię nauczył taki robić.

-Zobaczymy pewniaku.- zajęłam się przygotowywaniem masy na biszkopt, a czasami zerkałam jak idzie Michaelowi. Jutro wracam do domu, bo muszę się spakować. Wyjeżdżam na dwa tygodnie do Chicago. Nie, nie na wakacje. Sprawy służbowe, a dokładniej projekt dla Pauli Abdul.

Every Love Lasts As Long As It Deserves... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz