*Rozdział 9*

2.6K 171 25
                                    

Nim Zając dostał się do Rei, ona zdążyła zamachnąć ręką tworząc promień energii, który w jednej chwili wchłonął Strażnika, aby wyrzucić go na końcu sali.
North jak i reszta stanęli w szyku do ofensywy.

- No tak. Przecież ty kontrolujesz czasem i przestrzenią. - powiedział staruszek mierząc wzrokiem kobietę. - Czego chcesz od tej dziewuszki?

- Ja? - spytała zaskoczona blondynka. - To jest mój biznes, który nie powinien was dotyczyć. A w szczególności ciebie, North.

- Nie zmieniłaś się Reo. - nagle na twarzy Świętego pojawił się uśmiech. - Czasem brakuje mi twojej natarczywości i temperamentu.

- Wiesz North, że nie miałam wyboru. - spojrzenie kobiety nie zmieniło się. Wciąż była skupiona na Strażnikach. - Zresztą inni nie akceptowali tego.

- Bo to było pogwałcenie kodeksu! - Tooth podleciała bliżej kobiety. - Złamałaś zasady, które obowiązywały! W dodatku... skrzywdziłaś jednego z nas.

- Ona mi przeszkodziła! Mogłam ich uratować, a nie dane mi było przez nią! - krzyk Strażniczki poruszył serce Jacka, który nie miał w dodatku pojęciu dokąd prowadzi ta rozmowa. Nie znał historii tego konfliktu, lecz czuł, że to głębsza sprawa. - Ale teraz nie tego potrzebuję. Gdzie jest Śniegoruczka!?

- Gdybyśmy sami wiedzieli! - zawołał Zając podnosząc się wreszcie z ziemii. - Po co ci ona?

- Mamy ten sam powód, co wy. - krzyknęła Sam i rzuciła czymś twardym w stronę Strażników.

Nagle ziemia pokryła się dziwnym pyłem i mgła, która zaczęła dusić bohaterów. Piasek próbował zmienić ten pył w piasek, lecz prędko upadł nieprzytomny na ziemię. To samo po nim zrobiła Tooth, która zdołała udrapać sam. North trzymał się silnie, lecz Alan sparaliżował go wraz z Felixem jakąś dziwną maszyną. Jack ciskał lodem na prawo i lewo próbując trafić w Reę, która zmieniała rzucany w nią lód w kosmiczną mgławicę. Białowłosy był pod wrażeniem tej magii, jednak musiał zachować zimną krew i skupienie. Zając walczył boomerangiem starając się ignorować oduszający zapach. Nagle chłopak usłyszał tętent konia.

- Anna! - zawołał i szybko ominął walczących i wyleciał od tyłu w stronę frontu.

- Ej! - zawołał za nim Zając, lecz zanim mógł zrobić kolejny ruch, coś chwyciło go za szyję.

Dym otoczył jego ciało, przed którym pojawiła się sylwetka jasnowłosej kobiety. Uśmiechała się słabo, jednak widać było w nim powagę i ból.

- Zając - szepnęła i puściła jego szyję. Strażnik ledwo ustał na nogach. - Wiem, że teraz nienawidzisz mnie. Ale na pamięć o nas... pomóż mi.

- Rea. - czuł jak traci siły. - Co ty znowu wymyśliłaś?

- Cii - szepnęła. - Niedługo wszystko się ułoży.

*

Jack szybko doleciał do miejsca, gdzie Anna zeszła z konia. Dziewczyna zdziwiła się na jego widok.

- A ty co tu robisz? - zapytała rudowłosa - Nie miałeś...

- Rea zaatakowała nas! - zawołał białowłosy i wziął ją na ręce. - Musisz się gdzieś ukryć.

- Co? Zaraz, czekaj, puść! - dziewczyna wierzgała się w ramionach Strażnika. - Ja mam narzeczonego!

- A ja spelniam wolę twojej siostry! - krzyknął i podleciał górę. - Gdzie będziesz bezpieczna?

Zimowe Serca ||Jack Frost & Elsa||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz