*Rozdział 6*

3K 185 25
                                    

- To jest wtargnięcię na czyjś teren! - krzyknęła Elsa i cofnęła się do szyby. Jej dłonie zaczęła zamrażać szybę tworząc na niej szron. Rea najwyraźniej zauważyła to, bo uśmiechnęła się z szacunkiem.

- Masz potężną moc Królowo. Doceniam to - powiedziała blondynka i usiadła na fotelu obok. - Lecz nie to jest celem mej podróży. Przybyłam tutaj, aby zawrzeć z tobą porozumienie.

- Dotyczące? - Elsa uniosła brew.

- Parę dni temu na terytorium twego królestwa wtargnęła pewna istota. To dziewczynka. - Rea przetarła oczy. - Jest niebezpieczna, gdyż ucierpiało przez nią wiele niewinnych osób. A nie chcemy, aby coś stało się twoim poddanym.

- Co więc mam zrobić? - Elsa usiadła przy biurku i uważnie spojrzała się na przybysza. - Dla mnie życie mieszkańców jest najważniejsze. A tak poza tym, co to za istota?

- Ma taką samą moc jak Pani. - Rea spojrzała się na Królową i kontynuowała. - Więc naszym, moim obowiązkiem jest, aby Panią ostrzec...

- ... I pilnować. - wtrąciła blondynka krzyżując ręce na piersi. - Mogę Panią zapewnić, że radzę sobie doskonale z własnym darem.

- Czyżby? - prychnęła Rea i machnęła ręką. Przed nią wnet pojawiła się chmura pyłu, która zaczęła odtwarzać wspomnienia Elsy. Dziewczyna zamarła, gdy ujrzała lodową postać jej siostry.

- Niecałe 2 lata temu, prawie zabiłaby Pani swoją rodzoną siostrę. - zaczęła przypominać kobieta. - Zamroziłaś całe Arendelle, a w dodatku zesłałaś wieczną zimę. Dlaczego? Bo zdenerwowało cię pytanie Anny. Czy uważasz, że to jest doskonałe opanowanie mocy?

- To było wtedy! - Elsa zaczęła tracić cierpliwość. - Teraz jestem silniejsza i mądrzejsza!

- I podatna na działanie dziecka. - Rea Sylvia widząc zdenerwowanie w oczach Elsy, podeszła do niej i ujęła jej twarz w dłoniach. - Nie chcę dla ciebie nic złego. Chcę jedynie, aby nikomu się nic nie stało. Choć raz chcę, aby misja się powiodła.

- Więc... - dziewczyna spojrzała się na gościa z nieufnością - Jak mam pomoc?

- Po prostu pozwolisz nam stacjonować tutaj. - uśmiechnęła się szeroko Rea.

*

- Musi go boleć.

- Tooth, on zawsze będzie wpadać w tarapaty, nie lituj się nad nim - powoli słuch powracał i Jack poznał po głosie Zająca Wielkanocnego. - Że też pozwoliliśmy mu cokolwiek tu robić.

- To miał być nasz plan. - Spokojnie powiedział North i przyłożył Jackowi coś odurzającego do nosa. Chłopak podskoczył i zaczerpnął powietrza.

- Gdzie ona jest!? - krzyknął rozglądając się wokół. Przed nim siedzieli Piasek, Zębowa Wróżka, Zając oraz Mikołaj. Oprócz Zająca, wszyscy mieli zmartwione miny.

- Uciekła, lecz nie na długo. - uśmiechnął się serdecznie North. Staruszek podniósł chłopaka, który złapał się szybko za głowę. - Spokojnie, opatrzyłem ranę. 

- To jest dziecko. Małe dziecko - rzucił Jack spoglądając na swoją laskę. - Ta dziewczynka jest dobra, tylko się boi!

- Jack, wiemy, że dla ciebie jest to niewinna istota - Zębowa Wróżka położyła dłoń na jego ramieniu i spojrzała się w jego oczy. Piasek przytaknął na jej słowa. - Ale wiedz, że jest ona niebezpieczna. Nie powinieneś dać się manipulować jej młodej duszyczce.

- Jak dziecko może być niebezpieczne!? - białowłosy oparł się o pobliskie drzewa. - Ona mi przypomina Else w dzieciństwie.

- Królową trzeba też obserwować. - rzucił Zając, na co Jack zareagował przystawiając mu lodowatą laskę do szyi. - Ej!

Zimowe Serca ||Jack Frost & Elsa||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz