Nadeszła pora kolacji. Para królewska z Korony oraz goście z Bieguna zebrali się przy stole, aby zasiąść do wspólnej wieczerzy. Anna ubrana w odświętną, zieloną sukienkę zajęła miejsce obok krzesła Elsy. Obok niej siedział oczywiście Kristoff, również ubrany wizytowo. Władcy z Korony zajęci rozmową ze Strażnikami nawet nie zauważyli, gdy drzwi od komnaty zostały otworzone i do środka wkroczyła Elsa w jasnoniebieskiej sukni i diademem na głowie. Tuż obok niej szedł niepewnie Jack, ubrany w swój strój wizytowy, który Elsa dopełniła białą koszulą zamiast niebieskiej. Oczy zgromadzonych zwróciły się na lodową parę. Roszpunka w jednej chwili zatrzymała wzrok na białowłosym będąc wyraźnie zaskoczoną jego obecnością. Szybko odwróciła głowę od nowo przybyłych i prychnęła pod nosem. Jack zauważył minę księżniczki z Korony i zmarszczył brwi.
- Przed państwem, Królowa Elsa i Strażnik Zabawy, Jack Mróz. - przedstawił ich naczelnik królewski.
- Przepraszamy za spóźnienie, lecz miałam jeszcze parę próśb do napisania. - wytłumaczyła Elsa i przeszła obok stołu, aż dotarła do swego miejsca. - Mam nadzieję, że wam smakuje.
- Jedzenie jest pyszne, Elso. - pochwaliła kuchnię Primrose. - Cieszę się, że sobie radzicie po śmierci rodziców.
- Nie było łatwo. - stwierdziła Anna wzdychając delikatnie. - Ale na szczęście Elsa cudownie podniosła Arendelle na nogi.
- No cóż, też miałam szczęście, że Julek mnie uwolnił z tej wieży. - przeszkodziła brunetka mierząc wzrokiem Jack'a. - Umarłabym chyba z samotności i pustki.
Jack zerknął na nią i przewrócił oczami. Królowa zauważyła to i lekko spoważniała. Wyczuwała to napięcie pomiędzy jej gośćmi pomimo, iż nic nie powinno ich łączyć. Przecież dopiero teraz się poznali, a można było dostrzec nienawiść pomiędzy nimi. Blondynka na razie zignorowała to, gdyż nie chciała psuć sobie kolacji. A może już ją sobie zepsuła, gdy wyczuła w sercu mocny uścisk. Jęknęła prawie niesłyszalnie i powstała od stołu.
- Wybaczcie mi na chwilę. - przeprosiła i wyszła szybkim krokiem z sali. Praktycznie pobiegła do swojej komnaty, gdzie zamknęła się na klucz.
W tym samym momencie wybuchła szronem, który wręcz zamroził jej pokój. Elsa wzdrygnęła się, gdy zobaczyła za szybą czarną chmurę pyłu, wdzierającą się do środka. Serce bolało ją okrutnie, gdy mróz i śnieg wydobywał się z niej silnymi falami. Dziewczyna upadła na ziemię walcząc ze sobą i mocą, która nie chciała przestać emitować. Tymczasem wokół niej kumulowała się ciemna energia przybierająca z czasem ludzki kształt. Blondynka zmrużyła oczy i ujrzała przed sobą postać Śniegoruczki w szponach Mroka. Elsa krzyknęła, a dziecko próbowało do niej podbiec.
- Elsa! - jasnowłosa łkała, gdy mężczyzna dusił ją i przytrzymywał. - Boję się!
- Kim ty jesteś? - warknęła dziewczyna w stronę oprawcy. - Jak śmiesz wtargnąć do mojej komnaty! Jak śmiesz więzić Śnieżkę!
- Jakie to urocze. - zaśmiała się postać i przechyliła głowę. - Jesteś bardzo odważna, Królowo, że podnosisz na mnie głos. Niebywałe. Ale to typowe dla twej agresywnej natury.
- Czego chcesz? - kobieta skupiła na nim swój wzrok.
- Chcę cię tylko ostrzec. - powiedział Mrok, niezbyt pogodnie. - Jeżeli przeszkodzisz mi jutro, próbując uratować swoją małą przyjaciółeczkę, możesz być pewna. Na sto procent, że zabije ją, a także całą twoją rodzinę i gości.
- Ani mi się waż! - krzyknęła i wycelowała w niego soplem lodu. Kłęb pyłu zrobił unik i zaśmiał się złowrogo.
- Jak słodko. Ale nie ciesz się za długo. - dodał i chwycił dziewczynkę w ramiona. - A! I bym zapomniał. To smutne, że para kochanków znalazła się tuż pod twym nosem. Wybacz Elso. Nie każda romantyczna opowieść ma szczęśliwe zakończenie.
Elsa otworzyła szeroko usta starając się co powiedzieć, lecz w tym momencie chmura czarnego pyłu otoczyła dwójkę gości, aby po chwili zniknąć zostawiając za sobą strach i smutek. Dziewczyna jęknęła rozpaczliwie i upadła na podłogę całym ciałem, łkając donośnie i z bólem w sercu. Jej gorące łzy nie potrafiły roztopić tej lodowej powłoki, którą wokół siebie zaczęła ponownie wytwarzać...
~~*~~
Roszpunka nerwowo chodziła w tę z powrotem mierząc wzrokiem i hukając na opartego o drzwi jakiejś komnaty Jack'a. Ubrana w połyskującą słońcem jasną suknię wyglądała zjawiskowo, jednak jej wygląd wcale nie zachwycił chłopaka. Wiedział, że dziewczyna zrobi kolejną awanturę. W sumie nie należało to do rzadkości, ponieważ już miał doświadczenie z jej humorkami.
- Punzie. - rzekł, a dziewczyna prychnęła.
- Milcz.
- Księżniczko. - ponownie starał się nawiązać kontakt z brunetką. - Widzę, że ułożyłaś sobie życie. Wyglądacie wspaniale razem.
- Jak ty z Elsą. - rzuciła arogancko i odwróciła się do niego pokazując zaszklone od łez, zielone oczy. - Cudownie, że rzuciłeś wszystko, swoje życie, znajomość, dziewczynę dla panny na wydaniu, która włada mocami. Naprawdę cudownie.
- Przecież sami stwierdziliśmy, że to nie to! - chłopak nie ukrywał zdenerwowania. - Roszpuna, to nie była miłość!
- A to w ogóle jest, co czujesz do Elsy!? - dziewczyna zniżyła głos. - Może, aby poczuć się wreszcie człowiekiem chcesz sięgnąć do królestwa mojej kuzynki, co? Jesteś tchórzem, Mróz! I ona się o tym dowie!
- Nie zrobisz tego. - oczy Jack'a nie przestawały obserwować rozmówczyni. - Nie zniszczysz tego, co jest między nami.
- Czyżby? - mruknęła i zmieniła kąt patrzenia.
Chłopak odwrócił się natychmiastowo i ujrzał parę opuchniętych przez płacz oczu. Warga blondynki drgała, widać było, że ich właścicielka walczy z tym, aby się nie rozpaść psychicznie. Rękoma obejmowała się talii, aby nie czuć tego zimna i bólu, który spowodowany był wiadomościami przed chwilą usłyszanymi.
- Sympatycznie. - westchnęła Królowa i odwróciła się na pięcie.
Jack ruszył biegiem za nią, lecz złapał ją dopiero przy schodach. Chciał spleść ich dłonie razem, jednak blondynka wyrwała ją i odepchnęła białowłosego.
- Nie chcę cię widzieć. - powiedziała stanowczo i oschle, na co chłopak nie chciał dopuścić.
- Nie, Els. Nic nie rozumiesz. - starał się wytłumaczyć, ale cios wymierzony w twarz go zatrzymał. - Elso!
- Zostaw mnie, Jack -zawołała, a raczej wyrzuciła z siebie. - Zostawiłeś mnie, bo się znudziłeś! Jesteś podły!
- To kłamstwo! - Strażnik chwycił ją w ramiona, jednakże dziewczyna wyrwała mu się i wybiegła z zamku.
Chłopak poczuł jak serce rozpada mu się na kawałki. Przeklinał siebie w duszy za to, że jest idiotą i pechowcem. Głupcem, który nie potrafił docenić tego co miał. Co stracił. Gorzka łza spłynęła mu po policzku niczym kropla deszczu po zwiędłym liściu. Poczuł jak zostaje sam. Jak ponownie umiera.
Nie zważając na nic, pobiegł do swego pokoju i chwycił za swoją laskę. Otworzył na oścież okno i wyleciał. Dokąd? Tam, gdzie wszystko się zaczęło. Gdzie poznał swoje przekleństwo.Wracał do domu.
________________________________________________________________________________
Bo bez dramatu nie byłoby akcji ;-;
Wybaczcie, ale musiałam ;_;
EDIT: Zapomniałam o najważniejszym! Romans z Jack'iem w młodości Roszpunki nie powstałby, gdyby nie pomysł Lillkakiciaendmalina, bez której nie miałabym pomysłu na to... Dziękuję ci bardzo z całego serca ^^ Zapraszam również do jej FF o Jelsie "King for Arendelle" ;)
☆DreamerFromTheSky☆
CZYTASZ
Zimowe Serca ||Jack Frost & Elsa||
Fanfiction🏅#1 w kategorii: Jelsa 🏆#1 w kategorii: Disney ❄Elsa❄ - młoda królowa Arendelle, po powrocie do swego Królestwa i objęciu władzy powoli przyzwyczaja się do swej roli. Panowanie nad jej mocą coraz lepiej jej wychodzi, jednak pojawienie się nagle w...