*Rozdział 11*

2.3K 161 18
                                    

Jack wylądował wraz z Anną na polanie. Nie była na szczęście pokryta śniegiem, roślinność mogła spokojnie się rozwijać. Akurat wylądowali przy kamiennym kurhanie, gdzie stał jasnego umaszczenia renifer oraz wysoki, potężnej postury mężczyzna o blond czuprynie. Widząc rudowłosą, podbiegł do niej zmartwiony.

- Anna! Co się stało? - zawołał gdy tylko dobiegł do narzeczonej. - I co on tu robi?

Jack spojrzał się zdziwiony na mężczyznę, a Anna tylko westchnęła.

- To Jack, chłopak Elsy. Rea nas zdradziła, a raczej... ee zaatakowała, znaczy nie zdradziła... Ale chciała! Znaczy już to zrobiła! Ale nie wiem... Jack wyleciał i mnie tu przywiódł! Ale Rea została, chyba... no i potem walczyli, znaczy nie wiem, ale Jack tak powiedział. Ja byłam z Elsą na Lodowych Wierchu , bo znalazłyśmy dziewczynkę... - mówiła rudowłosa, lecz Jack na słowo o dziewczynce przerwał jej monolog.

- Jak to dziewczynka? - rzucił z wyrzutem. - Jak wyglądała? I gdzie jest? I nie jestem Elsy chłopakiem!

- No mała blondyneczka, Śniegoruczka. - powiedziała księżniczka, lecz zmarszczyła po chwili brwi. - Nie powiem ci.

- Czemu? - spytał oburzony chłopak. - Anna, tu chodzi o dobro waszych mieszkańców. Ona jest niebezpieczna.

- To jest dziecko, Jack. Nie pozwolę ci jej skrzywdzić.

- Ale ona wcale nie jest taka święta, kochanie. - mruknął zaciekawiony Kristoff. - Widziałem ją parę razy jak niszczyła bryły lodu, kry. To bardzo złe dziec..

- Jak możesz tak mówić o małej dziewczynce? - Anna przeniosła swoją złość na narzeczonego, który przewrócił oczami. - To bezbronne dziecko, które potrzebuje opieki, czułości, zrozumienia.

- Tak, tak, a ja z takim podejściem oberwałem od niej. - prychnął urażony białowłosy. - Nie możesz ufać od razu ludziom.

- A to niby czemu? - rudowłosa zrobi się cała czerwona ze złości. - Nigdy nie doznałam zła od zaufania.

- Ale prawie wyszłaś za mąż za rudego gnojka, który chciał tylko i wyłącznie królestwa. - Kristoff położył dłonie na ramionach księżniczki. - W dodatku chciałaś wziąć z nim ślub tego samego dnia.

- Jeszcze jedno słowo Kristoff i śpisz ze Svenem. - warknęła kobieta i odrzuciła dłonie narzeczonego. - Ja idę do trolli po radę, a was nie chcę widzieć na oczy!

- Co ją ugryzło? - spytał Jack drapiąc się po głowie. - Już Elsa tak się nie wścieka.

- To przez ślub. Denerwuje się tym bardziej ode mnie. - mruknął mężczyzna i podał Strażnikowi dłoń. - Kristoff.

- Jack. Właściwie to jakim cudem mnie widzisz? - spytał chłopak poprawiając kaptur.

- No wiesz, Trolle mi opowiadały o was i w ogóle. Właśnie, musisz je poznać. - powiedział blondyn z szerokim uśmiechem. - Nigdy nie widzieliśmy tu Ducha Zimy. No, oprócz Elsy.

- A właśnie! Wiem, że Anna nie pozwoli mi i zabije mnie za to, ale - zaczął niepewnie białowłosy. - pokażesz mi Lodowy Wierch?

- Jeżeli Anna mówiła prawdę, to po cholere Elsa się w to miesza? - rzekł do siebie blondyn drapiąc się po delikatnym zaroście. - Przecież Królowa nigdy nie lubiła dzieci, a co dopiero zajmować się nimi.

- Najgorsze jest to, że coś może się stać pomiędzy Śniegoruczką, a Elsą. - powiedział zdenerwowany Jack. Czuł gulę w gardle, a nawet nie wiedział z jakiego powodu. - Dlatego muszę je rozdzielić. Chociaż wiem, że to będzie trudne.

Zimowe Serca ||Jack Frost & Elsa||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz