Był coraz bliżej, a mi robiło się słabo. Miałam wrażenie że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej. Podniósł mnie i usadził na stole, umieszczając się pomiędzy moimi nogami. Czułam się skrępowania i zażenowania. Nie wiedziałam co się wydarzy ale miałam pewne podejrzenie. Oj bedzie źle. Podciągnął moją koszulę na wysokość bioder ukazując moje majtki. Wyciągnęłam gwałtownie powietrze. Cholernie sie bałam.
-Boisz się? -wyszeptał mi do ucha jakby czytał mi w myślach. Przeknełam ślinę i czekałam na rozwój wydarzeń.
-Jesteś dziewicą?- zapytał a ja zamarłam. Czy on chce mnie wykorzystać? Co on zamierza? W co ja się wpakowałam?
-Jesteś?- tym razem warknął. Przemknęłam oczy i pokiwałam głową. Naparł na mnie dotykając swoim wybrzuszeniem w spodniach mojej kobiecości na co jeknełam. Odrazu spaliłam buraka, na co pojawił sie zwycięski uśmiech Samuela.
Poczułam wilgoć miedzy nogami, przez co próbowałam je mocniej zacisnąć. Niestety uniemożliwił mi to on.-Teraz kochanie...dostanę swoje śniadanie.-wyszeptał do mojego przygryzajac jego płatek i muskając lekko przez materiał bielizny moją intymną strefę. Z moich ust poraz kolejny wyleciał jęk. Uklekł między moimi nogami, twarzą do mojej kobiecości. Szarpnął za moją bielizne i rzucił nią gdzieś w kąt. Teraz miał idealny widok na moją pochwe. Chciałam znowu zacisnąć nogi lecz powstrzymywały mnie jego dłonie.
-Jesteś piękna, skarbie. Nie musisz sie niczego wstydzić...Teraz mnie nakarm-warknął. Poczułam dreszcze na całym ciele.
Jego usta zaczęły wędrówkę po mojej kobiecosci. Ssał, lizał, gryzł kazdy jej kawałek doprowadzając mnie tym do szału. Gdy dołożył do swojej pracy jeden palec, krzyknęłam jego imię nieco zaskoczona, tym posunięciem. Jęczałam coraz głośniej, juz nie potrafiłam tego powstrzymać . Czułam że jestem blisko, on chyba również go wyczuł gdyż oderwał ode mnie swoje usta i dołożył kolejny palec. Zaczął nimi poruszać coraz szybciej i szybciej a ja byłam już na skraju.
-Dojdź dla mnie kochanie...chce byś mnie nakarmiła.-wysapał patrząc mi w oczy. W tym momencie doszłam z krzykiem opadajac bezwładnie na blat.
Samuel wyczyścił mnie dokadnie, po czym wstał i uśmiechnął się szeroko.
Spojrzałam na niego wyczerpana. Podniosłam się i ruszyłam do łazienki po czym zamknęłam się na klucz. Nie miałam ochoty z nim teraz gadać. Nie po tym co wydarzyło się przed chwilą. Nie mogłam w to uwierzyć że się mu dałam. To nie powinno tak wyglądać. Czułam obrzydzenie do tego człowieka. Jedynie czego pragnęłam to uciec z tego miejsca. Całkowicie upadłam na podłogę.
Zaczęłam cicho szlochać. Po niedługim czasie zaczął się dobijać.-Ariana, jesteś tam? Otwórz te cholerne drzwi!- krzyczał targając za klamkę.
-Pierdol się, zostaw mnie w spokoju Ty chory człowieku!- krzyczałam.
-Coś Ty powiedziała?! Lepiej otwórz natychmiast te drzwi albo je rozpierdole, i wtedy nie będzie tak miło - był ostro wkurzony, ale miałam to gdzieś.
-Jeżeli myślisz że Cię posłucham to się grubo mylisz - oznajmiłam.
-Mówię do Ciebie ostatni raz, otwórz a nic Ci się nie stanie. - dobra teraz się trochę bałam, ale nie zamierzałam mu tego pokazywać.
-Zostaw mnie - powiedziałam ostatnimi resztkami sił.
-Dobrze, sama tego chciałaś - walenie w drzwi ustało i potem usłyszałam tylko oddalające się kroki. Co on zamierzał zrobić? To jest człowiek nie zrównoważony emocjonalnie. A co jeżeli zrobi mi krzywde? Na szczęście odetchnęłam z ulgą bo zrezygnował.
Nic Ci się nie stanie, bądź silna. - powtarzałam sobie w myślach.
Po niedługim czasie nagle usłyszałam trzask wyłamywania drzwi. I udało mu się. Co za pech..
Samuel stał, a jego ramiona były strasznie napięte. Oddech miał nierównomierny. Był bardzo zdenerwowany. Wyglądał jak zabójca.
-I co kochanie? Trzeba było otworzyć.- powiedział, po czym szarpnął mnie za łokieć i przerzucił przez ramię.
Zostaw mnie skurwielu w spokoju!! Rozumiesz to?! - wykrzyczałam mu do ucha.
-Nie krzycz tak, nic Ci to nie da - odpowiedział po czym wypuścił mnie i przyparł swoim ciałem do ściany. Mogłam wyczuć jego wybrzuszenie.
-Hmm..kochanie i co ja mam z Tobą zrobić? - szepnął mi do ucha po czym zaczął mnie obmacywać.
Próbowałam wyrwać się z uścisku ale wszystko poszło na marne..
-Nie uciekniesz mi skarbie, choćbyś chciała to nie dasz rady.- zaczął całować mnie po szyi a ja coraz bardziej się go bałam.
-Ty pieprzony zboczeńcu puść mnie! - krzyczałam z całych sił aż moja twarz zrobiła się czerwona ze złości.
-Nieposłuszna dziewczynka z Ciebie wiesz? - odpowiedział z chytrym uśmieszkiem. Uderzył mnie w tyłek, strasznie bolało. Nagle naparł na moją kobiecość. Z moich ust wyszedł cichy jęk. W sekundzie załapałam co zrobiłam, usłyszał mnie.
-Podoba Ci się..huh? - zapytał.
Nie odpowiedziałam mu.Po raz kolejny mnie uderzył tylko trochę mocniej. Widać było że był tym strasznie podniecony. Zanim zdążyłam zareagować co się dzieje znowu przerzucił mnie przez ramię i zaczął gdzieś prowadzić. Posadził mnie na łóżku. Sądząc po pomieszczeniu był to jego pokój.
O nie! Jeżeli on zamierza to zrobić to już po mnie.
Podniósł mój podbródek. Byłam panicznie wystraszona. Pochylił się, aby mnie pocałować ale mocno ściągnęłam wargi, nie dając mu tego czego chciał. Był wkurwiony.
-Albo mnie teraz pocałujesz, albo na prawdę źle się to dla Ciebie skończy, nie żartuje. - warknął.
-Ale ja nie..- przerwał mi i wpił się w moie usta. Nie kontynuowałam tego pocałunku. Ale on pchnął swój język jeszcze głębiej, więc próbowałam go odepchnąć ale złapał za moje nadgarstki i trzymał je w uścisku. Byłam całkowicie bezradna. Poddałam się i dla mojego dobra oddałam pocałunek. Nie podobało mi się to ani trochę. W końcu mnie puścił.
Trzeba będzie to kiedyś powtórzyć kochanie. Masz szczęście że nie zrobiłem czegoś gorszego. - uśmiechnął się a mnie przeszedł dreszcz. Szarpnął za klamkę i wyszedł zamykając przy tym drzwi na klucz.
Opuściłam głowę ja łóżko, złapałam za poduszkę przykrywając nią twarz by zagłuszyć swój płacz. Tego było za wiele, za dużo. Byłam tak zmęczona że zapadłam w głęboki sen..
***
Bardzo przepraszam że długo nie dodawałam rozdziału ale miałam zbyt dużo na głowie i nie miałam czasu by cokolwiek napisać. Ale już wróciłam i spróbuję jakoś to nadrobić :)))
CZYTASZ
Autostop |A.G
FanfictionWyszłam na parapet. Lekko się wychyliłam. Nie było zbyt wysoko. Ręce strasznie mi się trzęsły ale nie miałam wyboru, wyskoczyłam. Bardzo się bałam ale gdy moje nogi dotknęły ziemi wzięłam jeden głębszy wdech i zaczęłam biec ile sił w nogach. Wszędzi...