9.

91 4 3
                                    

Stwierdziłam że zadzwonię do mamy gdyż tylko jej numer znałam na pamięć.

Pierwszy sygnał..

Drugi sygnał..

Trzeci sygnał..

Już kompletnie straciłam nadzieję, kiedy nagle usłyszałam znajomy głos w słuchawce.

-Halo?- do moich uszu dotarł zaspany głos mojej rodzicielki.

-Mamo?-zaszlochałam.

-Kto mówi?- zapytała.

-Mamo pomóż mi..To ja, Ariana.

-Ariana? Kochanie to Ty? Skarbie! Gdzie Ty jesteś?

-Nie wiem porwał mnie, proszę..- byłam panicznie wystraszona.

-Kto Cię porwał? Kochanie mów..-błagała i mogłam usłyszeć że płakała.

-Samuel..mamo to jest Samuel.

-Skarbie kto to Samuel?- jeszcze bardziej się rozpłakałam.

-Mamo proszę uratuj mnie!-zaczęłam krzyczeć.

-Dobrze znajdziemy Cię..naprawdę Cię znajdziemy. Ariana skarbie.. idziemy na policję.- powiedziała.

-Mamo, kocham Cię. Przepraszam za wszystko..

-Ja Ciebie też kocham..obiecuję że szybko Cię znajdziemy.

Nagle usłyszałam głośne kroki..

-Mamo..mamo on tu idzie!!-wydarłam się.

Nagle drzwi zostały otworzone siłą. To był on. Podszedł do mnie i wyrwał mi telefon z ręki. Rzucił nim prosto w ścianę. Podskoczyłam. Miałam same najgorsze przeczucia.
Złapał mnie z całej siły za ramię i pociągnął go góry po czym rzucił mną o podłogę. Skrzywiłam się z bólu.

-Powiedz mi szmato co to do kurwy miało być..- syknął.

-Ja-ja..nic nie zrobiłam.- wyjąkałam. Tak się bałam że znowu zrobi mi krzywdę..

-Nic? Na pewno nic? Nie wydaje mi się.. do kogo dzwoniłaś?- zapytał a jego oczy zrobiły się czarne.

-Do nikogo..-wyszeptałam. Po chwili kopnął mnie w brzuch. Strasznie bolało. Zaczęłam głośno płakać.

-Mów!- zarządał.

-Ja-ja chciałam żeby mi pomogli, rozumiesz?! Nie dam rady już tak żyć! Chce wrócić do domu..co ja Ci zrobiłam?! Czemu muszę tak cierpieć? Proszę zostaw mnie już..

-Oj kochanie..to było takie wzruszające.- prychnął po czym znowu pociągnął mnie za rękę i zatkał mi usta.

-Boisz się mnie, a zgrywasz odważną..oj kochanie. Muszę Ci dać nauczkę za takie złe zachowanie.- wymruczał mi do ucha. Momentalnie przez całe ciało przeszły mnie dreszcze.

Co on zamierza ze mną zrobić?!

Przełożył mnie przez swoje ramię i gdzieś prowadził. Otworzył drzwi wyjściowe i szedł dalej. Targałam się, wierciłam ale nic z tego. Zaczęłam głośno płakać i krzyczeć. Po niedługiej chwili postawił mnie na nogi i z całej siły uderzył mnie w policzek. Strasznie bolało, natychmiast się za niego załapałam.

-Zamkniesz się w końcu mała suko?! - krzyknął po czym z powrotem podniósł mnie do góry.

-Mogę się w końcu dowiedzieć gdzie idziemy?- zapytałam.

-Napewno Ci się spodoba- powiedział po czym zaśmiał się szyderczo. Moje oczy momentalnie się powiększyły. Po jakiś 15minutach byliśmy koło jego smochodu.

-Wsiadaj! -wrzasnął a ja automatycznie usiadłam na miejscu pasażera.
-
-Schow się, żeby nie było Cię widać.- zażądał a ja natychmiast to zrobiłam. Reszta drogi minęła nam w ciszy..

***

Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam, a ktoś potrząsał moim ramieniem.

-Ej wstawaj, pora wysiadać- powiedział bez żadnych emocji. Bałam się. Tak strasznie się bałam. Powolnym krokiem wyszłam z samochodu. Nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Co to może być?

-Gdzie my jesteśmy?- zapytałam ale nie usłyszałam odpowiedzi. Szłam bardzo poddenerwowana, ręce mi się trzesły a nogi miałam jak z waty. Przed nami stał ogromny luksusowy dom. Musiał być kogoś bardzo, a to bardzo bogatego.

-Kogo ten dom?

-Mój- burknął. Byłam zaskoczona. Jego? Serio?

Nagle z całej siły wepchnął mnie do środka i przygwoździł do ściany.

-Nie wiem czy zapomniałaś, ale miałaś dostać karę.- warknął a mi zrobiło się słabo.

-Co chcesz ze mną zrobić?-zapytałam drżącym głosem.

-Zaraz zobaczysz-odpowiedział po czym pociągnął mnie za ramię i z całej siły rzucił na ziemię. Zaczęłam płakać. Łzy leciały mi strumieniami.

-Czemu Ty mi to robisz?-powiedziałam już resztkami sił.

-Należy Ci się, bo to jeszcze nie koniec skarbie.- zaśmiał się a kiedy chciałam się podnieść, podszedł do mnie i kopnął w żebro. Zaczęłam zwijać się z bólu.

Boże, czemu muszę tak umierać?!

-Przecież nic takiego nie zrobiłam- szlochałam.

-Nic?! Nic kurwa?! Tylko jak psy nas znajdą, to nie licz na to że będziesz żyć. - warknął po czym podniósł mnie i przełożył przez ramię.
Każdy najmniejszy ruch strasznie bolał..

-Ała, to boli puść mnie!

-Już, za niedługo..

Szedł tak jeszcze chwilę po czym wszedł do jakiegoś pomieszczenia i ponownie rzucił mnie na ziemię, a następnie uderzył z otwartej ręki.

-Rozbierz się- zarządał a ja automatycznie przestałam oddychać. Zastygłam.
-Głucha jesteś?! Rozbieraj się kurwo!- dodał a ja ze strachem powoli i niechętnie zaczęłam zdejmować z siebie jego koszulę.

-Rozumiesz co to znaczy, rozebrać się do naga?! Majtki też!- zaczął się wydzierać.

-Proszę..-zaskomlałam tak jakby miał mi to odpuścić.

-Mam Ci pomóc? Czy co?!- nie miałam innego wyjścia. Zdjęłam z siebie majtki i mu podałam.

-Zostaniesz tu, i przemyślisz swoje zachowanie. Może to, Cię czegoś nauczy..- syknął po czym z całej siły trzasnął drzwiami i zamknął je na jakiś zamek. Chodź bardzo chciałam, nie miałam siły nawet płakać. Nie miałam siły nawet się podnieść. Wszystko mnie bolało. Powoli ułożyłam się na ziemi i zaczęłam rozmyślać..

Autostop |A.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz