Stwierdziłam że zadzwonię do mamy gdyż tylko jej numer znałam na pamięć.
Pierwszy sygnał..
Drugi sygnał..
Trzeci sygnał..
Już kompletnie straciłam nadzieję, kiedy nagle usłyszałam znajomy głos w słuchawce.
-Halo?- do moich uszu dotarł zaspany głos mojej rodzicielki.
-Mamo?-zaszlochałam.
-Kto mówi?- zapytała.
-Mamo pomóż mi..To ja, Ariana.
-Ariana? Kochanie to Ty? Skarbie! Gdzie Ty jesteś?
-Nie wiem porwał mnie, proszę..- byłam panicznie wystraszona.
-Kto Cię porwał? Kochanie mów..-błagała i mogłam usłyszeć że płakała.
-Samuel..mamo to jest Samuel.
-Skarbie kto to Samuel?- jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Mamo proszę uratuj mnie!-zaczęłam krzyczeć.
-Dobrze znajdziemy Cię..naprawdę Cię znajdziemy. Ariana skarbie.. idziemy na policję.- powiedziała.
-Mamo, kocham Cię. Przepraszam za wszystko..
-Ja Ciebie też kocham..obiecuję że szybko Cię znajdziemy.
Nagle usłyszałam głośne kroki..
-Mamo..mamo on tu idzie!!-wydarłam się.
Nagle drzwi zostały otworzone siłą. To był on. Podszedł do mnie i wyrwał mi telefon z ręki. Rzucił nim prosto w ścianę. Podskoczyłam. Miałam same najgorsze przeczucia.
Złapał mnie z całej siły za ramię i pociągnął go góry po czym rzucił mną o podłogę. Skrzywiłam się z bólu.-Powiedz mi szmato co to do kurwy miało być..- syknął.
-Ja-ja..nic nie zrobiłam.- wyjąkałam. Tak się bałam że znowu zrobi mi krzywdę..
-Nic? Na pewno nic? Nie wydaje mi się.. do kogo dzwoniłaś?- zapytał a jego oczy zrobiły się czarne.
-Do nikogo..-wyszeptałam. Po chwili kopnął mnie w brzuch. Strasznie bolało. Zaczęłam głośno płakać.
-Mów!- zarządał.
-Ja-ja chciałam żeby mi pomogli, rozumiesz?! Nie dam rady już tak żyć! Chce wrócić do domu..co ja Ci zrobiłam?! Czemu muszę tak cierpieć? Proszę zostaw mnie już..
-Oj kochanie..to było takie wzruszające.- prychnął po czym znowu pociągnął mnie za rękę i zatkał mi usta.
-Boisz się mnie, a zgrywasz odważną..oj kochanie. Muszę Ci dać nauczkę za takie złe zachowanie.- wymruczał mi do ucha. Momentalnie przez całe ciało przeszły mnie dreszcze.
Co on zamierza ze mną zrobić?!
Przełożył mnie przez swoje ramię i gdzieś prowadził. Otworzył drzwi wyjściowe i szedł dalej. Targałam się, wierciłam ale nic z tego. Zaczęłam głośno płakać i krzyczeć. Po niedługiej chwili postawił mnie na nogi i z całej siły uderzył mnie w policzek. Strasznie bolało, natychmiast się za niego załapałam.
-Zamkniesz się w końcu mała suko?! - krzyknął po czym z powrotem podniósł mnie do góry.
-Mogę się w końcu dowiedzieć gdzie idziemy?- zapytałam.
-Napewno Ci się spodoba- powiedział po czym zaśmiał się szyderczo. Moje oczy momentalnie się powiększyły. Po jakiś 15minutach byliśmy koło jego smochodu.
-Wsiadaj! -wrzasnął a ja automatycznie usiadłam na miejscu pasażera.
-
-Schow się, żeby nie było Cię widać.- zażądał a ja natychmiast to zrobiłam. Reszta drogi minęła nam w ciszy..***
Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam, a ktoś potrząsał moim ramieniem.
-Ej wstawaj, pora wysiadać- powiedział bez żadnych emocji. Bałam się. Tak strasznie się bałam. Powolnym krokiem wyszłam z samochodu. Nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Co to może być?
-Gdzie my jesteśmy?- zapytałam ale nie usłyszałam odpowiedzi. Szłam bardzo poddenerwowana, ręce mi się trzesły a nogi miałam jak z waty. Przed nami stał ogromny luksusowy dom. Musiał być kogoś bardzo, a to bardzo bogatego.
-Kogo ten dom?
-Mój- burknął. Byłam zaskoczona. Jego? Serio?
Nagle z całej siły wepchnął mnie do środka i przygwoździł do ściany.
-Nie wiem czy zapomniałaś, ale miałaś dostać karę.- warknął a mi zrobiło się słabo.
-Co chcesz ze mną zrobić?-zapytałam drżącym głosem.
-Zaraz zobaczysz-odpowiedział po czym pociągnął mnie za ramię i z całej siły rzucił na ziemię. Zaczęłam płakać. Łzy leciały mi strumieniami.
-Czemu Ty mi to robisz?-powiedziałam już resztkami sił.
-Należy Ci się, bo to jeszcze nie koniec skarbie.- zaśmiał się a kiedy chciałam się podnieść, podszedł do mnie i kopnął w żebro. Zaczęłam zwijać się z bólu.
Boże, czemu muszę tak umierać?!
-Przecież nic takiego nie zrobiłam- szlochałam.
-Nic?! Nic kurwa?! Tylko jak psy nas znajdą, to nie licz na to że będziesz żyć. - warknął po czym podniósł mnie i przełożył przez ramię.
Każdy najmniejszy ruch strasznie bolał..-Ała, to boli puść mnie!
-Już, za niedługo..
Szedł tak jeszcze chwilę po czym wszedł do jakiegoś pomieszczenia i ponownie rzucił mnie na ziemię, a następnie uderzył z otwartej ręki.
-Rozbierz się- zarządał a ja automatycznie przestałam oddychać. Zastygłam.
-Głucha jesteś?! Rozbieraj się kurwo!- dodał a ja ze strachem powoli i niechętnie zaczęłam zdejmować z siebie jego koszulę.-Rozumiesz co to znaczy, rozebrać się do naga?! Majtki też!- zaczął się wydzierać.
-Proszę..-zaskomlałam tak jakby miał mi to odpuścić.
-Mam Ci pomóc? Czy co?!- nie miałam innego wyjścia. Zdjęłam z siebie majtki i mu podałam.
-Zostaniesz tu, i przemyślisz swoje zachowanie. Może to, Cię czegoś nauczy..- syknął po czym z całej siły trzasnął drzwiami i zamknął je na jakiś zamek. Chodź bardzo chciałam, nie miałam siły nawet płakać. Nie miałam siły nawet się podnieść. Wszystko mnie bolało. Powoli ułożyłam się na ziemi i zaczęłam rozmyślać..
CZYTASZ
Autostop |A.G
FanfictionWyszłam na parapet. Lekko się wychyliłam. Nie było zbyt wysoko. Ręce strasznie mi się trzęsły ale nie miałam wyboru, wyskoczyłam. Bardzo się bałam ale gdy moje nogi dotknęły ziemi wzięłam jeden głębszy wdech i zaczęłam biec ile sił w nogach. Wszędzi...