6.

111 7 3
                                    

Następnego dnia obudziło mnie cudowne poranne słońce. Chociaż moje ciało nadal domagało się snu z wielkim żalem musiałam wstać z łóżka, ale coś bardzo ciężkiego leżało na moim brzuchu. Zerknęłam by zobaczyć. Jego włosy bardzo mnie łaskotały. Na dodatek trzymał mnie w mocnym uścisku.

Musiałam wyjść ale nawet jak spał był zbyt silny. Gdy w końcu się wyrwałam, przerzucił się na drugą stronę łóżka i zaczął mamrotać coś niezrozumiałego. Zignorowałam to. Jedyne co tak na serio mnie pocieszyło w takiej sytuacji to to, że miałam na sobie swoje ubrania. Kiedy wyszłam z pokoju poszłam się wykąpać. Ubrałam czyste przebrania, uczesałam włosy i poszłam w stronę kuchni. W moim brzuchu burczało więc na śniadanie chciałam sobie zrobić moją ulubioną jajecznicę.
Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej kilka jajek i szczypiorek. Z szafek dostałam jeszcze dużą patelnię i olej. Po kilkunastu minutach posiłek był już gotowy. Nałożyłam sobie trochę po czym usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. W pewnym momencie pojawił się Samuel.

I pomyśleć że tylko ta jedna osoba potrafiła zniszczyć mój cały dzień..ehh.

-Co tak ładnie pachnie? - zapytał a uśmiech zagościł na jego twarzy.

-Domyśl się..- wymamrotałam.

-Mmm kochanie, jajecznica - mruknął zadowolony.

No co Ty kurwa nie powiesz..

Nałożył sobie po czym usiadł naprzeciwko mnie. Boże..

Jedliśmy w ciszy gdy pierwszy się odezwał.

-Jak się spało? - zapytał nie odrywając oczu od talerza.

ŹLE, OKROPNIE, BEZNADZIEJNIE, STRASZNIE!!

-Nawet dobrze..- odpowiedziałam.
Resztę śniadania jedliśmy w milczeniu..

Gdy wszystko zostało już zjedzone wstałam, wzięłam oba talerzyki i wsadziłam do zmywarki. Nagle poczułam jego ręce na moich biodrach..

-Ja idę się ubrać, zostań tu i czekaj na mnie zrozumiano?- warknął.

-T-tak..- odpowiedziałam przerażona. On tylko zaśmiał się szyderczo po czym poszedł.

Jakiś psychopata..Ja muszę stąd uciec.

Może i się go bałam ale nie miałam zamiaru robić to, czego on chciał. Zignorowałam jego polecenie i natychmiast pobiegłam w stronę drzwi wyjściowych. Targałam za klamkę ale jak na złość były one zamknięte. Jedynym możliwym wyjściem było okno. Mam lęk wysokości ale jeżeli miałabym wybierać pomiędzy tym, a psychopatycznym człowiekiem, wybrałam okno. O wiele bardziej boję się jego.
Wyszłam na parapet. Lekko się wychyliłam. Nie było zbyt wysoko. Ręce strasznie mi się trzęsły ale nie miałam wyboru, wyskoczyłam.
Bardzo się bałam ale gdy moje nogi dotknęły ziemi wzięłam jeden głębszy wdech i zaczęłam biec ile sił w nogach. Wszędzie omijałam tylko drzewa i różne krzaki. Nagle usłyszałam głośne wołania.

-Ariana stój! Zatrzymaj się! - krzyczał ale w tym momencie miałam to gdzieś. Odwróciłam się i niestety on nie rezygnował. Gonił mnie. Nagle potknęłam się o gałąź i upadłam na ziemię. Byłam już wykończona ale ostatnimi resztkami sił próbowałam się podnieść. Nie poskutkowało gdyż Samuel mnie dorwał. Usiadł na mnie okrakiem, a ręce usadowił nad moją głową. Na dobre się rozpłakałam.

-Błagam puść mnie, proszę! Wypuść!- wykrzyczałam dławiąc się łzami.

-Nigdy stąd nie uciekniesz rozumiesz?!- wrzeszczał na całe gardło.

-Puść mnie psychopato..- wydyszałam.

-Już? Skończyłaś? Możemy iść? To dobrze.- powiedział po czym wstał i szarpnął mnie za łokieć. Jego złość była nie do opisania. Trzymał mnie tak mocno że zaczynało mnie to boleć.

Autostop |A.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz