Po tym całym koszmarze, przysnęłam jeszcze na chwilę. Nie wiem jak to zrobiłam tutaj, w tym miejscu, ale zasnęłam. Byłam zmęczona wszystkim. Dosłownie wszystkim. Przez to że siedzę tutaj i nic nie robię, straciłam rachubę czasu. Tak bardzo chciałabym poznać całą prawdę. Dlaczego tu jestem? Co miał oznaczać ten sen? Był taki realny..
Obudziłam się 2 godziny później, przetarłam oczy i powoli podniosłam się z łóżka. Czułam jak strasznie bolą mnie plecy, przez co jękłam cicho z bólu. Z dnia na dzień czułam się coraz gorzej. Takie życie naprawdę może wykończyć. Nie chciałam więcej się zadręczać i poszłam w stronę kuchni. Zaciekawiło mnie tylko to że w domu była taka cisza. Słyszałam każde tykanie zegara.
Wyciągnęłam szklankę po czym nalałam sobie do niej wody. Wszystko wypiłam za jednym razem. Postanowiłam skorzystać z tej ciszy i przejść się po domu. Jedyne co przykuło moją uwagę to zabezpieczone okna, i drzwi. Wątpię że mogłabym się wydostać. A nawet jakby, po co miałby mnie zostawiać samą jakby wiedział że mogę uciec. Coś musiało być na rzeczy. Odpuściłam uciekanie. Wiem, że nie mam też na to siły. Owinęłam się kocem i poszłam na górę po schodach. Jedyne co można zobaczyć do jedne drzwi, drugie, trzecie i to pomieszczenie w którym śpię. Pomyślałam że może dowiem się czegoś jeżeli wejdę do któregoś pokoju. Podeszłam bliżej do jednych drzwi i chciałam je otworzyć. Bez skutku. Były zamknięte, pociągłam parę razy ale niestety. Chciałam otworzyć resztę drzwi ale tylko jedne z nich były otwarte. Drzwi tak skrzypiały że w takiej ciszy było je słychać na cały dom. Przeklęłam w myślach i wślizgnęłam się do środka zrzucając z siebie wcześniej koc. Weszłam tam z myślą że coś odkryje ale jedyne co tu było to.. Stare meble i parę zakurzonych pudeł.Serio?
Z ciekawości chciałam przejrzeć te Pudła. Może akurat znajdę coś ciekawego. Wartego uwagi, jakiś trop cokolwiek by to miało być. Usiadłam na ziemi i otworzyłam jedno z pudeł. Jedyne co zauważyłam to dużo zdjęć. Wyciągłam parę i zaczęłam je przeglądać. Głównie to zdjęcia rodzinne,tak to wyglądało. Mały chłopczyk, to był chyba Samuel gdyż mały chłopiec był strasznie do niego podobny, a pośród niego matka która obejmowała go z miłością, dziewczynka trochę młodsza od chłopczyka obok. I ojciec. Normalne zdjęcia, szczęśliwej rodziny, co mogło by być w nich podejrzanego i czemu trzyma je gdzieś w zakurzonym pomieszczeniu. Zaczęłam przeglądać resztę. Jedyne co mogło przykuć moją uwagę to brak dziewczynki na dalszych zdjęciach. Wyciągłam resztę z pudła i rzeczywiście. Była na parunastu zdjęciach a potem jakby znikła. Zdjęcia już nie były takie wesołe.
Rodzice nie uśmiechali się, wszystko było takie smutne. Czy ta dziewczynka była jego siostrą?
Chciałam poszukać czegoś głębiej, doszukać czegoś więcej ale z rozmyśleń wyrwało mnie otwieranie drzwi i głośny trzask. Nagle oblał mnie pot. Szybko pochowałam zdjęcia i wyszłam z pokoju tak szybko jak tylko mogłam. Starałam się zamknąć drzwi najciszej jak tylko mogę, narzuciłam koc na siebie. Słyszałam jak ktoś powoli wchodzi po schodach. Szybko podleciałam do pokoju w którym spałam i udawałam że z niego wychodzę.Tak. To Samuel.
Patrzał się na mnie dłuższą chwilę po czym podszedł bliżej. Mam nadzieję że nie dowie się że weszłam tam do tego pokoju czy coś,bo wiem że mogłabym oberwać. Jeszcze gdyby wiedział że grzebałam w jego zdjęciach, nawet nie chce o tym myśleć.
-Kiedy wstałaś? Jak Twoje samopoczucie? - powiedział głośno przez co moje uszy mnie zabolały.
- W miarę dobrze. Przed chwilą się obudziłam, po prostu Chciałam pójść do pokoju po koc, boo..było mi zimno. - mruknęłam na odchodne i chciałam go ominąć kiedy z złapał mnie za rękę. Prosiłam Boga w myślach żeby nic nie wiedział żeby nie wyszło na Jaw to że tam weszłam.
-Wyglądasz na spoconą, zmachaną jakbyś przebiegła maraton. - uśmiechnął się lekko i właśnie czułam się niezręcznie. Przecież nie powiem mu, tak weszłam do tajemniczego pokoju by dowiedzieć się czegokolwiek na swój temat.
-Naprawdę? - przetarłam czoło. -To nic takiego, po prostu jest mi zimno,too z zimna- palnęłam i ominęłam go i poszłam od razu do łazienki. Odkręciłam kran i przemyłam twarz. Nie lubię kłamać, nie umiem. Boję się że cokolwiek wyjdzie na jaw przez co może nie powinnam tego robić. Już nie wiem co myśleć.. Gubię się we wszystkim. Wyszłam po cichu i od razu mogłam zauważyć Samuela który siedział Na kanapie oglądając po cichu telewizor. Na palcach chciałam przejść na górę ale nie było mi to dane.
-Ariana? Chodź tutaj. - usłyszałam jego stanowczy ton. Podeszłam tak jak mi kazał.
-Jakoś dziwnie się zachowujesz. Co się dzieje?- Mówił bardzo poważnie. Patrzał mi się prosto w oczy i wiedziałam że łatwo nie pójdzie.
-Ja? Dziwnie? Dlaczego tak sądzisz. - usiadłam obok i starałam udać pewną siebie żeby niczego nie mógł podejrzeć.
-Nie wiem, próbujesz mnie omijać. Próbujesz się wymigać od rozmów.
Pff.. Jakbym nie robiła tego na codzień.
Nie zwracał już później na mnie uwagi. Po prostu patrzał się w telewizor. Nie wiedziałam co robić. Jaki ruch wykonać. Siedziałam jak słup soli i również wpatrywałam się w telewizor. Głowę miałam pełną myśli, różnych myśli. Ale samych złych.
-Pójdę na górę, położyć się. Źle się czuję. - wymamrotałam i zerwałam się z kanapy tak prędko jak tylko mogłam. Chciałam wejść na górę gdy usłyszałam to, czego Najbardziej nie chciałam właśnie usłyszeć.
-Widziałem Cię.- usłyszałam jego ostry ton głosu.
Wzdrygnęłam się i zamknęłam oczy. Czekałam na to co może jeszcze powiedzieć.
-Myślisz że byłbym taki głupi żeby zostawić cię tutaj samą? Wiedząc że możesz coś zrobić? - zakpił po czym podniósł się z kanapy i powoli szedł w moją stronę.
Mam przechlapane.. I najgorsze to jest to że nie wiem co może mnie czekać. Ale to nie będzie nic dobrego..
***
Narazie coś krótszego ale następnym razem postaram się napisać coś więcej, mam nadzieję że podoba się chociaż trochę ❤️
CZYTASZ
Autostop |A.G
FanfictionWyszłam na parapet. Lekko się wychyliłam. Nie było zbyt wysoko. Ręce strasznie mi się trzęsły ale nie miałam wyboru, wyskoczyłam. Bardzo się bałam ale gdy moje nogi dotknęły ziemi wzięłam jeden głębszy wdech i zaczęłam biec ile sił w nogach. Wszędzi...