Wszyscy się na mnie patrzą z wielkim zaskoczeniem w oczach. W sumie nie dziwię się. Przed chwilą powiedziałam o każdej tu obecnej dziewczynie, że nie ma szacunku.
Jest jednak jeden chłopak, który się śmieje. To Max.-No co się tak patrzycie na tą zakonnice? Przecież powiedziała prawdę- nie wiem czy być zła za to, że powiedział, że jestem zakonnicą, czy szczęśliwa za to, że mnie poparł.
-Dobra wyluzujcie, pewnie żartowała, co nie?- przytaknęłam.
-No właśnie, więc włączcie znów tą gównianą muzykę!Nagle znów rozbrzmiała muzyka i wszyscy bawili się tak jak wcześniej.
-Hej Niki, dzięki że przyszłaś- krzyknęła Rose.
-Nie ma sprawy. Przepraszam, że tak powiedziałam, no wiesz...
-Nic nie szkodzi. To nawet było zabawne jak te wszystkie laski na ciebie patrzyły. Chcesz drinka?
-Nie dzięki, nie pije
-Mhm, no dobra. A chciała byś poznać resztę osób?
-Szczerze to wydaje mi się, że oni raczej mnie nie lubią
-Gdyby cię nie lubili to Max by cię nie obronił.
-Nie jestem jakimś pieprzonym bohaterem- fuknął w naszą stronę.W pewnym momencie moje oczy napotkały jego i patrzyliśmy się tak na siebie, próbując odczytać myśli, które krążą w naszych głowach, do momentu w którym on odwrócił wzrok.
W końcu otrząsnęłam się i zdecydowałam, że poszukam Connora. W końcu to on tu mnie przyprowadził.
-Hej Connor?
-Cześć mała- powiedział. Musiał nieźle się nachlać.
-O, co to za laska?- zapytał jego tak samo pijany kolega.
-Może chcesz się w coś pobawić?- zapytał jeden z jego kolegów.
-Nie, nie dzięki.- zaczęłam się cofać, gdy nagle na kogoś nie wpadłam.
-Zostawcie ją w spokoju. Ona nie chce się z wami pieprzyć.- że co? Co oni sobie w ogóle wyobrażali?! Że mogą wziąć jaką kolwiek pierwszą lepszą dziewczynę?
Całe szczęście był tam Max.
Odeszliśmy dalej od nich, gdy on do mnie powiedział:
-Powinnaś już iść.
-Czemu?
-Bo to nie jest miejsce dla ciebie.
-Dlaczego tak uważasz?
-Tylko na siebie spójrz. Jesteś po prostu świętoszką.
-Nie oceniaj ludzi pochopnie Max.
-Widzę więcej niż ci się wydaje- nie wiem co ma na myśli.
-Nie mam jak wrócić...-w końcu odzywam się po chwili ciszy.
-Yhh... Mieszkasz daleko?
-Jakieś 20minut pieszo.
-Czyli możesz sama wrócić. Nie masz pięciu lat.
-Ale...jest ciemno.
-No i...?
-I nigdy nie chodzę w nocy
-Masz 17 lat, prawda? I jeszcze nie chodziłaś sama w nocy?
-Dokładnie.
-Chodź, podwioze cię.
-Nie piłeś?
-Jednego drinka
-Uh, okeyWsiadłam z nim do samochodu. Nigdy nie jeździłam z kimś ledwo poznanym. Mogę kategorycznie stwierdzić, że albo liceum publiczne zmienia człowieka, albo ja trafiłam na nie właściwych ludzi.
-No więc, właściwie to skąd jesteś? Podobno przyjechałaś z innego kraju.
-Pochodzę z Hiszpani.
-Aha. Nie chodziłaś tam na imprezy?
-Nie
-Dlaczego?- powiedzieć prawdę czy skłamać?
-Nie było tam imprez, poza tym wolałam siedzieć w domu.
-Jak bym słyszał swoją babcie.
-Ey...- szturchnęłam go w ramię, na co on stał się bardziej poważny.
-Nie przebywaj z Connorem.
-Czemu?
-Bo on chce cię tylko przelecieć.
-A ty czemu się tym przejmujesz?
-Bo tak. Powinnaś się cieszyć, że wtedy byłem obok, bo teraz leżała byś z nim w łóżku.- Nie wydawało mi się, żeby Connor chciał mnie wykorzystać. Był bardzo miły i lubię jego towarzystwo.
-Okey- odetchnęłam. Nie chciałam się kłócić.
-To tutaj- wskazałam na dom obok.
-Dobra i pamiętaj co ci mówiłem.
-Mhm.
Chwila, nie mam kluczy, a mama śpi i nie mam jak dostać się do domu.
-Yh...Max?
-Ta?
-Pomożesz mi wejść przez okno?

CZYTASZ
(Nie)Idealna
Romance"Wszyscy się na mnie patrzą z wielkim zaskoczeniem w oczach. W sumie nie dziwię się. Przed chwilą powiedziałam o każdej tu obecnej dziewczynie, że nie ma szacunku. Jest jednak jeden chłopak, który się śmieje. To Max."