Rozdział 1

406 35 6
                                        

-Nicole! Musisz się pospieszyć jeżeli masz zamiar zdążyć na rozpoczęcie roku. Pierwszy raz posyłam cię do publicznego liceum, więc mam nadzieję, że dobrze wypadniesz.-powiedziała moja matka wchodząc do tego drętwego pokoju.
-Dobrze, już wstaje- udało mi się wybełkotać spod poduszki.
Podniosłam swój telefon. Była dopiero 6:30, a rozpoczęcie zaczynało się o 9:30. Trochę bez sensu, że mama już mnie obudziła, ale wolałam się z nią nie kłócić.
Podeszłam do szafy i ubrałam się w idealnie wyprasowane ubranie przez naszą gosposie. Anna to taka nasza pomocniczka w pracach domowych. Jest bardzo miła i uprzejma. Wiele przeżyła, ale przez to właśnie rozumie wielu ludzi.

Co do ubrania to jak zawsze było strasznie... Sztywne? Nie chodzi oczywiście o materiał tylko o to jak się prezentowało.
Była to czarna sukienka lekko za kolano. Miała 3/4 rękawy i mały dekolt. Do tego założyłam małe koturny oraz wzięłam moją kopertówke. Szczerze wyglądałam bardziej jak bym szła na rozmowę o prace, do jakiegoś ważnego biurowca niż do liceum, ale trudno. Z reguły nikt nie miał z tym problemu.
Zeszłam na dół żeby coś zjeść i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że mogłam się przebrać po zjedzeniu śniadania.
-Ślicznie wyglądasz kochanie- powiedziała i próbowała dodać lekki uśmiech, lecz nie za bardzo jej się udawało- powinnaś jeszcze poprosić żeby Anna zakręciła ci włosy i zrobiła lekki makijaż.
-Uh dobrze? Powiem jej jak tylko zjem.
-Na stole leży crousant, który powinnaś zjeść. Masz 5 minut na jedzenie, więc możesz wypić jeszcze tego shakea.- miała zaplanowaną każdą minutę mojego życia. Trochę mnie to przerażało. Bałam się co się stanie, jeśli kiedyś nie zdąże czegoś zrobić.
Musiałam skończyć się zamartwiać, bo nigdy bym nie zjadła tego śniadania.

-Anno?
-Tak Proszę Pani?
-Już ci mówiłam Anno- mów do mnie Nicole- uśmiechnęłam się, a ona to odwzajemniła.
-Dobrze. W czym mogę pomóc Prosz... Nicole?
-Jak byś mogła to zakręć mi włosy.

Już po paru minutach moją głowę zdobiły piękne loki.
-Nicole, jesteś już gotowa?-usłyszałam głos mamy z dołu.
-Tak, możemy wychodzić.- chociaż była dopiero 8:45 wolałam być wcześniej.

***

-Pamiętaj co ci mówiłam. Zaprzyjaźnij się z jakąś miłą dziewczyną. Taką bez tych gryzmoli na ciele i żelaza...-zrobiła swoją "obrzydzoną minę"- i pamiętaj by uważnie słuchać nauczycieli i...
-Dobrze mamo, wiem- przerwałam jej, ponieważ wiedziałam, że jeżeli bym jej pozwoliła mówić dalej to by nigdy nie skończyła.
Szybko podążyłam do drzwi szkoły.
Były duże i ciężkie, wykonane z ciemnego drewna. Dodawało to owej uczelni bardzo dużego akcentu.
Weszłam i widziałam prawie pusty korytarz.

Siedziała tam tylko jakaś niska brunetka. Podeszłam nie zastanawiąc się długo.
-Cześć. Jestem Nicole- przedstawiłam się. Ona wstała i podała mi rękę.
-Ja nazywam się Rose. Miło cię poznać- powiedziała. Wyglądała bardzo przyjaźnie. Oczy miała szkarłatne, nos dosyć zgrabny a usta pełne i różowawe. Cała była ubrana w krótką spódniczke i biały croop top oraz parę czarnych szpilek. Wyglądała ślicznie, lecz moja matka powiedziała by, że za bardzo się obnaża.
Zauważyłam, że ma na ręku i nodze tatuaż. Nie chciałam zaprzyjaźniać się z kimś kto ma tatuaże i kolczyki, lecz chyba wygląd nie zawsze odzwierciedla kogoś dusze?

(Nie)IdealnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz