Rozdział 14

188 13 2
                                    

Otworzyłam oczy, lecz go tu nie było.
Wstałam i poszłam do kuchni.
-Chcesz kawę?- zapytał.
-Po proszę
Max zrobił mi i sobie kawę, po czym postawił ją na stole.
-A więc? Co masz dziś w planach?
-Nie wiem, chyba powinnam iść do szkoły, tyle, że dziś już nie zdąże.
-Nie możesz tam iść
-Bo?
-Bo powinnaś chwilę odpocząć od wszystkiego w domu i dobrze by było jak byś poszła do psychologa.
-Nigdzie nie idę! Nie jestem chora psychicznie!
-Do psychologa chodzą też zwykli ludzie z problemami- podniósł głos
-Nie krzycz na mnie!
-Nie rozśmieszaj mnie- zaczął się śmiać. Nie mam zamiaru z nim tu być, jeśli go to bawi. Poszłam do pokoju, ubrałam się w cokolwiek i poszłam założyć buty.
-Gdzie ty idziesz?
-Jak najdalej od ciebie
Zatrzasnęłam drzwi przed jego twarzą i wyszłam z budynku.

Nie wiem gdzie mogła bym iść, bo jeszcze nie znam dobrze tego miejsca.
Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam bar. Kiedyś o nim czytałam, że ma świetne drinki. Może powinnam się tam przejść? Podobno alkohol pomaga. Nigdy wcześniej nie piłam i nie jestem pewna czy w ogóle mi go sprzedadzą, bo nie jestem pełnoletnia. Nie zważając na nic ruszyłam przed siebie do baru.

Gdy weszłam poczułam aromat alkoholu. Przypomniał mi się tata.
Wiem, że nie powinnam w ogóle tu wchodzić, ale to było silniejsze ode mnie.
Podeszłam do baru.
-Podać ci coś?- zapytała barmanka. Miała uczesane w kucyk brązowe, gęste włosy i jasno zielone oczy.
-Jakiegoś drinka?
-Zrobię ci, moim zdaniem, najlepszego- uśmiechnęła się i poszła go przygotowywać.
Dlaczego nie mogę żyć tak jak inni? Kiedy i dlaczego moja mama grała w te cholerne gry? To przez tatę? Dlaczego babcia zaprosiła Robina? Co z Rozalią? Skąd Max tyle o mnie wie?
Tyle pytań, a ja mam tak mało odpowiedzi.
Z przemyśleń wyrwała mnie brązowo włosa kobieta stawiając drinka przede mną.
-Dziękuję- był idealnie zrobiony i udekorowany.
Podniosłam i wzięłam łyka, był słodko gorzki. Wzięłam kolejne parę łyków.
Nagle wszystkie wspomnienia zaczęły się rozmazywać i zapominałam powoli o nich.
Po dwóch drinkach wyjęłam zobaczyć telefon. Trzy nie odebrane połączenia i pięć wiadomości. Wszystkie od Maxa. Skąd on ma mój numer?
Otworzyłam je.
Max: Gdzie poszłaś?
Max: Odpisz mi
Max: Halo
Max: Nicole
Max: Albo odpiszesz, albo zaczynam cię szukać.

Ohoho, już widzę jak on mnie szuka. Roześmiałam się do telefonu i napiłam się jeszcze dwa drinki.
Znów wyjęłam telefon, poszłam do łazienki i wybrałam numer Maxa.
-Halo?- odezwał się
-No heej- powiedziałam
-Nicole? Gdzie jesteś?
-Tam gdzie ciebie nie ma- roześmiałam się.
- Czyli?- powiedział zirytowany.
- Już ci powiedziałam idioto- znów się roześmiałam. Chyba za dużo wypiłam.
- Jesteś pijana prawda?
- Tylko troszkę wypiłam
- Mogę po ciebie przyjechać?
- A odkąd się tak o mnie martwisz?- nie mogłam powstrzymać śmiechu przy każdej mojej wypowiedzi.
- Gdzie jesteś?
- Ale masz śmieszny głos
- Wiesz, jak trudno się z tobą rozmawia gdy jesteś wstawiona?
-Możliwe

Rozłączyłam się i wyszłam z toalety.
Poszłam na parkiet. Nie minęła chwila, gdy koło kogoś tańczyłam.
-Jak się bawisz?- zapytał chłopak
-Świetnie- odpowiedziałam.
-Nie, wcale się świetnie nie bawi i już idzie- powiedział jakiś głos.
-Max?- odwróciłam się do niego żeby spojrzeć, czy to na pewno on.
-Tak. Idziemy.
-Ale masz sztywnego chłopaka- powiedział koleś z którym przed chwilą tańczyłam.
-Nigdzie z tobą nie idę- krzyknęłam
-Owszem idziesz
-Nie
-Jeśli nie ruszysz się stąd to ja cię wyniosę
-Powodzenia
-Ale ty jesteś uparta- podniół mnie za nogi i przerzucił przez siebie.
- Zostaw mnie idioto!
- Uspokój się, ludzie się na ciebie patrzą
- Mam ich wszystkich w dupie, zostaw mnie!
-Już więcej na pewno nie będziesz pić
-Nie będziesz mi mówić co mam robić! Postaw mnie!

Niósł mnie tak, aż dotarliśmy do mieszkania.
-Zadowolony?
-Bardzo
Chciałam mu coś odpowiedzieć, lecz zawibrował mi telefon.
Wyjęłam go i spojrzałam na ekran. Wiadomość od taty.
Tata: Jutro musimy się spotkać o 18 na ulicy North Ave

(Nie)IdealnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz