Rozdział 13

199 11 1
                                    

Gdy byliśmy pod budynkiem w którym mieszka, zaparkował, wysiadł i wziął moje rzeczy spakowane w walizki.

Weszliśmy przez wielkie drzwi i skierowaliśmy się ku recepcji.
Max odebrał swoje kluczyki od mieszkania, a potem wsiedliśmy do windy.

Weszliśmy do wielkiego mieszkania Maxa.
Już wcześniej je widziałam, bo byłam u niego na imprezie, ale dopiero teraz mogłam je zobaczyć bez ludzi na każdym kroku.
Ma 1 sypialnie, 2 łazienki oraz jedną kuchnie, ale pomimo tego wydaje się bardzo duże.
-Strasznie duże- nie zabrzmiało to tak jak chciałam, ale nie tłumaczyłam się.
-Innym dziewczynom to nie przeszkadzało.- nienawidzę gdy mówi o innych dziewczynach w moim otoczeniu.
-Równie dobrze mogłam iść spać do Connora- powiedziałam bardzo pewna siebie. Widzę, że powstrzymuje się by nie wygonić mnie stąd. Ale w sumie, dlaczego tego nie zrobi?

Usiadłam w kuchni, czekając aż skończy to co robi, gdy nagle zadzwonił do mnie telefon.
Na ekranie wyświetlił mi się numer nieznany. Wyszłam z kuchni i odebrałam.
-Halo?- powiedziałam, zaraz słysząc głos który śnił mi się po nocach. Mój świat w jednej sekundzie zatrzymał się.
-Cóóórkoo, wrracaj do domuu- jak zwykle, oczywiście nachlany.
-Nigdzie nie wracam
-I tak nie masz gdzie mieszkać dziwko, nie zostawia się ojca samego.
-Gdybyś nie pił nadal byśmy tam byli!- wrzasnęłam. Max wyskoczył z kuchni patrząc się na mnie i rozglądając do okoła. Jedna łza mimowolnie spłynęła mi po policzku. On ku mojemu zdziwieniu dotknął mojego policzka i przetarł łze. Byłam zaskoczona, smutna i zła w jednym momencie.
To było silniejsze niż ja, rozłączyłam się i pobiegłam do łazienki. Nie chciałam, by widział jak płacze.

Tyle czasu zajęło mi pozbycie się go z pamięci, a on tak po prostu do mnie dzwoni. Nie mam zamiaru do niego jechać. Już wolę mieszkać na ulicy niż u niego. Pamiętam te codzienne kłótnie o jego alkoholizm. Przypomniała mi się mama. Tęsknie za nią. Lekarz powiedział, że powinnam iść do psychologa, ale nie mam zamiaru tego zrobić. Nie jestem chora.

Z przemyśleń wyrwał mnie głos Maxa zza drzwi.
-Yyy, Niki?
-Ta?
-Jedzenie gotowe- nie mam ochoty jeść. Nie mam ochoty robić czegokolwiek.
-Nie jestem głodna
Poszedł sobie. Zostałam sama, całkiem sama...

Po godzinie siedzenia i płakania wyszłam. Weszłam do salonu, gdzie siedział chłopak.
Usiadłam koło niego.
-Gdzie będę spać?
-No tu, na kanapie
-Ouh, okey

Siedzieliśmy 20 minut w ciszy, dopóki się spytałam.
-Wiesz gdzie moja piżama?
-W szarej walizce.
Poszłam po nią i się przebrałam.
Wróciłam do salonu.
-Tam leży koc-wskazał.
-Dzięki

Położyłam się, nie mogłam zasnąć widziałam cały czas mamę przed sobą. To jak on do niej strzelał, to jak jechały karetki, dzisiejszy telefon od ojca...
Wstałam, nawet nie wiedząc czego oczekuje.
Poszłam do pokoju Maxa. Weszłam cicho.
-Co ty tu robisz?-nagle zapytał
-Yyy, nie mogłam spać no i tak no...
-Czego chcesz?
-Nic- wiedziałam że tak będzie, po co w ogóle tu przyszłam?
Gdy zbliżałam się do drzwi od jego pokoju usłyszałam jego głos.
-Chodź- westchnął.
Czy on to naprawdę mówi, czy ja do końca jestem rąbnięta?

Położyłam się na drugim końcu łóżka.
Było tu o wiele bardziej miękko niż na kanapie.

Gdy już prawie zasnęłam poczułam, że Max się przybliża. Co on robi?
Objął mnie lekko przez talie.
Czułam jak płonę.
Niestety wiem, że rano już tak nie będzie.
Czując jego oddech zasnęłam.

(Nie)IdealnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz