,,Leondre Devries Nie żyję " te słowa uderzają we mnie ze zdwojoną siłą. Wybucham płaczem. Czuję że to już prawie koniec. Lekarz ostatni raz pozwala wejść do mojego nieżyjącego już chłopaka. Staram się napawać chwilą, ponieważ widzę go ostatni raz przed wywiezieniem do kostnicy. Podchodzę i całuję go w sine już usta a palcami mierzwie jego kurewsko piękne włosy. Siadam trzymając go za rękę.
,, Leo nie zostawiaj mnie. Bez Ciebie sobie nie poradzę. Człowieku ja bez Ciebie oszaleję. Nie zostawiaj mnie. Już niedługo będę obok Ciebie aniołku." - Krzyczałam przez płacz aż do sali weszła pielęgniarka.
- Przepraszam ale musimy przewieźć ciało do kostnicy - powiedziała
- Da mi Pani 5 minut? - spytałam
- Dobrze - szepnęła wychodząc
Ostatni raz spojrzałam w jego półprzymknięte oczy i ostatni raz złożyłam pocałunek na jego ustach. Gdy już chciałam wstać i wyjść poczułam że ktoś zacisnął swoją rękę na mojej. Spojrzałam na Leondre, chłopak otworzył oczy i uśmiechnął się lekko. Wybiegłam z sali i udałam się do lekarza prowadzącego.
- Leo...On...Żyję.. - wyjąkałam
- Pani McFeenly, pani jest na silnych lekach psychotropowych. - odrzekł
- A może doktor to sprawdzić ? - zapytałam
- Oczywiście. - odpowiedział.
W szpitalu była mama Leo, Tilly, Chloe a także Charlie. Podbiegłam do nich.
- Leo żyję - krzyknęłam
- J...Jak to ? - wydukała pani Devries
- Leondre przeżył śmierć kliniczną - wtrącił lekarz - Przepraszam za narażenie na ten stres.
- Nic nie szkodzi. Czy mogę wejść do syna ? - spytała Victoria.
- Na razie musimy zrobić badania - dodał lekarz
Emocję wzięły górę, znowu zaczęłam płakać tym razem ze szczęścia.
----------------------------------------------------------------------------Nowy rozdział !!
Mam nadzieję że się spodoba !!
Leo żyję !!! Co sądzicie o tym rozdziale ??
Koniecznie napiszcie w komentarzach.

CZYTASZ
Wybieram Ciebie /L.D
FanfictionLeo i Lucy przyjaźnią się od dawna, dziewczyna zaczyna w nim widzieć kogoś więcej niż tylko przyjaciela. Ten jednak nie chce angażować się w związek, ponieważ prowadzi imprezowy styl życia i często pakuje się w kłopoty a Lucy musi robić za tą rozsą...