21.

388 25 5
                                    

  Próbuję otworzyć oczy ale moje powieki są zbyt ciężkie. Po pewnym czasie udaję mi się w końcu je otworzyć. Rozglądam się po pokoju, przypominając sobie ostatnie zdarzenia. Spoglądam na swoją klatkę piersiową, na której widnieję świeży opatrunek. A jednak znalazł się dawca, pragnę z całych sił podziękować tej osobie, a raczej jej rodzinie. Nagle po mojej lewej stronie dostrzegam leżącą obok mnie Kaję, która badawczo mi się przygląda. Łaskoczę ją lekko po brzuszku, przez co dziewczynka cichutko się śmieję. Do sali weszli moi bliscy : Tilly, moja mama, Chloe, Charlie i Lucy. Nie, zaraz gdzie jest Lucy ?
- A gdzie jest moja księżniczka ? - zapytałem zachrypniętym głosem
Chloe zaczęła płakać i wybiegła z sali. Popatrzyłem na Charliego pytającym wzrokiem.
- Leo... Bo... Lucy już z nami nie ma... - mówił ze łzami w oczach
- Co ty pierdolisz ??? - wykrzyczałem
- Stary teraz jej serce biję dla Ciebie. - powiedział a po jego policzku spłynęła łza.
- Nie kurwa to nie możliwe - krzyczałem jak opętany - Wyjdźcie stąd
Moja rodzicielka wyciągnęła ręce w stronę Kai, żeby ją zabrać. Wiem że chciała dobrze ale wolałem żeby dziecko zostało przy mnie. Przytuliłem moją córkę , pocałowałem ją w czoło i poprosiłem pielęgniarkę aby zaprowadziła ją do Chloe. To ona zaraz po Lucy miała z nią najlepszy kontakt. Gdy tylko zostałem sam, odpiąłem się od aparatury oraz innych urządzeń,do których byłem podłączony. Ubrałem dresową bluzę, czarne spodnie z dziurami na kolanach i buty, które leżały obok łóżka. Następnie wyszedłem przez otwarte okno.
----------------------------------------------------------
Nowy rozdział zbliżamy się do końca.
Mam nadzieję że się spodoba !!
Komentujcie bo to dla mnie ważne.
Gwiazdkować też możecie.   

Wybieram Ciebie /L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz