Rozdział dziesiąty

237 17 4
                                    


No i wreszcie piątek - treningi czas zacząć.

Już od rana wraz z Gabi przebywałyśmy na torze i obserwowałyśmy zawodników, przejeżdżających kolejne okrążenia...

Muszę przyznać, że przez te dwa tygodnie przerwy trochę się stęskniłam za wyścigami...

W każdym razie treningi MotoGP zostały zdominowane przez Jorge Lorenzo, który tak na marginesie w przyszłym sezonie zmienia barwy z niebieskich na czerwone, a jego miejsce ma podobno zająć Viñales. Jednym słowem - będzie się działo...

Wracając do hotelu spotkałam po drodze młodszego z Marquezów. Biedak nie miał łatwego początku sezonu - zaledwie jeden ukończony wyścig... Nie dziwo, że chodził trochę przybity.

Porozmawiałam z nim chwilę i chcąc poprawić mu humor, zaprosiłam go wieczorem na wspólne oglądanie filmów. Podziałało. Wielki uśmiech zagościł na jego twarzy i zgodził się bez zastanowienia. Być może właśnie tego mu trzeba - nie myśleć chociaż przez trochę o wyścigach i tej całej presji ciążącej na nim. Szczególnie, że dobry z niego chłopak, na szczęście wogóle niepodobny z charakteru do starszego brata...

Umówiliśmy się, że będzie u mnie w pokoju o siódmej...


                                *

- Gabi, wredna małpo, gdzie znowu leziesz? - spytałam przyjaciółkę, która szykowała się do wyjścia.

- Yy, Mave zaprosił mnie na spacer. - zarumieniła się lekko.

Heej, coś się tu chyba zaczyna między tą dwójką dziać...

Wymownie uniosłam brwi.

- Ej, to nie tak! My się tylko przyjaźnimy. - powiedziała z delikatnym uśmiechem.

- Yhym... przyznaj, że ci się podoba.

- Co? Gdzie? Że Mave? Niee. - poplątała się.

Posłałam jej spojrzenie typu 'i tak wiem lepiej', na co zaczerwieniła się jeszcze bardziej.

- Muszę już iść, spóźnię się. - wymamrotała tylko. Pokręciłam głową i zaśmiałam się cicho. Czyli jednak! On się jej podoba! Ciekaaawe...

- Jakby coś to możesz go tutaj przyprowadzić, ja zaprosiłam Alexa na 'wieczór filmowy', więc byłoby doborowe towarzystwo. - wyszczerzyłam się.

- W sumie... to nie jest zły pomysł. - powiedziała powoli - Całkiem możliwe, że wbijemy. - uśmiechnęła się.

- Będziemy czekać.

- Dobra, to ja spadam. - Gabi zasalutowała, po czym opuściła pokój, a ja zostałam sama.

Spojrzałam na zegarek. 18.28. Ok. Zostało mi pół godziny...

Obczaiłam zasoby jedzenia i stwierdziłam, że jest go stanowczo zbyt mało. No cóż... czyli czekała mnie wycieczka do sklepu.

Po około dwudziestu minutach byłam z powrotem, z ogromną ilością słodyczy i innych przekąsek. No co? Raz na jakiś czas można sobie pozwolić na wyżerkę...

Kończyłam rozpakowywać torby, gdy rozległo się pukanie.

To pewnie Alex.

Ruszyłam w stronę drzwi, otworzyłam je z rozmachem i... stanęłam oko w oko z Marc'em Marquezem. Zamarłam. A co on tutaj robi?? Na jego widok, mimowolnie przypomniałam sobie wczorajszą sytuację... Na samą myśl zrobiłam się czerwona.

Be different because it's beautiful Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz