Rozdział osiemnasty

218 17 20
                                    

Wiecie dlaczego zawsze tak rzadko chodziłam na imprezy? Otóż z takiego to powodu, że z moją słabą głową kac, z którym budziłam następnego dnia był cholernie duży...
I gdy tego ranka pierwsze promienie wschodzącego słońca, wpadające przez niezasłonięte rolety, oświetliły moją twarz, wiedziałam że będzie podobnie. Skąd? Głowa po prostu mi pękała, a powiek nie mogłam nawet uchylić. Nie wspominając już o palącym pragnieniu, przez które czułam się, jakbym w ustach miała pustynię.

Z jękiem chciałam przewrócić się na brzuch i ukryć twarz w poduszce, ale gdy tylko drgęłam, łupanie w czaszce sprawiło, że zaniechałam tego działania. Mamrocząc pod nosem, z trudem otworzyłam jedno oko, po czym błyskawicznie je zamknęłam, bo ból jaki wtedy poczułam był nie do zniesienia. W tym momencie uroczyście obiecałam sobie, że już nigdy się nie upiję. 

Po dobrych pięciu minutach spróbowałam ponownie i tym razem ból nie był tak okropny. Udało mi się uchylić obie powieki, po czym zamglonym wzrokiem zaczęłam szukać zegarka, który powinien znajdować się dokładnie naprzeciwko mojego łóżka. Tyle że go tam nie było... i kolor ściany też się nie zgadzał.

Dość gwałtownie jak na mój stan wyprostowanłam się i zaczęłam rozglądać. Powoli do mojego mózgu dotarła informacja, że nie znajdowałam się w moim domu. Tylko gdzie? Wczorajszego wieczoru nie pamiętałam w ogóle. A co było wcześniej? A tak, przecież byłam we Włoszech z ekipą MotoGP.
Wszystko wskazywało na to, że znajdowałam się w moim hotelowym pokoju, tyle że nie miałam pojęcia jak do niego trafiłam. Hmm... ostatnie co zapamiętałam to moment, w którym weszłam z dziewczynami do jakiegoś klubu, po czym Gabi powiedziała mi, że nie umiem imprezować, a ja zaczęłam pić, żeby udowodnić jej, że się myli. I w tym momencie mój film się urwał.

Postanowiłam, że później się nad tym zastanowię, a najpierw zajmę się moim największym problemem, jakim było zaspokojenie palącego pragnienia. Jako że nie widziałam nigdzie jakiegokolwiek napoju, stwierdziłam, że najwyższy czas udać się na poszukiwania.

Ostrożnie, wykonując jak najmniej gwałtownych ruchów, zaczęłam się podnosić.
Wszystko szło dobrze do momentu, w którym stanęłam na własnych nogach, jako że zatoczyłam się i wpadłam na stojącą obok łóżka szafkę, hałasując przy tym niemiłosiernie.

Wtedy jak na zawołanie otworzyły się drzwi od łazienki i wyjrzała zza nich głowa Marca Marqueza. Chyba był w trakcie brania przysznica, bo jego włosy były mokre, a z tego co widziałam był bez koszulki...

Chwila. Stop.

CO MARQUEZ ROBIŁ W MOJEJ ŁAZIENCE?!

Boże, co się wczoraj stało? Dlaczego on tu był i jak gdyby nigdy nic brał sobie prysznic? Czy my... Spojrzałam szybko w dół i odetchnęłam z ulgą, bo moje ubranie znajdowało się na swoim miejscu. Ale w sumie to nic nie znaczyło...

Dlaczego ja nic nie pamiętałam?? Gdzie była Gabi? Co tu robił Marc?
Co raz więcej pytań zaprzątało moją głowę do tego stopnia, że nie zwróciłam uwagi na to, że Hiszpan coś do mnie mówił. Jedyne co zarejestrowałam to fakt, że jego głowa ponownie zniknęła za łazienkowymi drzwiami, a ja przez dłuższą chwilę stałam bez ruchu jak debil.

Dobra, czas wziąć się w garść.
Na pewno musiało istnieć jakieś logiczne wytłumaczenie tego, że Marquez był tutaj... Popsuł mu się prysznic czy coś i musiał skorzystać z mojego. Nieważne.

Nagle nawiedziła mnie okropna myśl: a co jeśli on widział mnie pijaną? Nie zachowuje się wtedy normalnie. Rzadko się upijałam, ale zdarzało mi się to i dopiero z opowieści Gabi (bo oczywiście nic nie pamiętałam) dowiadywałam się o rzeczach jakie odwalałam...

Właśnie, Gabi! Może ona wiedziała co się wczoraj stało.
Zaczęłam zastanawiać się, co mogłam zrobić z moim telefonem, ale ten o dziwo leżał na szafce obok łóżka. Jedyną oznaką tego, że wczoraj go używałam, była dość duża rysa biegnąca przez prawie cały wyświetlacz. Super. Ale na szczęście działał. Najszybciej jak mogłam wybrałam numer przyjaciółki i przycisnęłam telefon do ucha.

Be different because it's beautiful Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz