*siedem miesięcy później*
Jak ja kocham mojego tate! No chyba, że nie. Tak, wiem, chciał jak najlepiej, ale mógł chociaż spytać mnie o zdanie...
No więc zostałam rzecznikiem prasowym Hondy. A dokładniej Repsol Hondy. Taak, właśnie tej Repsol Hondy jeżdżącej w MotoGP, której to zawodnikami są Dani Pedrosa i Marc Marquez... Ten strasznie wkurzający, zarozumiały Marquez. A ja teraz będę na niego skazana na codzień. Świetnie.
A co ma z tym wspólnego mój ojciec? Ano właśnie on mnie w to wpakował. Dowiedział się, że Honda zwolniła dotychczasowego rzecznika i bez konsultacji ze mną załatwił mi tę posadę. Później tłumaczył się tym, że po GP Czech mój szef opowiadał mu o tym, jak świetnie się spisałam, że wykonałam kawał dobrej roboty i był ze mnie bardzo dumny.
Tata stwierdził też, że przecież sama byłam bardzo zadowolona, więc pomyślał, że będę szczęśliwa jeśli załatwi mi tę pracę, a taka okazja zdarza się bardzo rzadko i nie miał czasu na powiadomienie mnie, bo ktoś mógłby go ubiec. Także zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Jak miło.
Oznacza to, że będę musiała porzucić moją dotychczasową posadę w redakcji... I do Polski będę przyjeżdżać bardzo rzadko, bo przez cały czas będę musiała towarzyszyć zawodnikom...
Przynajmniej trochę sobie popodróżuje i pozwiedzam. Jest jeszcze jeden wielki, wręcz ogrooomy plus: Gabi będzie moją asystentką! Czyli będę miała towarzystwo! Boże, jak ja się z tego ciesze. Inaczej chyba bym zwariowała... Ona, w odróżnieniu ode mnie, jest bardzo szczęśliwa i wręcz ubóstwia mojego tate za to, że ją w to wszystko wkręcił...
Wracając do rzeczywistości... Aktualnie jest wtorek, środek nocy, a my znajdujemy się w samolocie lecącym do Kataru na rozpoczęcie nowego sezonu MotoGP. Nienawidzę samolotów. Staram się za wszelką cenę ich unikać. Najgorsze są start i lądowanie, reszte jeszcze jakoś ścierpie...
Moje rozmyślania przerwało pojawienie się stewardessy, która przekazała nam, że mamy przygotować się do lądowania. Prosze jakie wyczucie czasu, akurat o tym myślałam. Jęknęłam, na co Gabi spojrzała na mnie z rozbawieniem. Tak, dziękuje za wsparcie... Uhh, zaczyna się. Nie cierpię tego uczucia. Zawsze robię się strasznie blada i jest mi niedobrze. Tym razem było podobnie. Na szczęście trwało to tylko chwilę i już po kilku minutach wszystko było ze mną w porządku. Jak najszybciej wydostałam się z samolotu i wraz z przyjaciółką udałyśmy się po bagaże. Następnie złapałyśmy taksówkę i ruszyłyśmy do hotelu.
Doha to piękne miasto. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że aż tak. Wszystkie budynki są nowoczesne i zadbane, niektóre w arabskim stylu, co przypomina mi baśń tysiąca i jednej nocy...
Nie mogłam jednak zbyt długo tego wszystkiego podziwiać, bo, jako że nasz hotel znajduje się w pobliżu lotniska, na miejsce dotarłyśmy bardzo szybko. Byłyśmy wykończone, więc od razu, gdy tylko znalazłyśmy nasz pokój, poszłyśmy spać...
*
- Kaat wstawaj! Już dziesiąta. - rano jak zwykle obudził mnie głos przyjaciółki. Nie żebym miała zamiar jej posłuchać... Przewróciłam się tylko na drugi bok i jeszce mocniej zakopałam się pod kołdrą. Swoją drogą, mają tu bardzo wygodne łóżka.
- No już, rusz tyłek. - Gabi nie dawała za wygraną.
Schowałam twarz w poduszkę.
- Nigdzie nie idę. - wymamrotałam tylko.
CZYTASZ
Be different because it's beautiful
FanficMłoda dziennikarka trafia do świata MotoGP, gdzie życie uprzykrza jej pewien bardzo irytujący, ale zabójczo przystojny facet...