*perspektywa Mel*
- To był zdecydowanie zły pomysł. - mruknęła Kat złowieszczo, gdy wieczorem zajmowałyśmy miejsca przy barze.
- Co nazywasz złym pomysłem? - nieuważnie spytała Gabi, uśmiechając się słodko w stronę barmana, który gdy tylko ją zobaczył, ruszył pędem w naszą stronę. Widząc to omal nie wybuchłam śmiechem. No ale co się chłopakowi dziwić...
- Przyjście tutaj. - rzuciła Kat, marszcząc brwi.
- Och kobieto, weź zluzuj majdy. - Gabi przewróciła oczami - Od czasu do czasu człowiek musi się zabawić... Chociaż po tobie się tego nie spodziewam, bo na każdej imprezie zachowujesz się jakby ci ktoś wsadził kija w tyłek. - stwierdziła, po czym znów zwróciła się w stronę barmana, który chciał wiedzieć, co ma nam podać. I przy okazji przedstawił się jako Luca.
Kat zmrużyła oczy.
- Czy ty twierdzisz, że ja nie umiem się bawić? - spytała oburzona.
Widząc jej minę, tym razem już nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem, za co zostałam obdarzona morderczym spojrzeniem.
- Domyśl się. - rzuciła blondynka przez ramię.
- Oo nie. Bez takich mi tu... ja nie umiem imprezować? Ja? No to jeszcze zobaczmy. - mruczała Kat do siebie, po czym zdecydowanym gestem machnęła do barmana. - Ejj ty. Luca, tak? Podaj mi...
- To się źle skończy. - stwierdziłam, patrząc jak chłopak stawiał przed nią kilka różnych drinków.
- Oj daj spokój. - Gabi machnęła ręką. - I tak tego nie wypije. Już kilka razy tak robiła i kończyło się na dwóch kieliszkach, a resztę musiałam ja dopijać. Nasza Kat ma bardzo słabą głowę. - prychnęła.
Spojrzałam na dziewczynę, która krzywiąc się straszliwie, za jednym zamachem wypiła dwa drinki i nie wyglądała, jakby miała przestać.
Już otwierałam usta, żeby poinformować o tym blondynkę, gdy ponad jej ramieniem ujrzałam... Luisa. Zaskoczona zamrugałam, myśląc, że mam zwidy, ale nie. Stał tam i rozmawiał z Mave.
Szturchnęłam więc Gabi i wskazałam na tę dwójkę.
- Czy to nie jest Luis? I Mave? - spytałam, chcąc się upewnić.
Blondynka z zainteresowaniem spojrzała we wskazanym kierunku.
- Ta, to oni. - stwierdziła, po czym zaczekała, aż któryś z nich, w tym wypadku mój kuzyn, zabłądzi wzrokiem w naszą stronę i zaczęła szaleńczo machać rękoma.
Udało się jej osiągnąć cel, bo Mave nas zauważył. Na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie, a po chwili wielki uśmiech. Obserwowałam jak wskazując na nas, powiedział coś do Saloma, a ten uniósł głowę i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Moje serce przyspieszyło, a ja kompletnie to ignorując, uniosłam rękę i szczerząc się, pomachałam do niego. Odpowiedział tym samym i ruszył wraz z Mave w naszą stronę.
- Cześć dziewczyny. - rzucił Viñales, przytulając najpierw mnie, a później Gabi.
- Mel, małpiszonie, dlaczego nie powiedziałaś, że tu będziecie? - Luis ze śmiechem porwał mnie w ramiona.
- Hm... może to dlatego, że sama się o tym dowiedziałam dosłownie chwilę przed wyjściem. - stwierdziłam, tuląc się do niego mocno - Hej, a tak wogóle to mogę cię spytać o to samo... - prychnęłam, niechętnie wyplątując się z jego uścisku.
Przyjaciel wzruszył ramionami.
- Chłopakom coś odwaliło...
- Chłopakom? To jest was więcej? - spytałam, rozglądając się z zainteresowaniem.
- A co? Moje towarzystwo ci nie wystarcza? - Luis udał urażonego.
- Zgadłeś. - wyszczerzyłam się.
Spojrzał na mnie z dziwnym błyskiem w oczach, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo wtrącił się Maverick.
- Czy to nie jest czasami Kat? - spytał kuzyn, wskazując na coś ponad moim ramieniem.
Odwróciłam się i rzeczywiście... to była Kat. Przed nią stało kilka pustych szklanek, a ona sama ledwo utrzymując się na nogach, próbowała tańczyć. Chyba.
- Kuźwa, wypiła to. - Gabi opadła szczęka.
Luis zmarszczył brwi.
- Czy my o czymś nie wiemy?
Westchnęłam ciężko.
- Po prostu Kat chciała pokazać, że umie imprezować...
- A nie powinna spożywać alkoholu, bo ma bardzo słabą głowę i potem jej odwala. - dokończyła za mnie Gabi.
- Dobra, zabierzmy ją stamtąd, zanim zrobi coś głupiego. - stwierdził Mave.
- I chodźcie, dołączymy do reszty. - Luis wykonał bliżej nieokreślony ruch ręką.
Mack i Gabi zgarnęli niezbyt chętną do współpracy Kat i ruszyliśmy w stronę jednego ze stolików. A towarzystwo było tam doborowe. Zaczynając od Alexa Rinsa, a kończąc na braciach Espargaro. Zajęliśmy swoje miejsca. Z początku czułam się trochę nieswojo, ale z każdą chwilą było coraz lepiej. Toczyliśmy rozmowy na różne tematy i było przy tym bardzo dużo śmiechu.
Przez nasz stolik przewijało się stosunkowo mało alkoholu, jako że w towarzystwie dominowali motocykliści, a im w trakcie sezonu nie wolno było się upijać. Szczególnie, że przecież następnego dnia rozpoczynały się treningi.
Jednak zarówno ja, jak i Gabi (o Kat nie wspominając) nie miałyśmy takich ograniczeń. Wypiłyśmy więc sporo drinków, przez co moje myślenie nie było tak trzeźwe jak zazwyczaj. Tylko tak mogłam wytłumaczyć to, co zrobiłam gdy do naszego stolika podeszła Camila... Mianowicie gdy tylko zauważyłam jak kieruje się w stronę siedzącego obok mnie Luisa, z tym swoim fałszywym uśmieszkiem na twarzy, nie chcąc dopuścić, żeby znowu przylepiła się do mojego przyjaciela, po prostu... wdrapałam mu się na kolana i zaborczym gestem objęłam go za szyję. Zaskoczony przerwał rozmowę i spojrzał na mnie:
- Wszystko w porządku? - spytał, przytulając mnie.
- Tak. Po prostu... tak. - nie była to może najbardziej elokwentna odpowiedź, ale nie skomentował tego, pozwalając bym została na jego kolanach i tylko przytulił mnie mocniej.
Było mi tak przyjemnie, że nie zwracałam nawet uwagi na Camile, która dosłownie mordowała mnie wzrokiem. Tia. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, to już dawno byłabym martwa.
Tymczasem Kat, mimo licznych interwencji ze strony Gabi, nie chciała przestać pić i było z nią coraz gorzej...
- No cóż chłopcy, bardzo mi przykro, ale chyba będę musiała się już zbierać, bo zdecydowanie trzeba ją stąd zabrać. - stwierdziła Gabi, wskazując na przyjaciółkę i zaczęła podnosić się z miejsca.
- Hej, chyba mnie teraz nie zostawisz? - Mave zrobił minę zbitego szczeniaczka.
- Jaa... żem nidzieee... nie idzieeem. - wtrąciła Kat i dla podkreślenia swych słów klapnęła ciężko na miejsce obok Pola Eapargaro i mocno chwyciła go pod ramię.
- Niestety muszę, bo ona sama w tym stanie do hotelu nie trafi... a zresztą nawet gdyby, to i tak w życiu bym jej nie puściła bez opieki.
- Ja bym chętnie ją odprowadził, gdybym tylko wiedział dokąd. - odezwał się Pol, z uśmiechem patrząc na Kat, gdy ta nadal przytulona do jego ręki, zaczęła mamrotać coś pod nosem.
- Ja idę z wami. - rzuciłam w stronę Gabi, zsuwając się z kolan Luisa.
Mave przewrócił oczami.
- Ta i myślicie, że to bezpieczne? Trzy, pijane dziewczyny, idące same po ciemku? - prychnął - Po moim trupie...
- Wcale nie jesteśmy pijane. - zaprotestowała Gabi.
- Jej to powiedz. - kuzyn wskazał na Kat - Same nie pójdziecie. Idę z wami.
- I wyjedzie na to, że rozwalimy wam imprezę? No super... - mruknęła blondynka.
- Jest sposób, żeby wszyscy tu zostali, a Kat dotarła bezpiecznie do siebie, z kimś, kto się nią zaopiekuje... - wtrącił Luis.
Wszyscy spojrzeli na niego z zaskoczeniem, na co uśmiechnął się diabelsko:
- Gabi, masz może numer do Marqueza?
CZYTASZ
Be different because it's beautiful
Fiksi PenggemarMłoda dziennikarka trafia do świata MotoGP, gdzie życie uprzykrza jej pewien bardzo irytujący, ale zabójczo przystojny facet...