Rozdział 1

6K 275 98
                                    

Fioletowo czarny Mustang Shelby 67 z piskiem opon zajechał na podjazd jednej z najdroższych willi w Miami. Thomas spojrzał w lusterko wsteczne i wcisnął guzik na pilocie od bramy która z jękiem zaczęła się zamykać. Brunet gdy tylko opuścił wnętrze klimatyzowanego samochodu poczuł gorące słońce na opalonej skórze. W domu, na reszcie był w domu. Nie to żeby studenckie życie za kasę ojca mu nie odpowiadało ale żołądek musi czasem odpocząć od nadmiernej ilości alkoholu. Gdy wszedł do jasnego, ogromnego hallu poczuł zapach świeżo upieczonych ciastek malinowych. Rzucił czym prędzej torbę w kąt, zdjął buty i z szerokim uśmiechem pognał do kuchni gdzie zastał Tarę wyjmującą blaszkę z piecyka.

- Witam panicza w domu.- miękki głos niani rozniósł się po pomieszczeniu. 

Brązowooki nic nie odpowiedział tylko pochwycił sześćdziesięcioletnią kobietę w ramiona. Thomas kochał ją jak matkę, którą niemalże była. To ona nauczyła go chodzić, czytać, pisać czy jeździć na rowerze, a gdy coś mu nie szło lub gdy wracał z podróży piekła mu malonowe ciasteczka.

- Tak dobrze cię widzieć.- powiedział niechętnie wypuszczając siwowłosą z uścisku.

- Panicza też dobrze widzieć. Ciastka przestygną, a w tym czasie Tommy idź proszę przebież się, rozpakuj i umyj ręce, ja w tym czasie zaparzę nam herbaty.- poleciła wstawiając wodę na gaz.

Brunet kiwnął głową na potwierdzenie po czym opuścił kuchnię by przechodząc przez hall zgarnąć torbę i pójść do pokoju mieszczącego się na pierwszym piętrze. Sprawnym ruchem otworzył drzwi, wszedł a morski wiatr poruszył zasłonką w otwartym oknie. Nic się nie zmieniło w tym pokoju od niemalże pięciu miesięcy, nawet jego książki leżały dokładnie tam gdzie je zostawił czyli na każdym możliwym centymetrze pokoju. Zadowolony tym faktem Thomas z uśmiechem wygrzebał z szefy spodenki w hawajskie kwiaty i T-shirt z logiem zespołu Queen po czym skierował się do łazienki. Nucąc pod nosem jedną z piosenek ulubionego zespołu wziął szybki prysznic na odświeżenie, umył włosy i nawet nie wytarł ich w ręcznik tylko zbiegł po krętych schodach zostawiając za sobą małe krople wody na marmurze. Na blacie stały już przygotowane parujące zielone herbatki z opuncją, które uwodziły zapachem.

- Chuck już wrócił.- Thomas oparł się o blat chwytając w palce jedną z trzech kruchych filiżanek.

- Tak Tommy, panicz jest w domu od jakichś pięciu minut i gdy tylko dowiedział się, że już przyjechałeś pobiegł na górę przebrać się ze szkolnego mundurka.- odparła ze śmiechem Tara układając na srebrnej paterze stos ciasteczek. 

Na sam widok do ust bruneta napłynęła linka.

- Cieszę się że nie ruszałaś moich książek, ostatnim razem gdy mi posprzątałaś nie mogłem znaleźć 'Trawy' przez pięć dni.- zaśmiał się biorąc łyk gorącego naparu. 

Tara tylko zmierzyła swojego najstarszego podopiecznego sugestywnym, wymownym spojrzeniem.

- Oh nie, to nie moja sprawka tylko Chucka. To on nie pozwolił mi nic ruszyć w twoim pokoju pod twoją nieobecność.- zamachała ręką przed nosem jak by odganiała natrętną muchę. 

Jak na zawołanie rozległ się głos najmłodszego z rodziny O'Brien.

- Miałeś być za dwa dni!- krępy chłopiec podbiegł do swojego brata by wtulić się w jego ramiona. Thomas musiał przyznać, że gdzieś pomiędzy znajomymi, imprezami i wykładami brakowało mu młodszego braciszka.

- Włosy ci urosły.- zaśmiał się brązowooki mierzwiąc brązowe loczki niższego chłopca.

- Nie rób tak!- odgonił od siebie rękę brata na co Tara zaczęła się śmiać. W trójkę zasiedli w salonie rozmawiając, a raczej niania wypytywała chłopców o wszystko co tylko można.

Wieczorem Thomas zaczął szykować się na imprezę. W końcu trzeba wszystkim oznajmić, że jest się w domu. No nie? Po dwudziestu minutach w szafie zdecydował się na czarne jensy, biały gładki T-shirt i czarną zapinaną na cztery guziki marynarkę. Po krótkim prysznicu ubrał wybrany zestaw, skropił się mocnymi perfumami, chwycił kluczyki i portfel po czym przeczesał włosy palcami i wyszedł z domu. Nikogo nie informował o której ma zamiar wrócić, bo prawdopodobnie zrobi to rano jak zawsze. Wsiadł do samochodu, odpalił i ruszył w drogę po swojego przyjaciela, ba najlepszego przyjaciela. Zatrzymał się pod nie mniej wystawną willą państwa Park i wyczekiwał przyjścia Minho. Azjata pojawił się z piętnastominutowym opóźnieniem co na niego to i tak mało.

- Jak zwykle musiałeś się spóźnić.- zabrzęczał Thomas gdy Minho wsiadł do samochodu.

- Jak zwykle musisz zrzędzić.- powiedział Azjata naśladując głos przyjaciela. 

Nim dotarli do klubu okazało się, że zabierają ze sobą jeszcze parę osób, między innymi Alby'ego i Scotta. Półgodzinna wyprawa przez miasto zajęła im o dodatkowe trzydzieści minut więcej niż zakładali gdyż Minho wpadł na cudowny pomysł kupienia wódki po drodze i wypicia jej w samochodzie. Delikatnie wstawieni dotarli do ulubionego klubu, weszli bez problemu i od razu pomknęli do baru na przy okazji wypatrując dzisiejszych zdobyczy. Pili, tańczyli i bawili się z różnymi osobami, zarówno chłopakami jak i dziewczynami. W pewnym momencie Thomas poczuł, że jego nogi odmawiają posłuszeństwa i poczłapał do najbliższej kanapy. Opadł na nią ciężko i odetchnął z ulgą odchylając głowę na oparciu. Dopiero po chwili zauważył iż na kanapie, wciśnięty w sam róg siedzi jakichś chłopak. Co w tym dziwnego? A no to, że ów istotka czytała jak gdyby nigdy nic książkę. Do Thomasa nie do końca docierało ten fakt. No książkę czytać w klubie?!

- Gapisz się na mnie bo?- do uszu Thomasa dobiegł niezwykle przyjemny męski głos i o dziwo należał do chłopaka z książką.

- Bo to dziwne widzieć osobę czytającą 'Podróże Guliwera' w klubie.- odpowiedział zgodnie z prawdą brunet.

- No to jak chcesz to zrób zdjęcie bo mi się źle czyta gdy ktoś nachalnie się na mnie gapi.- mruknął wracając do lektury.

- Serio mogę?- zapytał z cwanym uśmiechem Thomas.

- Serio, nie.- warknął w jego stronę nieznajomy. Thomas już chciał coś powiedzieć ale ten moment wybrał sobie Minho by wskoczyć na miejsce obok niego.

- Gdzie ty zniknąłeś na barze robili shoty na ciele jakiejś gorącej laski!- wykrzyczał szczerząc się.

- Siedziałem tu.- olał przyjaciela i przykuł ponownie wzrok do nieznajomego blondyna.

- Widzę, że zaczęło robić się już tu tłoczno.- powiedział i zniknął w tłumie.

- Minho, chcę takiego.- powiedział stanowczo do ostatniego momentu śledząc nieznajomego chłopaka z książką.

_______________________________________________________________________

Mamy pierwszy rozdział nowego opowiadania !!!!!!!!!! Z góry przepraszam za błędy z gorąca nie mogę myśleć -.- Mam nadzieje, że będzie się wam podobać nowe ff :3 Liczę na wasze komentarze i zachęcające gwiazdki :*

You Don't Fool Me// NewtmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz