Brzdęk po uderzeniu noża o podłogę ucichł już chwilę temu ale Thomas nadal słyszał jego echo w myślach. Ten durny, irytujący dźwięk. Może i Chuck wyglądał na niewiniątko ale Tom doskonale go znał i wiedział, że jego braciszek to zło wcielone. Patrzył mu prosto w oczy nie wiedząc co powiedzieć, był tak zdezorientowany, że prawie zapomniał o Newcie siedzącym tuż obok.
- Tommy podasz mi szparagi?- pytanie zadane przez Tare brutalnie rozdarło ciszę panującą w domu.
- Czy ty go słyszałaś?!- zbulwersował się brunet gwałtownie podrywając się z krzesła, które prawie się przewróciło.
- Słyszałam, nie jestem głucha młody człowieku. A ty nie powinieneś się tak zachowywać w obecności gościa, szczególnie że twój brat nic złego nie powiedział- upomniała go niania. Thomas nadął policzki i wyglądał teraz jak żaba. Newt delikatnie odchrząknął, złapał bruneta za nadgarstek i pociągnął by z powrotem usiadł co ten wykonał niechętnie. Blondyn poklepał swego ukochanego po udzie uspokajająco.
- Tommy, on faktycznie nie powiedział nic złego- zaczął łagodnie.- To tylko drobny remont.
- O no przepraszam bardzo! On wcale nie miał tego na myśli!- jęknął starszy O'Brien wyraźnie zirytowany całą tą sytuacją. Kędzierzawy spojrzał bratu prosto w oczy po czym pochylając się nad stołem zapytał:
- Co cię tak zdenerwowało? Przecież nie powiedziałem, że przeszkadzają mi twoje, no nie wiem- udawał, że chwile się nad czymś głowi.- Krzyki, jęki czy inne dziwne odgłosy nie do końca tłumione przez cienkie ściany w naszym domu, no może tylko czasem za głośno puszczasz muzykę kiedy jesteś. Bo wiesz jak Minho czy ktoś inny do ciebie przychodzi to cicho nie jesteście a ja lubię w nocy spać.
Teraz to Newt nie miał zbyt zadowolonej miny. Przecież Thomas przyrzekał, że z tym Azjatą są tylko przyjaciółmi i nigdy między nimi do niczego nie doszło. Brązowe oczy z ukosa łypnęły na zmieszanego O'Briena, który siedział z otwartymi ustami. Thomas tylko mruknął coś niewyraźnego pod nosem i wyszedł z jadalni do ogrodu gdzie zaszył się mało widocznym miejscu za fontanną.
- To było wredne- warknął Newt w stronę uśmiechniętego Chucka.- Thomas nie wiedział jak zareagujesz na taką... Taką poważna informację o nim. Był świadomy tego, że możesz go nie zaakceptować, odtrącić, znienawidzić lub po prostu się go brzydzić. To nie jest temat do żartów, szczególnie, że Thomas jest starszy i należy mu się szacunek- wstał spoglądając zimnym wzrokiem na pulchnego bruneta.
- Bardzo dobrze pani gotuje, było pyszne.- te słowa skierował do Tary zadziwiająco spokojnym i miłym tonem. Gdy tylko wyszedł do ogrodu zaczął go przeszukiwać w celu odnalezienia Thomasa. Błąkał się z dobre dwadzieścia minut bez skutku niemal zaczynając się zastanawiać czy Thomas na prawdę tu przyszedł.
- Jest tu- spokojny głos niani rozbrzmiał na tarasie. Newt momentalnie odwrócił się by na nią spojrzeć. Kobieta przywołała go gestem ręki.- Proszę nie bądź zły na Chucka, jest jeszcze młody i nie bierze wszystkiego tak poważnie jak jego brat. Thomas jest bardzo podobny do Havarda- nonszalancki, mądry, błyskotliwy, miły, zabawny i bardzo wrażliwy o czym jego młodszy brat nie wie. Chuck za to jest lustrzanym odbiciem ich matki- Niny, szybciej mówi niż myśli, jest go wszędzie pełno, zawsze chce pomagać. Niestety ma dwie wady, jest bezpośredni i nietaktowny. Bardzo mnie cieszy, że Tommy wpadł na taką osobę jak ty, uważam że w końcu zazna trochę szczęścia i to ktoś będzie się opiekował nim, a nie on kimś.
- Zaopiekuję się nim, niech się pani nie martwi- zapewnił.- Jak go tylko znajdę- dodał pod nosem rozglądając się na boki.
- Radzę sprawdzić przy fontannie- podpowiedział i zniknęła za szklanymi drzwiami. Blondyn od razu skierował się we wskazane miejsce ale nie wiedział za bardzo w tym potrzeby. Fontanna stała niemalże przy ogrodzeniu i z tamtej strony był zasadzony gęsty żywopłot, a na stronie wychodzącej na ogród nie było się gdzie ukryć.
- Tommy?- Newt przysiadł na białym murku otaczającym wodę i wyciągnął nogi.
- Tara cię przysłała- jęk wydobył się, co dziwne z żywopłotu.- Idź już, chcę być sam.
- Weź nie pierdol jak pięciolatek. Wiem, że Chuck zachował się okropnie ale ty to już przesadzasz, zachowujesz się jak urażona gimnazjalistka bo koleżanki powiedziały jej, że jest gruba- Newt odpalił papierosa i zaciągnął się dymem. Jeżeli brunet tak zachowuje się na sali sądowej to ciemnooki chciał poznać te tajemniczą wiedzę jakim cudem jest w pierwszej dziesiątce na roku. Siedzieli po dwóch stronach białego zbiornika z zimną wodą i rzeźbą po środku, milczeli i czekali. Newt aż Thomas stamtąd wylezie, brunet aż jego nerwy się uspokoją. Zareagował tak bo po prostu brat go zaskoczył bardziej niż się tego spodziewał. Mijały minuty, chyba nawet godzina i dopiero w tedy Thomas postanowił wyłonić się ze swojej kryjówki. Wstał w ostre gałązki porozrywały mu w kilku miejscach koszulkę, we włosach miał zielone listki a na twarzy małe zadrapania. Newt też się podniósł by móc spojrzeć na swój skarb, uśmiechnął się do niego przyjaźnie i wyciągnął rękę. Brunet na chwiejnych nogach zaczął iść z powrotem po wąskim murku, był już na to stanowczo za stary. W pewnym momencie tuż przed końcem, gdy już chwycił wyciągniętą ku niemu dłoń zachwiał się i pociągnął zaskoczonego brązowookiego za sobą w objęcia zimnej wody.
- Niezdara- zakasłał blondyn wynurzając się na powierzchnie by zaczerpnąć tchu.
- Nogi miałem zdrętwiałe- bronił się Tom nieporadnie siadając. Brunetowi było nie w smak kąpać się w ubraniach, nie lubił gdy koszulka czy spodenki kleiły mu się do ciała.
- Ale mi argument- powiedział bez entuzjazmu Sangster odgarniając z czoła kosmyki mokrych włosów. Thomas tylko wywrócił oczami po czym przyciągnął jasnowłosego do pocałunku.
________________________________________________________________________
W końcu mamy rozdział xd Nie ciekawy, nudny i w ogóle nie udany ale jest :) (Nie no, żartuje) xd
PS. Drogi czytelniku kiedy już przeczytałeś rozdział nie zapomnij, że istnieje coś takiego jak komentarz czy gwiazdka :*
CZYTASZ
You Don't Fool Me// Newtmas
Fanfiction- Tommy. - Co? - Nic, po prostu chciałem wypowiedzieć twoje imię.