Rozdział 15

1.6K 152 56
                                    

Ostatnimi czasy wszystko układało się okey. Przynajmniej dla Thomasa, który dziś wstał w wyśmienitym humorze. Podśpiewując pod nosem Put The Gun Down zszedł do kuchni gdzie przywitał Tarę całusem w policzek, a Chuck'owi poczochrał włosy. Złapał najczerwieńszej jabłko jakie znalazł w koszyku na blacie, zrobił łyka chłodnej już herbaty i oznajmiając, że ma dziś zamiar spędzić cały dzień po za domem wyszedł upewniając się jeszcze czy ma kluczyki i portfel. Jego ojciec wyszedł gdzieś z Mary więc był na sto procent pewny, że Newt będzie sam w domu. Thomas skręcił w prawo i pozostało mu jeszcze około pięciu minut jazdy do domu ukochanego, nie widzieli się od dwóch dni  i Tom był prawie pewny iż zwariuje z braku blondyna. Brunet czuł się jak szczeniak przeżywający swoją pierwszą miłość. Ale co mógł poradzić, że ten tajemniczy blondyn czytający 'Podróże Guliwera' w klubie tak bardzo zawróci mu w głowie.

Uwielbiał usta Newta.

Uwielbiał to w jaki sposób blondyn się uśmiecha i to w jaki sposób marszczy nos gdy się śmieje.

Gdy zawsze chłodne dłonie sunęły po jego rozgrzanej skórze czuł się tak dobrze.

Mógłby ciągle słuchać brzmienia głosu Newta układającego się w jego imię.

Uwielbiał budzić się ze świadomością, że jest cały owinięty w kołdrę a blondyn najpewniej marznie. Mógł wtedy bez ograniczeń się do niego przytulać tłumacząc iż chce go tylko rozgrzać.

Thomas uwielbiał w blondynie nawet to w jaki sposób potakuje gdy go nie słucha.

Uwielbiał w nim W S Z Y S T K O.

Zaparkował na szerokim podjeździe, przejrzał się w lusterku wstecznym i gdy uznał, że wygląda dobrze wysiadł i ruszył ku drzwiom. Ten związek nie trwał długo, bo raptem trzy tygodnie ale dla O'Briena były to najlepsze dni w życiu. Nie dopuszczał do siebie myśli o nadchodzącym roku akademickim, o tym że będzie musiał wyjechać i najprawdopodobniej ich relacja tego nie wytrzyma choć on na pewno będzie się starał. 

Przeskakując co drugi schodek dotarł wreszcie do celu, zapukał jego zdaniem nie za głośno i czekał. Minuta, dwie, trzy. Thomas zaczął się już zastanawiać czy Newt jest w domu ale nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich blondyn. Ciemne oczy momentalnie prześlizgnęły się po ciele Sangstera. Newt miał na tylko nisko opuszczone na biodrach dresy, jego tors skrzył się od kropelek wody odbijających promienie słońca a na szyi spoczywał wilgotny ręcznik. 

- Prosiłem żebyś wchodził bez pukania- słodki głos wyrwał Thomasa z zamyśleń.- Co się tak gapisz? Ja wiem, że jestem cudowny i piękny no ale nie świdruj mnie tak tymi sarnimi oczkami.

- O tak piękny i cudowny- odpowiedział z ironią Thomas- Wyglądasz jak Edward ze Zmierzchu.- dodał a na jego usta wkradł się uśmiech. Newt zmierzył go rozbawionym spojrzeniem.

- Ja wampir?- brązowooki uniósł jedną brew. Nim Thomas zdążył zareagować Newt już chwycił go za nadgarstek wciągając do domu i zatrzaskując drzwi.- W takim razie ty będziesz moją Bellą- dodał popychając Thomasa na ścianę i wpijając się w jego spragnione usta. 

Całowali się zachłannie, brązowooki nawet nie starał się walczyć o dominację. Zawsze to on musiał się starać by to tej drugiej stronie było dobrze a teraz mógł w końcu ulec. Poddać się komuś kto wiedział czego chce i wiedział co zrobić by było mu dobrze. Każdą cząstką siebie chłoną bliskość wyższego chłopaka, który natarczywie całował jego usta i brutalnie przypierał do ściany. Dłonie Thomasa powędrowały na kark kochanka a palce od razu wplotły się w mokre kosmyki.

- Tommy...- szepnął między pocałunkami blondyn.- Ja chcę... - ponownie oderwał się od kuszących ust O'Briena.- Zrób mi... Naleśniki...

Zdezorientowany tymi słowami brunet zaprzestał wcześniejszej czynności jaką było całowanie i zaczął się zastanawiać czy na pewno dobrze usłyszał. Ale słowa 'naleśniki' chyba nie można było pomylić z żadnym innym. Newt odsunął się od Toma i spojrzał na niego z szerokim uśmiechem.

- Ty serio powiedziałeś: naleśniki?- zapytał niepewnie brunet. Ciemnooki tylko powoli pokiwał głową mówiąc:

- Dokładnie, naleśniki- kiwał głową gapiąc się na ukochanego.- Jestem głodny więc gdybyś był tak łaskaw i zrobił mi śniadanko to byłbym wdzięczny.

Thomas przewrócił oczami i nadął policzki splatając ramiona na piersi, ale ruszył do kuchni. 

- Ja tu liczyłem na jakąś niemoralną propozycje a ty mi o naleśnikach, ale jak chcesz. Zrobię je- mamrotał udając smutny głos. Newt słysząc te słowa uśmiechnął się zawadiacko i w kilku krokach dogonił Toma, otoczył go ramionami w pasie i wyszeptał do ucha:

- No dobrze moja mała, napalona żabciu, jak tak bardzo chcesz to mam dla ciebie ofertę nie do odrzucenia- przygryzł delikatny płatek ucha Thomasa. Brunet słuchał z niecierpliwością.- Ty zrobisz górę naleśników, ja poszukam filmów a później będziemy siedzieć na kanapie obżerając się nutellą i wszystkimi innymi zapasami słodyczy jakie mam w pokoju.

- Faktycznie propozycja nie najgorsza.

- Więc?

- Więc idę smażyć górę naleśników.

- A ja poszukam filmów.

______________________________________________________________________________

Strasznie długo mnie nie było, przepraszam. Oto rozdział piętnasty :3 Mam nadzieję, że się spodoba.

PS. Gwiazdki, komentarze zawsze mile widziane :3

You Don't Fool Me// NewtmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz