Rozdział 3

2.6K 207 153
                                    

Atmosfera przy stole była sztywna jak świeżo wykrochmalone prześcieradło. Tak przynajmniej wydawało się Thomasowi, który miał nieodparte wrażenie, że gdzieś już widział tego blondyna. Newt znudzony całą tą sytuacją dłubał w sałatce odliczając minuty do wyjścia. Brązowooki dobrze pamiętał Thomasa z zeszłej nocy w klubie i musiał przyznać, że nie polubił go. Chłopcy odzywali się tylko pytani, tak by nie nawiązywać niechcianych kontaktów między sobą.Czas mijał Havardowi i Mary na rozmowie, dowcipach i wspominkach z lat szkolnych, a starszy O'Brien dał by sobie rękę uciąć, że gdyby wyszli to ta dwójka nic by nie zauważyła. Thomas porzucił myśli o blondynie siedzącym naprzeciwko i zaczął nucić pod nosem In The End- Black Veil Brides. Kątem oka spojrzał na brata siedzącego po jego prawej, młody wyglądał jakby miał zaraz paść na talerz i usnąć. Brunet dyskretnie odchylił się na krześle by sprawdzić godzinę, dochodziła dwudziesta. A miał być to tylko obiad, Thomas jęknął w duchu.

- Tom. Thomas mówię do ciebie.- stanowczy głos ojca wyrwał bruneta z zamyśleń. Potrząsnął lekko głową, przywoła na usta uśmiech i odwrócił się do Havarda.

- Przepraszam, już słucham.

- Powinieneś słuchać od początku.- upomniała go Mary słodkim tonem. Thomasowi ta kobieta wydawała się straszna, była piękna a jej głos mimo, że był jak nektar trącił arktycznym lodem.

- Mówiłem, że jutro Mary i Newt zaszczycą nas swoim towarzystwem.- powtórzył w stronę syna. Brązowooki zmarszczył nieznacznie nos ale nie wyraził dezaprobaty.

- Spoko.- mruknął. 

O niczym innym nie marzył jak jakaś obca rodzinka na jego głowie w wakacje. Havard tylko uśmiechnął się pod nosem po czym wstał a za nim pozostali. Wspólnie odprowadzili gości do drzwi, uprzejmie pożegnali się, tak jak uczyła ich Tara i gdy tylko drzwi się zamknęły Thomas zniknął w swoim pokoju. W ułamku sekundy przebrał się z eleganckich ciuchów w szary dres zalegając na łóżku. Kilka minut później usłyszał jak otwierają się drzwi, a kroki i tupot łapek zmierzają w jego stronę. Chuck pomógł Krakersowi wejść na wysokie łóżko po czym sam położył się obok starszego brata. Szczeniak chwilę nie mógł znaleźć dal siebie miejsca lecz w końcu skapitulował i ułożył się w nogach pomiędzy braćmi.

- Nie idziesz na imprezę?- zapytał sennie chłopiec.

- Napisałem Minho, że dziś sobie odpuszczam z powodu tego całego wykwintnego obiadku.- jękną brązowooki. 

Oczywiście gdy tylko napisał do przyjaciela wiadomość ten zaczął zasypywać go gradem pytań i błagań by nie zostawiał go samego w tę jak on to ujął "Magiczną noc podczas, której miał odnaleźć swoją drugą połówkę". O'Brien jednak twardo obstawał przy swoim nie dając przekonać się Azjacie co spotkało się z jękami niezadowolenia. Czasem reakcje Minho przypominały Thomasowi reakcje jego koleżanek ze studiów.

- Aha.- powiedział niewyraźnie Chuck i zasnął przytulony do miękkie poduszki. 

Thomas dźwignął się na łokcie i sprawnym gestem naciągnął na brata koc, na kołdrę dziś było za ciepło. Sam wstał i wyszedł na balkon dzierżąc w dłoni telefon i słuchawki. Włączył swoją ulubioną play listę gdzie przeplatał się Queen i Black Veil Brides, których uwielbiał tak samo jak jego młodszy brat oraz ojciec (chociaż ten lubił tylko Queen). Oparł czoło o chłodny metal barierki, myśli wolno biegły, a wzrok opadł z rozgwieżdżonego nieba na falujący ocean. 

Plusy mieszkania na wybrzeżu? Plaża.

Spokój jaki teraz panował wokół był tym czego od dawna Tom szukał, nie szukał nawet miłości lecz tylko prostolinijnego spokoju. Pisał z Minho, który również nie spał. Brunet właśnie zdawał przyjacielowi relacje z czterogodzinnego obiadu na jakim musiał siedzieć, a Azjata raczył go opowieścią jak to wraz z Alby'm pojechał na plażę wyrywać laski. Na samo słowo 'laski' Thomas zaśmiał się dźwięcznie, z nich obu byli tacy heterycy jak z Chucka baletnica. Okazało się że nowa zabawka Minho miała na imię Damien i była w połowie Włochem. Brunet za to napomniał o Newcie, którego kojarzył i było to tak silne uczucie, że nie mogło mu się tylko wydawać. U Azjaty uruchomiły się dawno niewydobywane pokłady ciekawości i już po niespełna dwóch minutach Thomas otrzymał facebooka, instagrama i snapchat Newta Sangstera. Dziwiąc się sam sobie Thomas zaczął przeglądać jego posty i zdjęcia, nie dodał go jednak do znajomych gdyż uznał to za dziwne i nachalne bo dopiero się poznali. Park uznał jednogłośnie, że to ten sam chłopak z książką z klubu, a że 'wspaniały Minho' jest nieomylny tak też musiało być. Jednak Thomas wątpił by była to ta sama osoba bo nie widział dobrze twarzy tamtego chłopaka. Znużony pisaniem, słuchaniem i jednoczesnym myśleniem padł obok brata około czwartej rano.

O dziwo Thomas wstał wcześniej od młodszego brata. Przeciągnął się szeroko ziewając, pomógł zejść Krakersowi z łóżka i wraz z psem zszedł do kuchni. Tam nasypał do metalowej miseczki karmy i odstawił ją na miejsce, pupil nie patrząc na nic od razu zabrał się za konsumowanie. Brązowooki skapitulował po długich minutach wgapiania się w pełne wnętrze lodówki na szklankę soku bananowego i miskę płatków kukurydzianych. Na blacie dostrzegł karteczkę od Tary iż ta pojechała na drobne zakupy i wróci około dwunastej. Thomas spojrzał na zegarek, dochodziła jedenasta. Nagle usłyszał za plecami czyjeś kroki, był pewny że to Chuck wstał lub jego ojciec.

- Co chcesz na śniadanie?- zapytał nawet się nie odwracając.

- Dzięki jadłem ale miło, że pytasz.- Thomas aż podskoczył na dźwięk drwiącego głosu. Newt.

- A ty czego tu? Jest rano.- wymamrotał siląc się na obojętny ton. Przelotnie spojrzał w oczy blondyna, czekoladowe tęczówki wyrażały znudzenie i irytację.

- Bo mogę, a gapisz się na mnie bo?- Newt oparł prawą rękę na biodrze bezwstydnie gapiąc się na zdezorientowanego Thomasa. 

Brunet nie wiedział zbytnio o co chodzi temu dziwnemu chłopakowi. Przecież wcale się na niego nie gapił, tylko przelotnie spojrzał.

- Yyy... Nie wiem o co ci chodzi?- nie do końca wiedział czy to było pytanie czy może twierdzenie. 

Newt zbliżył się go niego na trochę mniej niż wyciągnięcie ręki, był od bruneta dobre sześć centymetrów wyższy. Blondyn zmrużył swoje czekoladowe oczy i zmarszczył piegowaty nos.

- Nie pamiętasz.- zaśmiał się z kpiącym uśmiechem.- Z resztą co się dziwić, wlałeś w siebie zapewne tyle alkoholu, że rano nie wiedziałeś co się w nocy działo.

- Po pierwsze nie wiem o co ci chodzi stary, po drugie odsuń się.- Thomas ułożył dłoń na szczupłej klatce piersiowej blondyna i lekko go odepchnął, a przynajmniej starał się to zrobić.

Newt ani drgnął, co gorsza jeszcze trochę pochylił się w stronę bruneta, który teraz oblał się małym rumieńcem. Dlaczego tak reagował? Tom sam tego nie wiedział, ale nie podobało mu się zachowanie brązowookiego.

- Uroczy.- wysyczał Newt i leniwie cmoknął usta niższego chłopaka po czym wyprostował się i odszedł do ogrodu. 

Thomas stał z dłońmi kurczowo wczepionymi w blat jeszcze kilka minut dochodząc do siebie po tym co się stało. Co to do cholery miało być?!

Newt wyszedł do ogrodu gdzie jego mama właśnie chwaliła projekt domu Havarda O'Briena. Żadne z nich nie zauważyło wrednego uśmiechu na ustach blondyna, który własnie skrył się w cieniu. Tak, naprawdę musiał przyznać, że nie polubił Thomasa. Newt go po prostu chciał.

_______________________________________________________________________

I oto trzeci rozdział x.x Chryste głowa mnie boi dlatego taki jakiś dziwny xd Ta końcówka tak na prawdę została zmieniona cztery razy ale postanowiłam zmienić stereotyp o tym, że to Newt jest często tym uległym xd Rada na przyszłość: Nie jedzcie czekolady przed snem, kawałka ani całej tabliczki jak to było w moim przypadku bo nie zaśniecie xd Zapewne jest tam mnóstwo błędów więc gdy czytacie od razu zaznaczajcie mi gdzie zeżarłam literkę lub przekręciłam słowo :3 będę za to bardzo wdzięczna :*

Ps. Komentarze i gwiazdki jak już od dawna wiecie bardzo mnie motywują zapewne jak każdego, więc była bym za nie wdzięczna :)

You Don't Fool Me// NewtmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz