Rozdział 9

1.9K 172 64
                                    

Ze snu, a raczej koszmaru Thomas obudził się z cichym krzykiem. Przetarł powieki i z lekkim bólem głowy stwierdził, że jest coś około czwarta rano. Kacem tego nazwać nie można było bo co to jest kilka piw na imprezowicza pokroju O'Briena, który potrafił balować cały weekend a w poniedziałek iść na sesje i ją zdać. Ba, zdać ją całkiem dobrze. 

Brunet spojrzał kontem oka na Minho nadal smacznie śpiącego a na dodatek śliniącego się na poduszkę i coś mruczącego o jakimś Michaleu czy Mikaelu. Kij wie, Minho nigdy nie pamięta imion swoich łóżkowych zabawek. Brunet poczłapał powolnym krokiem pod prysznic by zmyć z siebie pot i resztki koszmarnych wizji. Bowiem śniło mu się, że biega po jakimś labiryncie z którego nie ma wyjścia i gonią go jakieś monstra. Na dodatek później labirynt zmienił się w pustynię gdzie Thomas spotkał się z Newtem, który niemal, że nie przypominał siebie i prosił bruneta by ten go zabił. I Thomas to zrobił, zastrzelił bezbronnego blondyna. Zimna woda podziałała kojąco na skołatane nerwy pana domu. Przebrany w świeżą koszulkę i krótkie spodenki wrócił do łóżka modląc się w duchu by tym razem nic mu się nie śniło.

Rano przebudził się dopiero gdy ktoś zaczął przeczesywać palcami jego włosy. Westchnął i wtulił bardziej policzek w poduszkę oddając się przyjemnemu uczuciu w całości.

- Słodko mruczysz kotku.- Thomas poczuł jak czyjś nos zanurza się w jego włosy po czym usta całują go w czubek głowy. 

Coś tu było ewidentnie nie tak. Brunet otworzył szeroko swoje ciemne oczy i doznał szoku. Leżał jak gdyby nigdy nic wtulony w tors Newta, na dodatek podobało mu się to. Cóż, O'Brien stwierdził jednomyślnie, że takim widokiem i pieszczotami co rano by nie pogardził. Mając gdzieś kłębiące się w zaspanej jeszcze głowie pytania zamknął ponownie oczy i postanowił dać pole do popisu Sangsterowi. Newt z delikatnym uśmiechem na ustach obserwował spokojną twarz starszego, jego długie rzęsy rzucające cień na blade policzki, lekko rozchylone, różowe usta, rozsypane po jego torsie, brązowe, miękkie włosy. 

Mimo to, że Newt chciał i mógł zrobić z Thomasem coś więcej od bezczynnego leżenia postanowił nie robić nic. Bardzo podobał mu się jak ich ciała pasują do siebie, jakby byli od początku stworzeni jako para. Newt zjechał ręką na odkryte ramię Thomasa gładząc je subtelnie, chciał zapamiętać jak najwięcej szczegółów związanych z tym chłopakiem. Nawet fakturę jego ładnie opalonej skóry. A gdyby tak było już zawsze? Myśli Newta biegały w kółko bez ładu i składu niczym rozemocjonowane szczeniaki. Nawet nie zauważył kiedy zaczął nucić I'm Yours i wystukiwać rytm na żebrach bruneta.

- Łaskoczesz.- tę spokojną chwilę przerwał niekontrolowany wybuch chichotu Thomasa. Newt momentalnie zaprzestał swych czynności.

- Przepraszam.- szepną miękko cmokając czoło bruneta. Ten tylko obrócił się na brzuch układając podbródek na mostku blondyna.

- Ale nie powiedziałem żebyś przestał śpiewać.- znów zachichotał.- Tak ładnie śpiewasz.- przymknął ponownie powieki.

- Co tylko sobie życzy moja księżniczka.- tym razem zaczął nucić Perfect Two. Tak, dni mogły by się tak zaczynać. U obydwu chłopców ta myśl grała pierwsze skrzypce.
                                                                                            

                                                                                              *****

- A tak właściwie co robiłeś w moim łóżku?- zapytał Thomas konsumując śniadanie.

Niestety w końcu poranna sielanka się skończyła gdyż Tara uznała, że wszystko wszystkim ale nie ma spania do trzynastej i ściągnęła ich brutalnie z łóżka. Teraz oboje siedzieli przed wielkim talerzem kanapek i parującymi kubkami herbaty jakie niania pozostawiła im w kuchni nim wyszła na zakupy z Chuckiem i Krakersem.

- No bo jak rano przyjechałem to spałeś, a że nie chciałem cię budzić to położyłem się obok.- tłumaczył między łykami herbaty blondyn.- A tylko powiedz, że ci się nie podobało.- dodał z wrednym uśmiechem.

- To inna kwestia, a po drugie to ja tu zadaje pytania.- Thomas zwęził oczy odgryzając kęs kanapki.

- Sprzeciw.- brązowooki uderzył otwartą dłonią w stół.

- Oddalony.- O'Brien w odpowiedzi wytknął w jego stronę język.

Newt skwitował jego zachowanie głośnym westchnięciem i pokręceniem głową. A ponoć to Thomas jest tym starszym.

- Jeszcze jakieś pytania?- Newt oparł podbródek na dłoni. 

Thomas przez chwilę się zastanowił po czym jedynie mruknął ciche 'Nie' i zajął się wcinaniem śniadania-obiadu. Blondyn odetchnął w duchu, brązowooki bombardował go pytaniami od dobrych dwudziestu minut.

- To teraz ja o coś zapytam jeśli można.- zaczął młodszy obserwując z ukosa reakcję Toma.- Ten Azjata, którego minąłem w drzwiach twojego pokoju...

- Minho, mój przyjaciel.- przerwał jego wypowiedź brunet.

- Mam gdzieś jego imię, ale mam nadzieję, że twoje wczorajsze zapewnienia były prawdziwe.

- Wątpisz w moje słowa?- Tommy ze zdumieniem uniósł brwi.

- Nie w twoje słowa ale w twoją wierność.

- Nie jesteśmy razem, nie muszę być ci wierny.- prychnął z oburzeniem Thomas.

- A chciałbyś?

- Być ci wiernym?

- Być ze mną i być mi wiernym.

_________________________________________________________________

Za wszelkie błędy przepraszam :* 

You Don't Fool Me// NewtmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz