Newt milczał już od ponad piętnastu minut i Thomas zaczął się poważnie zastanawiać czy czegoś źle nie powiedział. Czy to dziwne, że chciał aby blondyn wypowiedział jego imię? Może było dziwne iż oto poprosił ale przecież Newt ciągle zwracał się do niego: księżniczko, skarbie, a przecież Thomas miał imię i nawet bardzo je lubił. W sumie brunet znał tylko jedną osobę, która tak serio, serio nie przepadała za swoim, a była nią Tara. Jego niania posługiwała się swym drugim imieniem gdyż uważała, że to pierwsze jest brzydkie i nasłuchała się go już zbyt dużo w dzieciństwie.
Ciemnooki leżał nieruchomo z szeroko otwartymi oczami zachodząc teraz w głowę jak mógł być tak nie uważny i zwrócić się do O'Briena 'Tommy'. Usprawiedliwiał się tym, że w tamtym momencie był bardziej zajęty czymś zupełnie innym niż zastanawianiem się nad tym co mówi. Dla Newta imię było sprawą najważniejszą gdyż dopóki nie nadasz czemuś imienia nie przywiążesz się do tego. Tak było za każdym razem gdy blondyn przynosił psa czy kotka z ulicy, czekał zawsze aż mama zaakceptuje pupila i dopiero wtedy odbywała się ceremonia nadania imienia. Przeniosło się to w późniejszych latach na szkołę i znajomych, którym Newt wymyślał różnorakie przezwiska zręcznie mijając się z obowiązkiem używania ich imion. Dopiero gdy był pewny, że ktoś nie zostawi go lub nie bawi się nim utożsamiał tę osobę. Do tej pory blondyn nie miał z tym problemu, bo jego poprzednie związki nie trwały dłużej niż dwa-trzy miesiące a partnerów na jedną noc miał wielu, bardzo wielu. Newt był w tym momencie wewnętrznie rozdarty pomiędzy dwoma wewnętrznymi głosami, rozumem i sercem.
Rozum twierdził, że powinien przemilczeć prośbę i poczekać aż będzie wiedział na czym dokładnie stoi. Niezawodna pamięć bez zastanowienia podsunęła blondynowi listę osób, którym zaufał przedwcześnie.
Serce zaś krzyczało, że przecież jest to miłość od pierwszego wejrzenia (no przynajmniej ze strony blondyna). Błagało Newta by ten nie zaprzepaszczał takiej okazji i cudownego związku. Serce może nie miało najlepszych argumentów ale podsuwało ciemnookiemu wizje szczęśliwej przyszłości, gdzie szeptał na okrągło imię ukochanego a on tak pięknie się śmiał. Jaka to była piękna przyszłość, chcieć do końca życia wypowiadać tylko jedno imię.
Thomas wsparł się na łokciach by spojrzeć z góry na spokojne oblicze blondyna. Gdy ich spojrzenia się zetknęły ciemnooki posłał swemu ukochanemu jedynie ciepły uśmiech i przeczesał palcami jego włosy po czym ponownie przyciągnął do siebie. Żadne z nich się nie odzywało, i nie dlatego że nie chcieli, tylko dlatego że żaden nie wiedział co ma powiedzieć. Sangsterowi chciało się płakać, tak po prostu płakać z bezsilności bo nie wiedział po raz pierwszy jak ma postąpić. Teraz wiedział jak czuje się dziewczyna podczas okresu gdy nie może się zdecydować co zjeść, nutelle czy czekoladę mleczną. Tylko w przypadku dziewczyn było prościej, mogły zjeść nutelle za pomocą czekolady, w przypadku Newta wybór musiał paść na jedną z opcji. Czy wszystko w jego życiu nie mogło być tak proste jak dotąd? Czemu te wakacje muszą być takie uciążliwe! Nienawidzę cię Thomas! Płaczliwy krzyk roznosił się echem w umyśle zdenerwowanego blondyna.
Ale kto krzyczał?
Ciemnooki zamknął mocniej ramiona wokół barków Thomasa i zacisnął mocno powieki chcąc się pozbyć niechcianego zdana w umysłu. Ale nic nie pomagało, bo łkało jego serce.
- Newt?- niepewny szept zaniepokojonego Thomasa dopiero sprowadził blondyna na ziemię. Otworzył szybko oczy i spojrzał na leżącego na jego torsie bruneta.
- Przepraszam kochanie- poluzował uścisk i cmoknął Thomasa we włosy.- Już nie będę cię tak ściskać.
- Nie przeszkadza mi to- zaoponował szybko Tom unosząc się na rękach.- Tylko sprawiałeś wrażenie jakbyś czymś się martwił. Przestraszyłeś mnie.
Newt posłał mu przepraszający uśmiech i również podnosząc się na łokciach skradł jeden pocałunek po czym wyswobodził się i wstał. Thomas usiadł na łóżku owinięty kocem, śledził ruchy blondyna, studiował wygląd jego ciała i stwierdził, że Sangster nadaje się bez dwóch zdań na modela. Był piękny. Ciemnooki ubrał bokserki oraz spodnie i nie wiedział co dalej. Mógł wyjść lub zostać, choć zostać równało się z wypowiedzeniem imienia Thomasa. Newt rozejrzał się uważnie po pokoju i dostrzegł w rogu gitarę. Od razu do niej podszedł, na szczęście była w dobrym stanie choć rozstrojona. Usiadł na miękkim fotelu na przeciw łóżka, z którego obserwował go brunet i zaczął majstrować przy strunach. Robił to wolno jakby miało mu to dać więcej czasu do namysłu.
- Na pewno tego chcesz?- zapytał wbijając spojrzenie ciemnych oczu w zdezorientowanego Thomasa.
- Ale co?
- Czy chcesz żebym wypowiedział twoje imię.
- Oczywiście, że tak!
- A więc musisz wiedzieć, że od dziś nie będzie już odwrotu.
- Co ty znowu pieprzysz, jakiego odwrotu?
- Odwrotu ode mnie Tommy.
____________________________________________________________________
I oto po niesamowitych męczarniach mamy rozdział :3 Przepraszam za błędy i za to, że jest taki krótki ale jakoś ostatnio tak wychodzi iż nie mogę napisać więcej niż 700- kilka słów xd No ale lepszy krótki i dobry niż długi i zły :)
Oto obrazek na rozweselenie gdyż wakacje się kończą i jest mi smutno z tego powodu T.T
CZYTASZ
You Don't Fool Me// Newtmas
Fanfiction- Tommy. - Co? - Nic, po prostu chciałem wypowiedzieć twoje imię.