Rozdział 20 Decyzja

16.2K 863 41
                                    

Nightcore - All of Me

-Xavier- 

-Synu? Czyż nie widzisz, co robi ta dziewczyna?- Pyta z oburzeniem. Prycham na jego słowa.

- Ojcze podjąłem decyzje...- Na moje słowa zaczyna przyglądać mi się z miną zwycięzcy. Oj... jeśli on myśli, że wygrał to się grubo myli. Patrze na niego, a moje oczy ciskają gromami. 

-Nie sparuje się z Hope, bo jak dobrze wiesz mam już swoją bratnią dusze.- Oświadczam, lecz kiedy widzę, że chce zaprzeczyć uciszam go ruchem dłoni.

-Więc... Jeśli chcesz pozostać w MOIM stadzie musisz przeprosić swoją LUNĘ, za swe karygodne zachowanie.- Mój ojciec szykuje się już, by coś powiedzieć, lecz ja uciszam go swym wzrokiem.

-Jeśli, jednak tego nie zrobisz... Wygnam cię z stada.- Kończę, a mój ojciec promieniuje gniewem. Kiedy tylko spluwa mi w twarz, nie wytrzymuje i uderzam go z pięści w twarz. Z jego nosa zaczyna cieknąć krew. Widzę, że chce mi oddać, lecz blokuje jego cios, po czym odpycham od siebie z taką siłą, że upada na ziemie. 

-Czyż ty jesteś głupi?! Jestem TWOIM ojcem! Byłym Alfą tego stada! Czyż ty wiesz co powiedziałeś?!- Pyta wściekły, przy okazji wstając. Kiedy tylko staje z ziemi, wyciera wierzchem dłoni krew, spływającą z nosa.

-Choler! Mam złamany nos!- Krzyczy, lecz ja ignoruje to.

-No właśnie.  Jesteś BYŁYM Alfą TEGO stada.- Akcentuje te dwa słowa, by mój "kochany" ojciec wreszcie sobie coś uświadomił. Widzę, jak jego szczęka się zaciska, a także jak zaczyna myśleć nad moimi słowami. Po minucie ciszy podnosi głowę tak by spojrzeć w moje krwistoczerwone oczy.

-Dobrze...- Mruknął, tak cicho że gdyby nie mój nadnaturalny słuch to bym go nie usłyszał.- Zrobię to tylko dlatego, że jesteś moim synem, a nie chcę prowadzić wojny z własnym dzieckiem.- Wyjaśnia hardo, a ja uśmiecham się do niego. 

-Lecz, jeśli choć usłyszę od kogokolwiek, że knujesz jak usunąć Arie, lub ją obrażasz... Wtedy wygnam cię.- Ostrzegam. 

-Niech ci będzie, synu.- Mówi z niechęcią.

-Wybacz, mam.... parę spraw do załatwienia.- Oświadcza wychodząc. Nie wiem dlaczego ale czuje, że tak na prawdę to co powiedział było kłamstwem... Mam nadzieje, że to tylko moje wymysły.... Lecz w obecnej chwili to nieważne! Muszę znaleźć moją Mate i uspokoić  ją,  a także przeprosić za zachowanie ojca. Mam nadzieję, że wiadomość że to mój ojciec zabił jej rodziców nie zmieni niczego co do mnie czuje. Bo jeśli przez niego moja malutka, słodka i niewinna Aria mnie znienawidzi to po prostu zabije go, po czym poddam dzikim zwierzętom na śniadanie. Nawet jeśli jest to mój ojciec. Och... Dlaczego matka musiała umrzeć? Gdyby nadal żyła, to ojciec był by taki jak kiedyś... Miły, wesoły, tolerancyjny, wyrozumiały i czuł by cokolwiek. Wzdycham na wspomnienia kiedy ojciec nie był bezuczuciowym potworem, po czym wychodzę z pomieszcza i ruszam na poszukiwana mojej ukochanej. 

- Edward - Ojciec Xaviera-

Wychodzę z jadalni, nieźle wkurwiony. MÓJ SYN WYBRAŁ TĄ SUKĘ ZAMIAST MNIE! Jest gotowy wygnać mnie?! MNIE?! On chyba rozum stracił dla tej wiedźmy, lecz niech się nie martwi ja mu zwrócę zdrowy rozsądek. Trzyma się za nos, by powstrzymać krwawienie. Cholerny szczeniak! Jak on mógł uderzyć swojego Alfę!

~Byłego Alfę!- Przypomina mi mój wilk, a ja warczę na jego słowa. Kurwa! Czy DZIŚ każdy musi mi przypominać, że nie jestem JUŻ ALFĄ?! Idą korytarzem, nagle na kogoś wpadam, tak że ta osoba upada na ziemię. Już mam zamiar nawrzeszczeć na osobę, która ośmieliła się na to, lecz kiedy zauważam, że to Hope, mój gniew ustępuje szczęściu. Pomagam jej wstać z ziemi, a dziewczyna mierzy mnie srogim spojrzeniem, lecz kiedy zauważa, że stoi przed mną spuszcza głowę w dół i kłania się z szacunkiem. I właśnie TAKA powinna być Luna tego stada! Uległa i znająca swoje miejsce w stadzie! A te dziewuszysko moje syna nie posiada, żadnej z tych cech! Jak taka żmija może być przeznaczoną mojego syna?!

-Witaj, Alfo.- Mówi z szacunkiem, a ja uśmiecham się na jej uległość.

-Witaj, Hope. Powiedz mi wpadłaś na pomysł jak pozbyć się tej dziewczyny?- Pytam, a ona rozgląda się na boki, sprawdzając czy kogoś nie ma w pobliżu. Po czym podchodzi do mnie, a ja pochylam się by dosięgła do mojego ucha.

-Mam zamiar otruć ją Wilczym Zielem...- Szepcze, a ja w myślach gratuluje jej pomysłowość. Wilcze Ziele, zabija Dzikie Wilki, ale jest to także przyprawa, więc jeśli podda się jej ją to Xavier oskarży o to jednego z kucharzy.  Haha... Ale ta Hope ma łeb! Ten plan to arcydzieło.
Cdn

Co uważacie o tym rozdziale? Widzać, że Xavier na prawdę kocha Arie... Chcę wygnać własnego ojca.... Och... Powiem wqm, że kocham ten rozdział! Dobra nie przedłużam już moje kochane wilczki! Do kolejnego! "-" (Kolejny w środę!)

My DedicatedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz