Rozdział 30 Spotkanie z ojcem

12.6K 717 34
                                    

Nigtcore- Dollhouse

-Xavier- 

''-Ty i ta trójka macie stać pod tymi dzień i noc. Waszym obowiązkiem jest pilnowanie by nikt niepowołany nie wszedł do środka.- Oświadczam.

-Tak jest Alfo!- Krzyczą jednocześnie, a ja kiwam głową po czym schodzę na dół. Wytrzeszczam oczy na widok mojego ojca. Co on do kurwy tu robi?!''

-Co ty tu robisz?!- Syczę, a on spogląda na mnie z zawodem.  Jeśli on myśli, że jeśli jest moim ojcem to ma prawo łamać moje rozkazy to się grubo myli. 

-Synu, to tak się wita ojca?- Pyta, a ja warczę.

-Nie jesteś moim ojcem od chwili kiedy obraziłeś moją ukochaną.- Syczę,  a on cofa się o krok. 

-Czego chcesz?- Pytam wściekle. Nie moja wina, że mój ojciec akurat dziś postanowił wrócić. Dziś, kiedy mam ochotę zajebać cały świat. 

-Chciałem tylko cię poinformować, że zbuntowani zaatakowali mnie i Hope w czasie podróży.- Na jego słowa moja pięść spotyka się z ścianą.

-Że co kurwa?!- Pytam, a mój wilk domaga się uwolnienia. Nie dość, że nasza partnerka jest w śpiączce to grupa tych debilów zaatakowała Hope i mojego ojca. Nie żeby mi na nich zależało, ale jeśli dowiedzą się o tym inne stada to mogą uznać, że nie ma się  czego bać.

~Jest czego!- Warczy mój wilk, a ja przyznaje mu racje. Niech tylko któreś z stad zacznie się buntować, a przysięgam, że je zmiażdżę. 

-Gdzie jest ta suka?!- Syczę, a on zacina się. Podchodzę do niego, a na mojej twarzy zapewne wypisana jest chęć mordu.    

-GDZIE. JEST. TA. SUKA?- Pytam akcentując każde słowo. Edward przełyka głośno ślinę i patrzy na mnie z przerażeniem. Mam rzucić swym ojcem o ścianę.

-Zabrali ją...- Mówi cicho, zapewne mając nadzieję, że go nie usłyszę. Nie wytrzymuje i moja pięść spotyka się z twarzą mojego ojca. W pomieszczeniu słychać odgłos pękanych kości. Domyśliłem, się że złamałem ojcu nos, lecz mało mnie to obchodziło, a jeszcze mniej obchodziła mnie ta suka.

-Nikt nie ma się o tym dowiedzieć! Zrozumiano?!- Zapytałem ojca kiedy ten wycierał krew z twarzy.

-Złamałeś mi nos!- Krzyknął. Przekręciłam oczami. Mój ojciec czasami zachowuje się jak stara baba. Przecież doskonale wie, że jego nos zrośnie mu się za jakąś nie całą godzinę, więc po co tak dramatyzuje?

-Zrozumiałeś co powiedziałem?- Zapytałem kiedy przestał ubolewać nad swoim nosem, który i tak już się zrósł.

-Tak, synu. Mam jednak do ciebie małą prośbę... Czy możesz mnie już nie bić?- Zapytał.

-Mogę, ale jeśli na to zasłużysz to  i tak oberwiesz.- Oświadczyłem, a on westchnął. Mimo, że jest on moim ojcem to czasami mam ochotę zakopać go w ziemi żywcem.

-Powiedz mi gdzie jest Aria?- Zapytał, a wszystkie wspomnienia wróciły. Aria jest w śpiączce, a moją siostrę próbowano zabić, bo byłą obok niej. W chwili kiedy zobaczyłem ojca zapomniałem, że miałem iść dalej poszukiwać tego skurwysyna, który chciał mi ją odebrać.

-Aria jest w śpiączce, bo jeden z stada dosypał jej do jedzenia Wilczego Ziela.- Syczę, a na twarz mojego ojca wpływa zakłopotanie. Przyglądam się mu z zdziwieniem. Czyżby coś wiedział o tym incydencie?  Nie, nie może być! Przecież to mój ojciec. Ja rozumiem, że nie lubi Arii no ale chyba nie posunąłby się tak daleko, co nie?

-I na dodatek ktoś próbował udusić Wiktorie. Podejrzewamy, że to ta sama osoba.- Oznajmiam gniewnie. Kiedy do mojego ojca dociera, że ktoś próbował zabić jego córeczkę, jego oczy ciemnieją. 

-Wiecie coś o tym skurwielu?!- Warczy. Przynajmniej w kwestii zabić tego bezmózga się zgadzamy.

-Z tego co Wiktoria powiedziała, jest on blondynem.- Na moje słowa mój ojciec kamienieję.

-Sprawdziliście już wszystkie pokoje?- Zapytał, ale nim zdążyłem mu odpowiedzieć obok mnie pojawił się Max.

-Alfo.- Skłonił się z szacunkiem.

-Co z Wiktorią?- Zapytałem zmartwiony. Wiktoria i Aria są  jedynymi osobami, które coś dla mnie znaczą. Wielu zapytało by dlaczego mój ojciec dla mnie nic nie znaczy? To proste. Mój ojciec zawsze próbował mną dyrygować, a ja znosiłem to lecz kiedy obraził Arie czara się przelała i stracił dla mnie jakiekolwiek znaczenie. 

-Dobrze, obecnie śpi.- Oznajmia, a na moje usta wpływa mały uśmiech. Mojej małej siostrzyczce nic nie jest!

-Lecz chłopacy znaleźli coś w jednym pokoju...- Moje serce zamiera na jego słowa. Czyżby moi ludzie znaleźli tego skurwysyna?!

-W którym?!- Syczę.

-W pokoju numer 324. Należy on do Rafała Fool'a. (Wiem, że może być to obraźliwe lecz nazwisko Rafała oznacza głupca, oszusta itp. Wybrałam je bo według mnie pasuje do niego jak ulał) W jego pokoju chłopacy znaleźli trzy torebki wypełnione Wilczym Zielem. Jedna z nich była otwarta.- Oznajmił, a ja zacisnąłem dłonie w pięści. Jeśli to on to będzie umierał w męczarniach. 

CDN

Wybaczcie, że tak krótki ale mój czas jest ograniczony, bo w sobotę są chrzciny mojej małej siostrzyczki i mam dużo do roboty. :) Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba? Pozdrawiam i do kolejnego! (Kolejny jak zwykle w środę)

My DedicatedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz