Rozdział 5 Spacer

24.7K 1.1K 91
                                    

Nightcore- Flute

-Aria-

Obudziłam się około siódmej rano, a sprawcą mojej pobudki był mój budzik. Od razu po przebudzeniu przeciągnęłam się i wyłączyłam budzik. Wyczułam dłonią, że miejsce po mojej prawej jest ciepłe, tak jakby ktoś spał obok mnie, zignorowałam jednak to i z uśmiechem na ustach wstałam z mojego dużego łóżka. Pościeliłam je, po czym podeszłam do szafy. Przez trzy minut zastanawiałam się w co ubrać. Nie jestem dziewczyną której zależy w jakiś specjalny sposób na wyglądzie, lecz nie wiem dlaczego ale od wczoraj (czytaj: Od spotkania Xaviera) chcę wyglądać zjawiskowo dla Xaviera....

~To znaczy... A tak chcę wyglądać zjawiskowo, bo dziś przedstawiam moje szkice na scenie! Tak właśnie o tym pomyślałam! W moich myślach nie ma ani słowa o Xavierze!~ Pomyślałam zaprzeczając na swoje wcześniejsze myśli. Lecz niestety prawda była całkiem inna, chciałam wyglądać dla niego zjawiskowo... W ogóle od kiedy go zobaczyłam zachowuje się jakoś inaczej, tak jak nie ja. Muszę o to zapytać Kacpra, może on coś wie na ten temat... Kiedy wreszcie odsunęłam od moich myśli Xaviera, wyciągnęłam z szafy białą przewiewną sukienkę. Wraz z nowym ubraniem i bielizną weszłam do swojej prywatnej łazienki. Łazienka była dość duża by pomieścić wszystko co potrzebne jak i dość mała bym mogła się w niej odnaleźć. Jej ściany zostały wykonane jasno niebieską płytką, a podłoga białą. Meble były w klasycznym stylu i w białym kolorze. Przed ubraniem sukienki wzięłam krótki prysznic. Kiedy byłam już ubrana wrzuciłam piżamę do kosza na pranie i stanęłam przed lustrem. Przez chwile zastanawiałam się co zrobić z tymi kłakami ( moimi włosami) by wyglądały w miarę w porządku. Po długich namyśleniach postanowiłam, że uczeszę się w kitkę. Przygotowana weszłam z powrotem do pokoju i chwyciłam z biurka moją białą torbę, na której były dwa czarne serca. W wnętrzu torby znajdował się mój szkicownik, ołówek, telefon i portfel. Kiedy jednak idę do szkoły w torbie są też książki. Nim wyszłam z pokoju upewniłam się, że festyn zaczyna się o dziewiątej, po czym zeszłam do kuchni. W kuchni jak zwykle rano znajdowała się moja mama.

-Hej!- Przywitałam się miło, a ona uśmiechnęła się do mnie.

-Hej kochanie.- Odpowiedziała wracając do swoich obowiązków.

-Mamo, ja idę na spacer będę z powrotem o ósmej. Okey?- Zapytałam dla pewności.

-Tak, kochanie możesz iść, lecz nim to zrobisz proszę idź obudź naszych gość.- Poprosiła, a ja bez słowa wyszłam z pomieszczenia. Tak na prawdę nie idę na żaden spacer, idę do Kacpra by ten powiedział mi co oznacza to co czuje względem Xaviera i jakiej rangi jest w swoim stadzie. Położyłam torbę na komodzie obok drzwi wyjściowych i skierowałam się do pierwszego pokoju. Stanęłam przed drzwiami granatowego pokoju i zapukałam w drzwi. Stałam pod nimi minutę, po czym otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Kiedy tylko to zrobiłam, zobaczyłam leżącego na łóżku PÓŁ NAGIEGO Xaviera. On był samych bokserkach! Moje serce zamarło na ten widok, a oczy powiększyły się. Xavier jest umięśniony tak jak każdy wilkołak, czy dziki wilk, lecz jego mięśnie były piękne. Miałam ochotę przejechać dłonią po każdym z jego mięśni. Kiedy zauważyłam, że przyglądam mu się za długo, a on uśmiecha się do mnie cwaniacko natychmiast spłonęłam rumieńcem i odwróciłam się do niego tyłem.

-Xavier, proszę ubierz się.- Poprosiłam, a on zaśmiał się, lecz wstanął z łóżka i podszedł do jednej z szaf. (Pamiętajcie, że jako Alfa dzikich wilków mam lepsze zmysł niż człowiek, lecz gorsze niż wilkołak czy dziki wilk.)

-Już.- Powiedział, a ja obróciłam się w jego stronę. Stał na przeciw mnie i o Jezu! Czy ten chłopka chce mnie zabić! Moje serce przyśpieszyło na to jak wyglądał. Miał na sobie białą bluzkę i czarne markowe spodnie, a jego czarne włosy były w nieładzie. Na nogi miał założone czarne adidasy. Mówię wam wyglądał naprawdę przystojnie. Skarciłam się w myślach za to, że znów przekroczyłam czas patrzenia na niego. Potrząsnęłam głową by skupić się na czymś innym niż on.

-Moja mama woła na śniadanie.- Mówię, a on przytakuje. Postanawiam poprosić go o przysługę.

-Xavier mam prośbę... Mógłbyś obudzić Wiktorie i Max'a. Zrobiłam bym to sama ale spieszę się do znajomych.- Proszę, a on zastanawia się przez chwile.

-No dobrze zrobię to, lecz nie za darmo.- Mówi, a ja instynktownie wiem o co mu chodzi. Normalnie to bym przywalił chłopakowi, który by chciał bym go pocałowała lecz Xavier jest dla mnie kimś ważnym. Nie wiem kim dokładnie, lecz na pewno jest ważny. Staje bardzo blisko niego i patrzę w jego oczy. Widzę w nich ogniki podekscytowania. Kieruje moje usta w kierunku jego policzka i już po chwili składam na nim delikatny pocałunek. Na mój czyn Xavier mruczy. Śmieję się cicho na jego reakcje.

-Mam nadziej, że kiedyś pocałujemy się inaczej....- Nie wiem dlaczego ale szeptam to wychodząc. Wiem, że Xavier to usłyszał więc schodzę szybko po schodach. Ubieram czarne sandałki i chwytam w dłoń torbę.

-Pa Mamo!- Krzyczę, by poinformować Melanie ( Moja adopcyjna mama nazywa się Melania, a tata Rafał.) że wychodzę. Kiedy tylko zamykam drzwi w moje ciało uderza fala wiatru. Szybkim krokiem idę w kierunku domu mojego Bety (Kacpra) i jego bratniej duszy (Sary). Tak Sara i Kacper są swoimi bratnimi duszami, (inaczej mówiąc są swoimi mate) nie wiem za dużo o tym Mate's, bo wiem że ja nie mam żadnego przeznaczonego. Mówiąc szczerze chciałabym go mieć...
Cdn

No moi kochani zakończyłam już Niebieskooką więc ta książka będzie pisana regularnie. Mam nadzieję, że cieszycie się z tego powodu tak jak i ja. Według mnie rozdział jest fajny, ale nie wiem czy wam się spodoba. Pozdrawiam was kochane wilczki i do kolejnego! ♥♥

My DedicatedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz