Rozdział 40 Wziąć się w garść

11.2K 641 23
                                    

Disney Frozen 2 Elsa and Guardian Jack Frost - Find a Way (Jelsa) Fanfiction

I kolejny rozdział już jest! Mam nadzieję, że się wam on spodoba!

-Aria-

-Tydzień później-

Minął tydzień, a ja dalej czuje poczucie winny. Każdego ranka kiedy Xavier idzie do swojego biura by pracować, ja płacze. Mój kochany chciał za każdym razem zostawać ze mną, lecz ja zapewniałam go że to nic. Lecz było całkowicie odwrotnie. Picie i jedzenie przychodziło mi z takim trudem, że jadłam tylko w chwili kiedy był obok. Nie chciałam żyć z świadomością, że zabiłam swoje dziecko. Zabiłam, je bo nie mogłam zaakceptować tego, że zostałam zamknięta. Każdego dnia odwiedzała mnie mama, Wiktoria i Sara. Wszystkie próbowały w jakiś sposób poprawić mi humor. Dzisiejszego ranka przyszła do mnie mama, a kiedy zauważyła, że płacze przytuliła mnie. Po kilku minutach położyłam się na jej kolanach i załkałam.

-Ci....- Pogłaskała mnie po głowie.

-To nie twoja winna, kochanie.- Zaprzeczyłam ruchem głowy, po czym popatrzyłam w jej oczy. Dłonią starłam pozostałości łez.

-To moja wina. Ja je zabiłam!- Krzyknęłam. Kobieta natychmiastowo przyciągnęła mnie do swojego ciała. Wtuliłam się w nią, a z mojego gardła wydobył się płacz.

-Nie, kochani. To nie twoja wina. Zrobiłaś wszystko co możliwe by uratować mu życie.- Oznajmiła hardo. Spojrzałam na jej twarz. Malowała się na niej determinacja. Podciągnęłam nosem.

-Tak myślisz?- Zapytała niepewnie, a ona zaśmiała się. Poczochrała moje włosy dłonią i posłała uśmiech.

-Ja to wiem.- Oświadczyła, a ja opadłam na materac. Nie wiedziałam co myśleć. Moje serce krwawiło z bólu, a rozum oznajmiał, że to nie ja jestem winna tylko ten zbir- Tomasz.  Jakieś trzy dni po tym wypadku, jeden z szpiegów Xaviera przekazał nam bardzo ważne informacje. Okazuje, się że Hope jest Luną zbuntowanych i na dodatek spodziewa się dziecka. Dziecka, którego ojciec odebrał mi szczęście.

-Ale to tak boli!- Jęknęłam, dotykając serca. Mama westchnęła.

-Wiem kochanie.- Oznajmiła podchodząc do drzwi. Spojrzałam na zegar. Dochodzi piąta, a to oznacza, że za kilka minut wróci Alfa tego stada. 

-Ale jest jeden sposób, byś ulżyła sobie w bólu.- Popatrzyłam na nią zaciekawiona. Jaki to sposób? Zrobię wszystko by zapomnieć.

-Córeczko, twój ból ustąpi jeśli tylko ponownie zajdziesz w ciąże.- Skamieniałam. Mama nie czekając nim cokolwiek powiem wyszła, pozostawiając mnie w swoich myślach. Czy to dobry pomysł bym była w ciąży? Odruchowo położyłam swoją dłoń na brzuchu. Czy jestem gotowa? A jeśli znów je stracę? Nie! Nie mogę żyć z tym przekonaniem! Muszę ruszyć na przód! Muszę zapomnieć o bólu! Chce mieć dziecko z mężczyzną, którego kocham. Chcę mu dać wszystko co najlepsze. Ale czy dam radę? Muszę przynajmniej spróbować, a nie mazać się jak jakaś beksa. Jestem Luną tego stada i muszę pokazać wszystkim, że dam radę! Tomaszu masz moje słowo, że odbiorę ci to samo co ty odebrałeś mi. Nie będę taka jak ty i nie zabije niewinnego dziecka. Odbiorę ci je od razu po narodzinach i sprawię, że znienawidzi cię równie mocno co ja. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się, a w nich stanął ten, który zawładnął moich sercem, duszą i ciałem. Na jego twarzy widniało zmartwienie. Czułam jak martwi się o mnie każdego dnia. Słyszałam jak przeklina słysząc mój płacz.

-Aria?- Zapytał w chwili kiedy rzuciłam się mu w ramiona. Od tygodnia nie dotknęłam go sama, za każdym razem to on mnie przytulał bądź całował. Bez odpowiedzi wpiłam się w jego usta. Dłonie Xavier od razu zawędrowały do mojego tyłka. Całowaliśmy się z utęsknieniem i pożądaniem. Tak bardzo kocham...

-Kochanie?- Zapytał kiedy oderwaliśmy się od siebie. Popatrzyłam w jego zmartwione oczy. Posłałam mu uśmiech, po czym położyłam się na łóżku. Mój ukochany dołączył do mnie dopiero po chwili.

-Co się stało?- Spojrzałam na niego zdziwiona. Wiedziałam, że się martwi. Po pierwsze jeszcze rano byłam wrakiem człowieka, a teraz uśmiecham się do niego, jakby nigdy nic.

-Nic szczególnego.- Zmarszczył czoło, po czym przeczesał dłonią swoje włosy. 

-Po prostu doszłam do wniosku, że muszę wziąć się w garść i zapomnieć o....- Nie dokończyłam, bo w oczach zebrały mi się łzy. Xavier widząc to przyciągnął mnie do swojego torsu.

-Ci... Nie mówmy o tym...- Szepnął głaszcząc mnie po głowie. Podniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz. 

-Chcę byś mi pomógł zapomnieć....- Nabrałam powietrza do płuc.- Chce mieć z tobą dziecko.- Szepnęłam prawie niesłyszalnie. Ciało mojego ukochanego spięło się.

-Na prawdę?- Zapytał podejrzliwe, a ja niepewnie kiwnęłam potwierdzająco głową. Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, po czym pocałował mnie.

-Dziękuje.- Uniosłam brwi do góry. Za co on mi dziękuje?

-Dziękuje, że chcesz spróbować.- Oznajmił, a ja wtuliłam się w jego ciało.

-Obiecaj mi tylko, że nie pozwolisz by stała się mu jakakolwiek krzywda, nawet jeśli miałbyś mnie zabić.- Oznajmiłam twardo. Oczy Xaviera zabłysł gniewem.

-Nie...- Położyłam na jego ustach palec.

-Obiecaj.- Zarządzałam wpatrując się w jego tęczówki. Mój ukochany westchnął.

-Masz moje słowo, że zrobię wszytko byście byli bezpieczni. I nie ważne co się stanie zawsze będę kochać ciebie i nasze dzieci.- Oznajmił uroczyście, a mi kamień spadł z serca. Wiedziałam, że Xavier dotrzyma słowa. Czułam,  że mnie nie zawiedzie. Teraz wystarczy poczekać do porodu tej dziwki i odebrać jej dziecko. Muszę powiedzieć o moim planie Xavierowi, lecz to później. teraz mamy coś do zrobienia...

CDN

Kolejny w środę.

My DedicatedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz