4. Dorothy i jej sława

6.1K 495 77
                                    

Ciuchy, które znalazła dla mnie żona właściciela zajazdu, były nieco dziwne, ale przynajmniej w moim rozmiarze. Składały się z długiej do kolan sukienki w biało–niebieską kratę, dopasowanej na górze, a rozszerzanej na dole, oraz krótkiego, brązowego kożuszka z nieco przykrótkimi rękawami. Niestety nie pasowały na mnie żadne buty, jakie miała na stanie, więc ostatecznie zostałam przy swoich czarnych szpilkach. Wyszczotkowałam moje długie, ciemne włosy, po czym za Jackiem wyszłam do „restauracji", żeby przekonać się, co miał na myśli, mówiąc, że bez problemu dostanę audiencję u Czarnoksiężnika.

– Teraz wyglądasz nieco bardziej... tutejszo – przyznał Jack, prowadząc mnie do wolnego stolika, tuż przy kontuarze, za którym nadal stała żona właściciela zajazdu. – Chociaż ta twoja czarna kiecka była zabójcza.

– Nie wiem, czy uznać to za komplement – mruknęłam. Siadłam przy stoliku, po czym rozejrzałam się dookoła. – No i? Co z tym przekonywaniem mnie?

– Daj mi minutę. – Jack zajął miejsce naprzeciwko mnie, bardzo z siebie zadowolony, i skinął ręką na kobietę za kontuarem. Podeszła do nas z uśmiechem na ustach, a Jack znowu odpowiedział jej tym samym. Kurczę, wyglądało na to, że wobec innych ludzi był uprzejmy. Więc dlaczego wobec mnie nie? – Boma, nie poznałaś chyba jeszcze mojej towarzyszki. To Dorothy, jest z Kansas.

W pomieszczeniu nagle zrobiło się dziwnie cicho. Obejrzałam się za siebie, żeby stwierdzić, że towarzystwo przy sąsiednim stoliku zaprzestało rozmowy, wpatrując się w nas z zaciekawieniem. Także kobieta, do której Jack zwrócił się per Boma, była wyraźnie zdziwiona. Odwracała głowę, spoglądając to na mnie, to na rozpartego wygodnie na krześle Jacka, żeby w końcu zapytać:

– Ta Dorothy? Dorothy z Opowieści?

Ciszę przerwał nagły wybuch szeptów, którymi zaczęli porozumiewać się klienci przy sąsiednim stoliku. Jack, zachowując pokerową twarz, wzruszył ramionami.

– Pomyśl trochę, Boma. Minęło za dużo lat, ludzie nie żyją tak długo. To nie może być ta sama Dorothy.

A jednak właścicielka i jej klienci nadal wpatrywali się we mnie z zainteresowaniem, którego nie potrafili ukryć. Czułam się trochę jak małpa w ZOO, postanowiłam więc wreszcie coś powiedzieć, bo nie bardzo rozumiałam, co się wokół mnie działo.

– Dorothy z Opowieści? – powtórzyłam. – Kto to jest?

– Naprawdę nie znasz opowieści o Dorothy z Kansas? – Jeden z mężczyzn z sąsiedniego stolika włączył się do rozmowy, przysuwając nieco krzesło w naszą stronę. Reszta jego towarzyszy zaczęła kiwać głowami. – Mówią, że wiele lat temu z Kansas przybyła tu mała dziewczynka o imieniu Dorothy. Przepędziła Czarownicę ze Wschodu na długie lata, a potem pozbyła się także Czarownicy z Zachodu.

– Zabiła je? – zapytałam, bo wreszcie coś zaczęło mi świtać. No jasne, Czarnoksiężnik z krainy Oz. I Dorothy. No dobrze, tylko jakim cudem?

– Skąd, tylko na długi czas je osłabiła – odpowiedział mi mężczyzna. – Nie tak łatwo jest zabić czarownicę.

– Trzy sprawdzone sposoby to ogień, dekapitacja lub drewniana kula prosto w serce – wyjaśnił Jack, rzucając mi oszałamiający uśmiech. – Uznaj to za darmową poradę zawodową.

– Jack preferuje kule, bo ta metoda nie wymaga bezpośredniego kontaktu z czarownicą – dodała Boma tonem wyjaśnienia. – I słusznie, bo uwierz, nie chciałabyś spotkać się z żadną z nich. W większości przypadków spotkanie twarzą w twarz z Czarownicą ze Wschodu kończy się śmiercią. Miałaś szczęście, że udało ci się uciec.

Związana przeznaczeniem | Romans paranormalny | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz