Wprowadzenie

582 20 6
                                    

Dzień jak co dzień. No może nie do końca. Evelyn pojechała odwiedzić swoją rodzinę w Polsce. Evelyn urodziła się we Francji, jej matka jest Polką ojciec natomiast Francuzem. Podeszła pod jeden z bloków obładowana torbami i zadzwoniła na domofon. Gdy ją wpuścili pojechała windą na drugie piętro i zapukała do drzwi z numerem 7. Otworzyła jej ciocia, która zaprosiła ją do środka. Dziewczyna przekroczyła próg mieszkania i op razu została wyściskana przez członków rodziny w tym przez dużego owczarka niemieckiego Rexa. 

-Jak Ci minęła podróż?-zapytała ciocia

-Bardzo dobrze ciociu-brunetka odpowiedziała zgodnie z prawdą i uśmiechnęła się serdecznie

-Zapewne jesteś głodna-tym razem przemówił wujek. Dziewczyna tylko przytaknęła. Zostawiła walizki w przedpokoju i ruszyła za nim w stronę kuchni gdzie zjadła smakowity obiad. Myślała nad czymś przed chwilę po czym spojrzała na psa.

-Pójdę z nim na spacer. Przy okazji trochę się rozejrzę. Sami wiecie dawno mnie tu nie było. Może przy okazji poznam kogoś ciekawego.

Ciocia od razu się zgodziła więc dziewczyna odeszła od stołu. Podziękowała za obiad, zapięła psa na smycz i wyszła. Słońce świeciło jeszcze bardziej niż wcześniej ale jakoś jej to nie przeszkadzało. Chodziła spokojnie ulicami Warszawy podziwiając widoki. W pewnym momencie postanowiła nieco wybiegać psa, wystartowała. Nim się spostrzegła zauważyła wielki stadion narodowy. Uśmiechnęła się pod nosem i zwolniła oglądając go uważnie. Z bliska była naprawdę ogromny. Wyobraziła sobie siebie siedzącą na trybunach. Tak dziewczyna nie była jeszcze na żadnym meczu ale bardzo chciała. Ale jak to mówią ,,marzenia są po to żeby je spełniać" czy coś w tym stylu. Obeszła cały stadion i już chciała wychodzić, ruszyła powoli w stronę wyjścia i tam wpadła na mężczyznę. Był to wysoki, dobrze zbudowany brunet.

-Ja..przepraszam-powiedziała kalecząc nieco język ale co miała poradzić.

Mężczyzna przyglądał jej się chwilę w milczeniu.

-Nic nie szkodzi.Muszę lecieć-posłał jej uśmiech i zniknął z jej pola widzenia

Zastanawiała się chwilę. To oczywiście był piłkarz ale za żadne skarby nie mogła skojarzyć który. Po godzinnym spacerze wróciła do domu. Rozpakowała rzeczy i udała się do pokoju, który został jej przydzielony. Położyła się na łóżku i wyciągnęła telefon..no tak to był Grzegorz Krychowiak. Nim się spostrzegła na zegarze pojawiła się godzina 22:00 a, że była zmęczona odłożyła telefon na półkę i od razu zasnęła.

,,Dwa oblicza miłości"Where stories live. Discover now