Wreszcie nadszedł dzień wylotu. Kolejny mecz. Tym razem z Francuzami. Drużyna z jej kraju. Bardzo ich szanowała. Jeden z chłopaków miał po nią przyjechać do domu. Spakowała już wszystkie rzeczy. Ubrała się po czym pożegnała się z rodzicami. Zabrała walizkę i wyszła z domu. Po chwili podjechał czarny samochód z którego wyszedł Jędrzejczyk. Przywitała się z nim, zapakowała walizkę do bagażnika i pojechali.
-Jak nastawienie przed meczem?-zapytała przerywając ciszę
-Cóż...dość pozytywne-odpowiedział krótko
Droga trwała około 30 minut. Nie rozmawiali zbyt wiele. Wymienili kilka zdań po czym wsłuchiwali się w piosenki lecące w radiu. Po przyjeździe na lotnisko zabrała walizkę i podeszła do reszty. Było bardzo tłoczno. Pojawił się też tłum fanów proszący o autografy. Evelyn stanęła gdzieś na boku nie chcąc przeszkadzać i czekała. Po jakimś czasie wreszcie dostali się do samolotu. Przez dłuższą chwilę szukała wzrkiem wolnego miejsca. Usiadła obok Salamona. Mimo iż latała setki razy nienawidziła uczucia toważyszącego startowi.
-Prosimy o zapięcie pasów. Za chwilę startujemy-usłyszeli głos w głośnikach. Westchnęła ciężko i zapięła pas.
Wystartowali. Nie było aż tak źle jak myślała. Włożyła słuchawki do uszu i puściła pierwszą lepszą play liste. Poczuła jak ktoś ją szturcha. Spojrzała na Salamona i uniosła brew wyciągając jedną ze słuchawek.
-Czego tam słuchasz?-zapytał wyraźnie zaciekawiony
-Cóż. Wszystkiego co wpadnie w ucho-uśmiechnęła się.
Chłopak zabrał jej słuchawkę i włożył sobie do ucha. Widać było iż piosenka przypadła mu do gustu. Uśmiechnęła się pod nosem. Większa część podróży zleciała im na wspólnym słuchaniu muzyki. Potem zasnęła opierając głowę na jego ramieniu. Po dwóch godzinach usłyszeli nad sobą czyjeś głosy.
-Wstawać śpiochy! Zaraz lądujemy
Otworzyła leniwie oczy i spojrzała na rozbawionego Szczęsnego. Dźgnęła go w żebra. Wylądowali. Zabrała swoje rzeczy i opuściła pokład samolotu tak samo jak reszta.
-------------
Po sprawdzeniu wszystkiego udali się do hotelu. Dzisiejszy dzień mieli wolny. Jutro z rana treningi a potem mecz. Zajęła pokój z dziewczynami. Zostawiła rzeczy i od razu poszła zwiedzać. Chodziła samotnie uliczkami miasta. Nagle usłyszała za sobą czyjeś kroki. Odwróciła się.
-Cześć Kamil!-uśmiechnęła się szeroko
-Cześć Ev!-przywitał się z entuzjazmem
-A Ty nie z chłopakami?-uniosła brew
-Jak widać. Postanowiłem się przejść. Mogę Ci potowarzyszyć?-uniósł brew
-Jasne. Nie ma problemu-od razu się zgodziła
Szli spokojnie jedną z ulic. Po chwili Grosicki zaczął opowiadać kawały na co ona reagowała śmiechem. Nie zauważyła tylko, że dw9jka fotoreporterów uwieczniła wszystko na zdjęciach. Do hotelu wrócili dopiero pod wieczór. Udali się prosto do hotelowej restauracji. Zajęła miejsce przy stole z Kapustką, Salamonem i Krychowiakiem. Na kolację chłopcy dostali coś innego. Evelyn natomiast wybrała naleśniki. Zjadła wszystko i popiła herbatą. Wstała od stołu i ruszyła w stronę wyjścia. Z miejsca zerwał się Piszczek i poszedł za nią.
-A Ty co?-zapytała nawet na niego nie patrząc
Nic nie odpowiedział tylko pokazał jej zdjęcie na którym była ona z Grosickim.
-I co w związku z tym?-uniosła brew
-Ty mi powiedz-skrzyżował ręce patrząc na nią z powagą
-Człowieku. Serio nie rozumiem o co Ci chodzi-przewróciła oczami
-Doprawdy?-nie spuszczał z niej wzroku
-Nie gadaj, że jesteś zazdrosny. Przecież on ma żonę-parsknęła śmiechem
-Nie jestem-zaprzeczył
-Piszczu...wyluzuj-poklepała go po ramieniu. Wyminęła go i poszła do pokoju.
YOU ARE READING
,,Dwa oblicza miłości"
FanfictionEvelyn. Zwyczajna dziewczyna pochodząca z Francji. Niespodziewanie pojawia się na stadionie. Czy jej życie się odmieni? Okładkę wykonała oleksak. Dziękuję <3