11. Boję się, Bill

954 74 7
                                    


- Jesteś pewien?- Ford z pobielałą od strachu twarzą zwrócił się w stronę Billa. Cipher skrzyżował ręce na piersi i niemal niezauważalnie skinął głową. Oparł się ramieniem o framugę drzwi w kuchni Pinesów i spojrzał na siedzącego przy stole Dippera. Chłopak przez całą drogę do Tajemniczej Chaty nie odezwał się ani słowem i teraz siedział osowiały, wsparwszy smętnie głowę na dłoniach. Tępo wpatrywał się w drewnianą powierzchnię blatu, a Wendy obejmowała go ramieniem. Więź łącząca Mabel i Dippera była niewątpliwie niezwykle silna, toteż chłopaka najmocniej uderzyło niedawne odkrycie.

- Obawiam się, że tak.- odparł Bill.- W każdym razie, wszystko na to wskazuje. Podejrzewam, że Mabel w jakiś sposób odkryła jasniknię w lesie i odpieczętowała zamkniętego w tamtym kamieniu Ravena.

- To niemożliwe!- krzyknął Dipper i uderzył pięścią w stół.- Ona by czegoś takiego nie zrobiła, na pewno nie z własnej woli!

- Otóż to, Sosenko.- szepnął Cipher i pomimo karcącego wzroku Forda opadł na jedno z wolnych krzeseł.- Szczerze wątpię, żeby twoja siostra była na tyle inteligenta, żeby odnaleźć tak świetnie ukrytego demona bez czyjejś wyraźnej pomocy.

Blodnyn spojrzał znacząco na Forda, na co ten żachnął się i pokręcił głową.

- Mogę zapewnić, że nic jej nie mówiłem o tamtym miejscu.- warknąl i nalał sobie kawy do dużego, ceramicznego kubka. O ile dobrze liczę, robił to po raz trzeci w ciągu ostatniej godziny.

- Wcale nie chodziło mi o ciebie... Demony bez problemu mogą przenikać ludzkie myśli, zmieniać je i kontrolować. Zakładam, że Raven w pewien sposób zakorzenił w umyśle Gwiazdeczki ideę, by go odnalazła, a ona niestety spełniła jego wolę. Przywołała go, a następnie zawarła pakt.

- Czego mógł dotyczyć?- zapytałam, a Bill pokręcił głową.

- Niestety nie mam pojęcia. Ponadto, mogę założyć że Raven wciąż kontroluje Mabel. Chyba każdy zauażył negatywną zmianę, jaka zaszła w niej w ciągu ostatnich dni?- nie czekając na odpowiedź, Cipher ciągnął dalej.- Demon dość silnie ją opętał, a ona pewnie sama nie zdaje sobie z tego sprawy.

Dipper przetarł dłonią zmęczoną twarz. Włosy miał w nieładzie, a pod oczami pojawiły się ciemne cienie. Wydawał się być niższy o głowę i drobniejszy, tak, jakby cierpienie siostry sprawiało ból także niemu. Wendy mocniej ścisnęła jego ramię, a on wtulił twarz w jej włosy, prawdopodobnie ukrywając przed nami łzy bezradności.

Przez chwilę nikt nic nie mówił. Zegar ścienny zdawał się tykać nienaturalnie głośno. Mimowolnie spojrzałam na niego; wskazówki już dawno przekroczyły północ. Zmęczenie powoli zaczynało brać nade mną górę. Zarówno trening, jak i późniejsza sprzeczka z Mabel wycisnęły ze mnie ostatnie resztki sił. Mimo to uśmiechnęłam się słabo i ścisnęłam ramię Dippera.

- Hej, jeszcze nie wszystko stracone.- szepnęłam, a chłopak uniósł głowę, nieco zaskoczony.- Dziś, przez króciótki moment, w jej oczach udało mi się dostrzec dawną Mabel. Ona wciąż gdzieś tam jest i obiecuję ci, że na pewno ją odzyskasz.

Brunet kiwnął głową, ale potem ponownie spuścił głowę, bawiąc się splecionymi na stole palcami. Cicho westchnęłam i spojrzałam na Billa. On najbardziej rozumiał stratę, jaką odniósł Dipper. Wiedział, jak bolesne jest nawet chwilowe utracenie ukochanej osoby. Podeszłam do niego i objęłam od tyłu. Blodnyn złapał owinięte wokół jego szyji ręce i cicho ziewnął; on także był zmęczony.

Stanek spojrzał na nieznośnie tykający zegar i podniósł się z krzesła.

- Dobra, dzieciaki, do domu. Wszyscy musimy odpocząć.- zarządził, ale Dipper nie ruszył się z miejsca.

- Ja tu zostanę. Poczekam na nią, może zamierza dziś wrócić do domu....- mruknął i objął się ramionami, lekko drżąc.

Bill wstał z krzesła i złapał mnie za rękę.

- Tylko nie próbój niczego głupiego, Sosenko. Jeśli moje podejrzenia są słuszne i Raven powrócił, to w starciu z nim nie masz najmniejszych szans. Chcesz pomóc siostrze? Siedź na tyłku i się pilnuj.- burknął i ku zdziwieniu wszystkich, po przyjacielsku ścisnął ramię chłopaka. Dipper drgnął, ale spojrzał w stronę blondyna i po raz pierwszy od spotkania z siostrą, leciutko się uśmiechnął.

- Dzięki, Cipher.

* * *

Z ulgą padłam na łóżko, przebrana w czyste ubrania i pachnąca owocowym żelem pod prysznic. Po chwili dołączył do mnie Bill; w miejscu, gdzie siadł, materac nieco się zapadł. Blondyn przzygarnął mnie do siebie, a ja z radością wtuliłam się w jego nagi tors. Delikatne palce demona wodziły po moich ramionach, w geście tym jednak nie było seksualnego podłoża, a jedynie czysta i szczera troska.

- Martwię się, Bill. Tak bardzo się martwię...- szepnęłam i mocno zacisnęłam powieki, pod którymi wezbrały ciepłe łzy. Cipher objął mnie mocniej i ucałował w czubek głowy.

- Nie ma czym. Jakoś to załatwię.- odparł cicho, ale wzrok miał pusty. Sam do końca nie wierzył w swoje słowa.

- Nie okłamuj mnie, proszę... Nie możesz tego obiecać. A ja nie chcę cię stracić... znowu.- mruknęłam i wyrwałam się z jego uścisku. Z etażerki wzięłam paczkę z papierosami i udałam się na balkon. Chłodne powietrze ocierało się delikatnie o moją twarz i rozwiewając włosy. Drzewa szumiały lekko, ale tej nocy wydawały mi się groźne i tajemnicze. Oparłam się o balustradę i spojrzałam w ciemny, poruszający się bór.

Ciepłe ramiona Billa objęły moje nieco zmarznięte już ramiona, a ja z wdzięcznością oparłam głowę na jego torsie. Blondyn wyciągnął mi z dłoni papierosa i sam mocno się zaciągnął. Uważnym wzrokiem penetrował las, ale najwyraźniej niczego nie dostrzegł w mrocznej gęstwinie, bo uśmiechnął się drapieżnie i włożywszy sobie fajkę między zęby, wbił palce w moje żebra, wywołując salwy nieokiełznanego śmiechu i łez.

- Bill! Przestań, ju-u-uż wystarczy!- piszczałam, próbując wyrwać się z objęć Ciphera. Ten złapał mnie za uda i podniósł do góry, tak, by moja twarz znajdowała się na wysokości jego. Wciąż chichocząc, wpatrywałam się w złote oczy ukochanego, spokojne i rozbawione. Blodnyn wypuścił papierosa z ust, który kierowany wolą demona sam zgasił się w leżącej na ziemii popielniczne.

- Hej, skarbie... Może nie mogę ci obiecać, że będzie dobrze, ale szczerze w to wierzę. I zrobię wszystko, żeby chronić ciebie i to zapyziałe miasto.- uśmiechnął się szerzej i cmoknął mnie w noc. Pokazałam mu język, a on lekko przygryzł go zębami. Odłożył mnie na ziemię i objął w talii, drugą ręką głaszcząć po długich włosach.

- Połóżmy się. Musisz być padnięta.- szepnął i pociągnął mnie w stronę domu. Posłusznie podążyłam za demonem, rzucając ostatnie spojrzenie nocne niebo.

I mogę przysiąc, że przez ułamek sekundy usłane gwiazdami sklepienie przecięła ciemna sylwetka nienaturalnie dużego, czarnego ptaka.

R u mine | Gravity FallsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz