4. Paktujemy?

1.4K 119 48
                                    


Stałam przed Billem, wciąż mając dłoń w jego żelaznym uścisku. Szybko ją wyrwałam i spojrzałam na przegub z dziwnym tatuażem. Wpatrywałam się w trójkąt z niemałą konsternacją; nie miałam pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Czułam, jak serce boleśnie obija mi się o klatkę piersiową. Głośno przełknęłam ślinę i spojrzałam na mężczyznę.

- Co tu się dzieje?- mruknęłam hardo, mrużąc oczy i cofając się o krok. Ku mojemu przerażeniu Bill przybliżył się jeszcze bardziej, zwężając odległość między nami do kilku centymetrów.

- Podpisałaś ze mną pakt. Co prawda nie świadomie- Cipher zachichotał, jakby w całej tej chorej sytuacji było cokolwiek zabawnego. - Trochę to głupie, ale właśnie przehandlowałaś swoją duszę za talent do rysowania- blondyn zaśmiał się głośno i zrobił kolejny krok w moją stronę.

Adrenalina chyba zaczęła działać, bo zgodnie z instrukcjami z lekcji w liceum, z całej siły kopnęłam go w krocze i od razu odwróciłam się na pięcie. Biegłam ile sił w nogach, ale postanowiłam odwrócić się, by zyskać pewność, że go obezwładniłam. Mężczyzna opadł na kolana, trzymając się za czułe miejsce i głośno przeklinając. Po chwili jednak uniósł głowę i przerażająco się uśmiechnął. Wciągnęłam głośno powietrze i przyspieszyłam biegu.

Po chwili dostrzegłam moją chatkę. Obiegłam ją i szybko wskoczyłam na werandę, pokonując po kilka stopni naraz. Szybko schyliłam się, wyciągnęłam klucz spod wytartej wycieraczki i drżącymi dłońmi spróbowałam otworzyć drzwi. Klucz wypadł mi z rąk, ale przy kolejnej próbie trafił do dziurki. Przekręciłam go w zamku i jak burza wpadłam do mieszkania. Od razu zatrzasnęłam od środka drzwi i cofnęłam się, cały czas w nie wpatrując. Powoli uspokajałam oddech, gdy nagle poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam głowę i ujrzałam rozciągniętą w uśmiechu twarz Billa. Ogarnęła mnie kolejna fala strachu, chłodne przerażenie spłynęło po całym moim ciele, paraliżując wszystkie kończyny i czyniąc mnie kompletnie bezbronną.

- To nie było kulturalne, kopać mnie w takie miejsce. Przecież nic ci nie zrobiłem- mężczyzna rzekł w wyrzutem, po czym popchnął mnie na drzwi. Poczułam twardą powierzchnię za plecami, a Bill złapał mnie za nadgarstki i unieruchomił mi je nad głową. Nie miałam żadnych szans na ucieczkę, kiedy mocno wpił się w moje usta. Uchyliłam wargi ze zdziwienia, a ten wykorzystał to, wsuwając między nie swój język. Brutalny pocałunek po chwili jednak zelżał, tak samo jak uścisk na moim nadgarstkach. Zdziwiła mnie delikatność, z jaką Bill tańczył językiem po mym podniebieniu. Blondyn oderwał się ode mnie po paru sekundach i cmoknąwszy w czoło, wypuścił z uścisku.

-Tęskniłem za tobą, mała- mruknął i puścił mi oko, po czym jak gdyby nigdy nic odsunął się i całym ciężarem rzucił na kraciastą kanapę. Wyłożył się wygodnie, przeciągął jak kot i skrzyżował dłonie za głową. Był z siebie wyraźnie zadowolony.

Stałam osupiała, nie mając zupełnie pojęcia, co się właśnie wydarzyło. Pewnie nie ruszyłabym się z miejsca jeszcze kilka ładnych chwil, gdyby z konsternacji nie wyrwał mnie leżący na kanapie mężczyzna.

- No i czego tak stoisz? Usiadłabyś sobie. Nie lubię jak ktoś na mnie patrzy z góry- mruknął i wykonał dziwny ruch dłonią w moją stronę. Poczułam, jak jakaś niewidzialna siła ciągnie mnie w jego stronę. Bill pstryknął palcem, a obok sofy pojawił się duży, czerwony fotel. Blondyn uniósł mnie nad ziemię, przesunął moje ciało nad stolikiem i usadził w karmazynowym meblu. Popatrzyłam na niego zdumiona, ale dla niego najwyraźniej robienie tych wszystkich niesamowitych rzeczy nie było nowością.. Znudzonym spojrzeniem omiótł skromnie urządzony salon.

- Nie za ciekawie tu masz. Mogłabyś powiesić tu jakieś obrazki czy coś.

Uniosłam brew i skrzyżowałam drżące ręce na piersi.

R u mine | Gravity FallsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz