Długie, czarne włosy upięłam do góry, pozwalając niektórym pasmom okalać moją zarumienioną z nerwów twarz. Nie miałam welonu; za ozdobę robiły leśne kwiaty, które Mabel powpinała mi w czarne kosmyki. Wendy skonstruowała mi także z sosnowych gałązek piękny diadem; w połączeniu z białymi płatkami sprawiały, że wyglądałam jak leśna nimfa.Moja suknia ślubna nie była wymyślna. Koronki, falbanki, koraliki... To nie było dla mnie.Zrezygnowałam z niej na rzecz zwiewnej, przypominającą poranną mgłę sukienki, która ciągnęła się nieco po ziemi. Moje druhny niezwykle pomogły mi w wyborze. Czułam się pięknie i wiedziałam, że mój przyszły mąż także będzie zachwycony.
Ślub miał odbyć się na posesji Pinesów, zaś wesele- w Tajemniczej Chacie. Całe miasto od paru tygodni żyło tym wydarzeniem, więc nie zdziwiły mnie tłumy, które się pojawiły. Stanowczo zakazałam też Stanleyowi pobierania opłat za uczestnictwo z ceremonii- stary pryk chciał jeszcze na tym
zarobić! Na moim ślubie nie było żadnych ograniczeń. Każdy był mile widziany.Sakramentu udzielić miał nam Ford. Uznałam, że jest jedyną kompetentną osobą. Poza tym, żaden ksiądz raczej nie chciałby uczestniczyć w ślubie piekielnych demonów.
Do ołtarza poprowadził mnie Stan. Ubrany w elegancki garnitur uśmiechał się szarmancko do każdej kobiety, kiedy szliśmy pod ramię w stronę weselnego łuku, zrobionego z dwóch wkopanych w ziemię, niewielkich sosenek. Bill także wyglądał niesamowicie. Do czarnego garnituru dołączyć złote dodatki, co wcale mnie nie zdziwiło. Na mankietach miał spinki w kształcie malutkich trójkątów z okiem w środku.
Ten to jest jednak sentymentalny.
Uśmiechnęłam się do szeroko, kiedy Cipher wpatrywał się we mnie z zachwytem. Obok niego stali także moi bracia i Dipper.
Stanford zrezygnował ze standardowej formułki na rzecz własnego, wzruszającego przemówienia o miłości, przyjaźni i niesamowitym mieście, w którym dokonał się kolejny cud. Ze łzami w oczach wymieniłam obrączki z Billem, by po chwili w akompaniamencie oklasków i huku otwieranego przez Stana szampana połączyć nasze usta w gorącym pocałunku.
Nagle poczułam piekący ból w okolicach nadgarstka. Zerknęłam na niego szybko i ze zdumieniem dostrzegłem, że tatuaż z trójkątem zniknął, a na jego miejscu pojawił się znak nieskończoności.
Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy Cipher podwinął rękaw garnituru i ukazał mi identyczny znak.
* * *
I dobrnęliśmy do końca! Trochę mi z tego powodu przykro... Będzie mi serio brakowało tej serii, bardzo się z nią związałam... Dziękuję Wam gorąco, za każdą gwiazdkę i komentarz. Bez was nie udałoby mi się ukończyć opowieści!
CZYTASZ
R u mine | Gravity Falls
Fanfiction-Oh, czyżbym zapomniał się przedstawić? Nazywam się Bill Cipher.- powiedział, wbijając we wzrok, a jego spojrzenie od razu przywiodło mi na myśl tygrysa, wpatrującego się w swoją ofiarę, zanim odbierze jej życie. Przyjęłam pomocną dłoń, a Cipher z d...