1. Przystanek Wodogrzmoty

1.7K 113 3
                                    


Pożegnanie z rodzicami nie obyło się bez łez wzruszenia i ogromnych czułości. Byłam z nimi bardzo zżyta, toteż gdy nastąpił moment rozstania, o mało co nie stchórzyłam i nie wróciłam z nimi do domu. W porę jednak udało mi się ogarnąć i ze skrzącymi się oczyma patrzyłam na nich przez okno autobusu, który miał mnie zawieźć do miejsca, o którym wiedziałam tyle co nic, w którym nie znałam nikogo i w którym być może odnajdę to, czego szukam. Albo przynajmniej dowiem się, o czym tak naprawdę marzę.

Zapowiadało się naprawdę upalne lato. Wakacje dopiero co się rozpoczęły, a temperatura już osiągała imponujące wyniki w rozgrywce ,,Spal ludzkość żywcem". Słońce prażyło okrutnie, bez litości wysuszając trawę i odbierając chęć do życia wszystkiemu, co się rusza. Stary, rozklekotany i pozbawiony klimatyzacji autobus przywodził na myśl pierwsze piętro piekieł i z powodzeniem mógł być pojazdem przewożącym grzeszników na dno płonącej otchłani. Oparłam głowę o szybę i ze słuchawkami na uszach patrzyłam na zmieniający się z wolna krajobraz. Wysokie wieżowce i zadbane parki stopniowo zostały wyparte przez niekończące się pola, lasy i wzniesienia. Nagle poczułam się niezwykle samotna i przytłoczona bezkresem natury. Rozejrzałam się po autobusie i parę siedzeń za mną spostrzegłam młodą dziewczynę i chłopaka, mniej więcej w moim wieku. Chyba zauważyli, że się im przyglądam, bo oboje uśmiechnęli się do mnie przyjacielsko i złapawszy swoje bagaże, przysiedli się bliżej mnie.

- Ale upał, co? Normalnie cała płynę.- odezwała się dziewczyna. Miała długie, brązowe włosy i zabawny sweter. W sumie to nie dziwię się, że było jej tak gorąco. Ja też bym się gotowała mając na sobie tyle wełny.- Jestem Mabel, a to mój brat, Dipper.- dodała, wskazując kciukiem z obłażącym, różowym lakierem na chłopaka.

- Hayley, ale mówcie mi Ley. Moi rodzice chyba mnie nie kochali, kiedy wymyślili to imię- odpowiedziałam, a rodzeństwo parsknęło śmiechem. Byli bardzo podobni. Dipper, podobnie jak siostra, miał brązowe włosy, a na głowie zabawną czapkę z wizerunkiem sosny. Odniosłam wrażenie, że jest on nieco spokojniejszy niż siostra, ale tak samo serdeczny. Chyba należeli do tej grupy ludzi, których nie da się nie lubić; samo przebywanie w ich towarzystwie poprawiało humor, nawet jeśli dobrze się ich nie znało.

- Dokąd jedziecie?- zapytałam, mając nadzieję, że nie wysiadają za szybko. Chciałam poznać ich trochę lepiej.

- Wysiadamy w Wodogrzmotach Małych- odparł Dipper, a mi serce zabiło szybciej. To przecież tam, gdzie ja!- Co roku spędzamy tam wakacje u wujka. A ty?

- Właśnie wyprowadziłam się z domu- powiedziałam, wskazując palcem z pomalowanymi na czarno paznokciami na torbę podróżną.- Mam na celu to samo miasto.

Oczy Mabel zabłysły, a usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.

- To cudownie! Na pewno ci się tam spodoba, to niesamowite miejsce, zobaczysz! Masz gdzie mieszkać? Wujek Stan na pewno udostępnił by ci pokój czy coś, on jest miły, tylko trochę dziwny, ale polubiłabyś go, ja na przykład...- dziewczyna trajkotała, a ja zgubiłam się jakoś w połowie jej wypowiedzi, ale uśmiechałam się ze szczerą radością. Cieszyło mnie, że jest ktoś, kto pomoże mi na początku mojego życia na własną rękę.

- Dziękuję za propozycję, ale wynajęłam już mały domek. Zapłaciłam z góry czynsz na całe lato, więc gdybym się wycofała, straciłabym trochę kasy...

- Wujek Stan by to pochwalił. On też nie lubi tracić forsy... Chociaż i tak ciągle mu się to zdarza- wtrącił Dipper i wszyscy zaczęli się śmiać.

Dalsza część podróży minęła mi niezmiernie szybko- nawet upał jakby przestał mi przeszkadzać.. Całą drogę przegadaliśmy, a ja sporo dowiedziałam się o bliźniakach i Wodogrzmotach, choć miałam wrażenie, że rodzeństwo nie mówi mi wszystkiego o mieście. Mimo to polubiłam ich bardzo i już nie mogłam doczekać się, aż wysiądziemy z autobusu, a ja postawię stopę w miejscu, które od dziś nazywać będę domem.

***

Poczułem jej obecność gdy tylko rozklekotany autobus przekroczył granicę miasta. Otaczająca ją aura była delikatna, jakby przytłumiona, choć doskonale zdawałem sobie, jak potężna jest ta pozornie drobna i słaba istota. Wiedziałem, że dziewczyna dysponuje siłą, jakiej pozazdrościć mógł jej nie jeden demon z piekielnych czeluści... jakiej pozazdrościć mogłem jej nawet ja, wielki Bill Cipher. To zabawne, że ta chodząca bomba atomowa nie ma nawet pojęcia o swoich możliwościach. I niech tak na razie zostanie.

Wyczułem także obecność bliźniaków Pines. Tak... Ich nie mógł bym z nikim pomylić. Sosenka i Gwiazdka, dzieciaki, które przyczyniły się do mej porażki. Teraz jednak wszystko się zmieni, a mi uda się osiągnąć cel. Teoretycznie dorosłe rodzeństwo mogło przysporzyć mi większych problemów, ale tym razem to ja jestem górą... A to wszystko za sprawą decyzji Hayley. Naprawdę nie sądziłem, że sama wpadnie w moje ręce. Ona sama też pewnie nie była świadoma, że przyjeżdżając do Wodogrzmotów właśnie skazała ludzkość na całkowitą zagładę.

                * * *


I jest drugi post! Fabuła póki co rozgrywać się będzie powoli, ale obiecuję, że już niebawem nabierze tempa. Miłego czytania! 

R u mine | Gravity FallsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz