12. Wygrana bitwa

1.2K 61 13
                                    

Rozkoszowałam się pięknym porankiem, kiedy wydarzyło się coś, czego nie spodziewałam się zupełnie. Albo raczej, czego nie chciałam się spodziewać. Myśl o tym siedziała ukryta gdzieś głęboko w mojej podświadomości, a ja usilnie starałam się ją wyciszyć. Jednak pewne rzeczy dzieją się wbrew naszej woli, niezależnie od tego, jak bardzo pragniemy od nich uciec.

Bill jeszcze spał, gdy z kubkiem kawy w dłoniach siedziałam na werandzie, wsłuchując się w dźwięczny szum drzew, które teraz, w świetle dnia, znów wyglądały pięknie i uspokajały moje skołatane nerwy. Przez chwilę nie myślałam zupełnie o Ravenie, Mabel, nadchodzącej apokalipsie... Nie myślałam nawet o śpiącym w sypialni blondynie. Chciałam choć na moment uciec od tego wszystkiego, w ciszy i spokoju pomyśleć o sprawach błahych i nieistotnych. Niestety, nie było mi to dane. Idylliczną chwilę niczym ostry miecz przeszył głośny dzwonek telefonu. Głośno westchnęłam odebrałam połączenie.

- Halo?- głos matki był ostry. Do tej pory użyła go tylko raz, kiedy poszłam na imprezę i nie odebrałam od niej telefonu trzynaście razy. Spięłam ramiona, wyczuwając jej zdenerwowanie. Faktycznie, mogła się martwić, w końcu nie dzwoniłam do niej odkąd przyjechałam do Wodogrzmotów.

- Cześć, mamo.- starałam się, by mój głos brzmiał radośnie i spokojnie. Wiedziałam, że muszę ją jak najszybciej uspokoić.- Zanim coś powiesz, przepraszam, że nie zadzwoniłam, ale znalazłam nową pracę i miałam trochę na głowie...

Kobieta głośno westchnęła. Niemal widziałam, jak przeciera dłonią czoło i przymyka oczy. Uśmiechnęłam się smutno i nagle poczułam, jak bardzo za nią tęsknię. Oczy zapiekły mnie od wzbierających w nich łez.

- Martwiłam się, że coś ci się stało. Na pewno wszystko gra?

,, Tak, raczej jest okej. A, tak przy okazji, to mieszkam z demonem, a jego przyjaciel planuje nas wszystkich pozabijać. Prawdopodobnie nie dożyję kolejnych urodzin, ale nie martw się, wyślę ci kartkę z zaświatów. Całuski!''

- Na pewno. Wiesz, dużo się dzieje.

Mama zacmokała z niezadowoleniem.

- Skarbie, może weź kilka dni wolnego? Należy ci się odpoczynek, nie możesz się przepracowywać...

- Nic mi nie jest!- warknęłam, trochę ostrzej niż chciałam.- Przepraszam. Jestem zmęczona.

Odpowiedziała mi głucha cisza. Przez dłuższą chwilę żadna z nas się nie odzywała. Nerwowo skubałam rąbek swetra, nie bardzo wiedząc, jak mam ją uspokoić. Przecież nie mogę wyjawić jej prawdy... Nagle moich uszu dobiegły szmery, a słuchawkę przejął ojciec.

- Ley, to nie był dobry pomysł, żebyś się wyprowadzała. Jesteś na to za młoda. Jutro po ciebie przyjeżdżamy.

- Ale tato...!- sapnęłam. Nie, nie, nie, oni nie mogli tu przyjechać, tu jest zbyt niebezpiecznie! Nie mogę ich narażać. Oni nie mają pojęcia, co im grozi. Zostawiłam kubek z niedopitą kawą i szybko weszłam do domu. Wbiegłam po schodach na górę, chcąc obudzić Billa. On coś wymyśli, na pewno.

- Już podjęliśmy dezycję, Ley.- stanowczo odpowiedział mi ojciec, po czym się rozłączył.

- Cholera jasna...- warknęłam i rzuciłam telefon na łóżko.- Bill, wstawaj!

Blodnyn poderwał się i rozejrzał po pokoju, napinając wszystkie mięśnie. Kiedy jednak spostrzegł, że nie ma żadnego zagrożenia, rozluźnił się nieco. Wciąż jednak wpatrywał się we mnie uważnie, jakby spodziewając się najgorszego.

- Co się stało?

- Moi rodzice...- usiadłam ciężko na skraju łóżka i ukryłam twarz w dłoniach.- Oni tu przyjeżdżają.

R u mine | Gravity FallsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz