1.

2.9K 169 9
                                    


 

- Marinette! Wstawaj!
Szybko otworzyłam oczy, aby spojrzeć na moją Kwami, która właśnie mnie budziła.
- Co jest Tikki?! Co się stało?!
- Czas do szkoły! 7:30!
- Co?!
Prędko wbiegłam do łazienki, zabierając ze sobą mój ulubiony strój. W jego skład wchodziły różowe spodnie, biała bluzka z kwiatowym wzorem na piersi oraz ciemna kurtka. Po ubraniu się i umyciu zębów związałam włosy w dwa małe kucyki. Wyszłam z łazienki  i zaczęłam pakować książki do mojego plecaka. Na chwilę przystanęłam przed jednym z plakatów Adriena w moim pokoju. Jaki on był słodki! Prawie tylko z jego powodu mam ochotę chodzić do szkoły. Z zamyślenia wyrwał mnie piskliwy głos Tikki:
- Marinette! Zaraz się spóźnisz!
- Masz rację! Chowaj się do torebki!
Była taka mała, że z łatwością się tam zmieściła. Jest jak moja siostra. Nie wiem co bym bez niej zrobiła. Złapałam mój plecak i wybiegłam z domu, jedząc po drodze rogalika z czekoladą.
Na miejsce dotarłam pięć minut spóźniona. Wpadłam do klasy. Mam chyba pieskie szczęście, bo pierwszą naszą lekcją była chemia.
- Przepraszam za spóźnienie!
Nauczycielka odwróciła się do mnie i posłała mi "złe" spojrzenie.
- Marinette! To ostatni raz, kiedy przychodzisz do szkoły spóźniona! Siadaj na miejsce!
- Dobrze, pani profesor.
Usiadłam przy mojej przyjaciółce, Aly'i.
Spojrzała na mnie z politowaniem i szepnęła na ucho:
- Kiedy w końcu przyjdziesz punktualnie?
W odpowiedzi wzruszyłam ramionami, na co obie cicho zachichotałyśmy.
Przez całą lekcję byłam nie przytomna. Wpatrywałam się w piękne, blond włosy chłopaka, który siedział przede mną. Był to oczywiście Adrien. Oprzytomniałam dopiero kiedy nauczycielka powiedziała:
- ...dlatego przygotujecie na następną lekcję projekt o wiązaniach chemicznych. Będzie to praca w parach.
Zrobiłam zdezorientowaną minę i po chwili zobaczyłam jak Alya posłała mi oczko. Już wiem co ona kombinuje.
- Zrobimy projekt razem?- zapytała Nino, siedzącego przed nią.
- Spoko. A ty Adrien? Może będziesz w parze z Marinette?
Proszę! Zgódź się! Zgódź się! A może lepiej nie? Co ja gadam?! Powiedz tak!
Między innymi takie myśli chodziły mi po głowie.
- Jasne!
Powiedział i odwrócił się do mnie uśmiechając się. Myślałam, że się rozpłynę! W tej właśnie chwili zadzwonił dzwonek. Wszyscy wyszliśmy z klasy, a ja z niecierpliwością czekałam na koniec pozostałych lekcji.
Cały dzień zleciał mi zadziwiająco szybko. Jest tylko jeden problem. Muszę się jakoś umówić z Adrienem na robienie tego projektu. Przed szkołą zbierałam się na odwagę, kiedy podeszła do mnie Alya.
- No co tak stoisz? Idź do niego!
- Ja nie dam rady!
Wywróciła oczami.
- Jasne, że dasz! No już zrób to!
Spojrzałam na niego jeszcze raz i teraz zobaczyłam jak podbiega do niego Chloe.
No świetnie! Teraz to na pewno nie dam rady! Stałam jak słup i patrzyłam jak ta małpa zaczęła świergotać mu nad uchem. Po chwili poczułam szarpnięcie i zorientowałam się, że moja kochana przyjaciółka mnie popchnęła. Upadłam prosto na chłopaka. Na szczęście mnie przytrzymał, bo leżałabym już na ziemi. Odwróciłam się do Aly'i, która tylko pokazała mi dwa kciuki do góry. Ja ją kiedyś zamorduję!
- Wszystko w porządku?
Gdy się podniosłam spojrzałam mu w oczy a moje policzki pokryły się niemałym rumieńcem.
- Ch-chyba tak...Ała!
Zanim się obejrzałam wylądowałam na ziemi. Tym razem z przyczyny tej francy, Chloe.
- Co ty robisz?!- powiedział Adrien do dziewczyny
- No co? Przeszkodziła nam! To co? Będziesz ze mną w parze, Adrienku?-powiedziała przesłodzonym głosem.
Blondyn podał mi rękę i pomógł mi wstać.
- Nie, bo robię projekt z Marinette.
Chloe spojrzała na mnie z furią w oczach i szybko odeszła.
- Nic ci nie jest?
- N-nie, t-tak sądze.
Boże, czy ja zawsze muszę się przy nim jąkać?!
- Przepraszam za nią, ona już taka jest. Nie umie się zachować.
Zaczęłam otrzepywać spodnie.
- Tak, wiem o tym. Słuchaj... bo ja...to znaczy... ten projekt..bo myślałam, że może...byśmy się spotkali...u mnie... Możemy też u ciebie....jak chcesz, ale...
- Okej, to przyjdę do ciebie jutro o 14:00. Będziesz miała czas?
- J-jasne.
- To do zobaczenia!-powiedział i uśmiechnął się.
Poszedł do swojej limuzyny. A ja jak głupia ciągle tam stałam i machałam w przestrzeń. Opamiętałam się jednak, kiedy przed moją twarzą pojawiła się moja Kwami.
- Udało ci się Marinette! Umówiłaś się z nim!
- To tylko projekt...
- Ale w końcu trzeba od czegoś zacząć, nie?
Uśmiechnęłam się do niej ciepło. Schowała się do torebki i ruszyłam w stronę mojego domu. Jutro jest sobota, więc będziemy mieli cały dzień dla siebie. To znaczy dla projektu, czyli dla siebie. Oj tam, nie ważne. Nagle stanęłam jak wryta, bo przypomniałam sobie stan mojego pokoju. Z prędkością światła pognałam do domu.
Wbiegłam do piekarni, kierując się do pokoju. Zatrzymała mnie jednak mama.
- Cześć Marinette! Co tak biegłaś?
- Cześć, mamuś! Bo..przypomniało mi się coś..
- Dobrze, a pomogłabyś mi z tym ciastem? Niedługo przyjdzie po nie klient, a nie jest jesze udekorowany.
Westchnęłam, nigdy nie umiałam jej odmówić.
- Jasne!
Odłożyłam plecak na stół i wzięłam w rękę  tubkę z kremem. Zatraciłam się w tej pracy, zapominając kompletnie o ścianach  w moim pokoju.

Nasza słodka tajemnica/Miraculum [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz