Marinette:
Leniwie otworzyłam oczy wybudzając się ze snu. Sobota i niedziela to jedyne dni, kiedy Tikki mnie nie budzi. Przeciągnęłam się powoli, po czym sięgnęłam po telefon, który leżał pod moją poduszką. Była 10:30. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Moja mała przyjaciółka już nie spała. Siedziała na moim biurku odwrócona do mnie tyłem i zajadała ciastko.
- Cześć, Tikki!
Odwróciła się i uśmiechnęła.
- Cześć, Marinette!
Zmarszczyłam brwi i wskazałam na w połowie zjedzone ciastko.
- Skąd je masz?
- Wiedziałam, że będziesz dzisiaj długo spać, więc zostawiłam je sobie wczoraj.
Uśmiechnęłam się do niej i wstałam kierując się do szafy. Wzięłam sobie czarne leginsy i biały T-shirt z czarnym nadrukiem oraz czystą bieliznę. Poszłam do łazienki pod prysznic. Następnie umyłam zęby, wysuszyłam włosy i związałam je w dwa małe kucyki. Zeszłam po schodach na dół, do kuchni. Tam spotkałam moją mamę z kubkiem herbaty w ręku. Trochę się zdziwiłam, bo o tej porze już dawno powinna być w piekarni.
Podeszłam do niej i dałam całusa w policzek.
- Cześć, mamo!
- Cześć, słońce!
Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej masło, szynkę, sałatę oraz pomidor.
- Wiesz, chciałabym z tobą porozmawiać...
Odwróciłam się do niej i uśmiechnęłam.
- O czym chcesz rozmawiać?
- O tobie i o Adrienie.
Gdy wyjmowałam chleb z szafki moja ręka zamarła w miejscu.
- Coś... coś nie tak?
- Czy wy... no wiesz...
O mało nie wypuściłam z rąk talerza, który akurat sięgałam. Czy ona mówiła o tym co ja myślę?!
- Co?! Nie! Skąd ci to przyszło do głowy?!
- Po tym co wczoraj zobaczyłam, to wiele rzeczy mi przyszło do głowy.
Po tych słowach zrobiłam się cała czerwona.
- Wiesz, myślę, że jesteś za młoda. Masz dopiero piętnaście lat!
- W tym roku skończę szesnaście, mamo.
- I tak myślę, że...
- Możesz być spokojna. My się po prostu całowaliśmy.
- To dobrze.
Usiadłam przy stole z talerzem kanapek w rękach.
- Jakbyś mogła... Pukaj zanim wejdziesz do mojego pokoju.
Uśmiechnęła się do mnie dopijając herbatę.
- Przepraszam cię, następnym razem tak zrobię.
Odwzajemniłam gest i zaczęłam jeść moje śniadanie. Mama wstała od stołu i poszła do piekarni. Siedziałam zamyślona, kiedy usłyszałam sygnał przychodzącej wiadomości w moim telefonie:Adrien: Masz czas dzisiaj wieczorem?
Bez wachania mu odpisałam:
Ja: Tak, a co?
Po minucie dostałam odpowiedź:
Adrien: To dobrze, bo zabieram cię wieczorem do kina ;*
Ja: To miało być zaproszenie? ;)
Adrien: W pewnym sensie. To co? O 20:00?
Ja: Nie mogę się doczekać! ;*
Z bananem na twarzy włożyłam talerz do zlewu i skradłam kilka ciastek dla Tikki. Kiedy weszłam do pokoju podleciała do mnie i z uśmiechem je ode mnie wzięła. Zabrała się do jedzenia, a ja nie mając nic lepszego do roboty zaczęłam ogarniać w pokoju. Kiedy już skończyłam otworzyłam okno, żeby przewietrzyć. Wtedy właśnie usłyszałam krzyki. Wyszłam na balkon i w parku zobaczyłam Lady WiFi. Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia. Alyę znowu zaatakowała Akuma? Po chwili jednak niedaleko zobaczyłam Nawałnicę oraz Malarza. Co jest grane? O co chodzi?
Obok mnie pojawiła się Tikki.
- O się dzieje, Tikki?
- Obawiam, że WC atakuje.
- Co?! Już teraz?!
- Na to wygląda. Musisz się przemienić!
- Tikki, kropkuj! Tak!
W stroju Biedronki dotarłam do parku. Jak się okazało na miejscu byli wszyscy przestępcy, których do tej pory pokonaliśmy. Czarny Kot już z nimi walczył. Podbiegłam do niego.
- Nie wiedziałam, że zaatakuje tak szybo.
- Ja też nie. Myślałem, że jeszcze trochę poczeka. Hej, co jest?!
Wszyscy w tym samym momencie przestali walczyć i zaczeli uciekać. Spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem. Wzruszyłam ramionami i pobiegłam za nimi. Chat zrobił to samo. Biegli krętymi drogami, aż końcu zgubiłam orientację, gdzie jesteśmy. Kompletnie nie wiedziałam gdzie zamierzamy. Nigdy tędy nie przechodziłam. Podeszli do jednego z budynków i otworzyli drzwi. Wszyscy tam wbiegli, a my bez zastanowienia zrobiliśmy to samo. Za nami zatrzasnęły się drzwi, a przed nami zobaczyliśmy schody prowadzące na górę. Wbiegliśmy po nich do ciemnego pomieszczenia.
Acha, ok... Fajnie, że biedronki nie widzą w ciemności, więc kompletnie nie wiedziałam gdzie się znajdujemy. Usłyszeliśmy jakiś głos:
- No dzień dobry! Nareszcie się spotykamy twarzą w twarz. Najwyższa pora!
W między czasie Chat powiedział do mnie szeptem:
- Stoi przed nami, jakieś kilka metrów.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Jednak i tak po chwili sufit się otworzył i pomieszczenie wypełniło się światłem dziennym. Przymrużyłam oczy tak samo jak mój towarzysz. Gdy zaraz potem je otworzyłam w okrągłym pokoju znajdowali się wszyscy opętani przez Akumę, a na przodzie stał sam Władca Ciem. Był wysoki i ubrany w fioletowy strój. Maskę miał koloru metalicznego, na środku której widać było kształt motyla. W ręce dzierżył czarną laskę. Po krótkiej chwili zauważyłam również broszkę motyla przywieszoną tuż pod szyją. Miraculum motyla. Śmiał się w głos, a nad nami wirowały Akumy.
- Wreszcie zdobędę upragnione miraculum Biedronki i Czarnego Kota!
- Nie ma takiej opcji!
- No to zobaczymy...
Machnął na nas laską, dając znak innym, by nas zaatakowali. Jak kazał tak zrobili.
Rzucili się na nas i zaczęliśmy walczyć.
WC stał z boku i wszystkiemu się przyglądał uśmiechając się pod nosem.
( Przepraszam was, ale nie opiszę zmagań naszych bochaterów, ponieważ po prostu nie mam pojęcia jak to zrobić. Użyjcie swojej wyobraźni:))
Po długiej i wyczerpującej walce w końcu daliśmy radę. Na szczęście nie byliśmy zmuszeni do użycia Szczęśliwego trafu ani Kotaklizmu. Mieliśmy parę zadrapań i siniaków, ale poza tym byliśmy cali. Odwróciliśmy się do poddenerwowanego Władcy Ciem. Mocno ściskał laskę patrząc na nas groźnie. Myślał, że szybko mu pójdzie. A to dobre. Chciałby. Odwzajemniliśmy spojrzenie. Mężczyzna pstryknął palcami, a Akumy otoczyły ciasno wszystkich naszych poprzednich przeciwników. Po chwili zniknęli.
- Co z nimi zrobiłeś?!-krzyknęłam.
- Spokojnie, nie byli mi już potrzebni, więc odesłałem ich tam gdzie byli. Teraz pora na was.
Kot pobiegł do niego i zaczął walczyć swoim kijem. On się bronił swoją laską. Po chwili dołączyłam do Kota. Coraz ciężej nam było walczyć. Mimo, że nas było dwóch, to on jest starszy i silniejszy.
Poza tym, my już byliśmy wyczerpani po poprzedniej walce.
W pewnej chwili przez nieuwagę dostałam od niego prosto w piszczel. Jęknęłam z bólu i upadłam na kolana. Zaraz potem poczułam ostre pieczenie policzka. Krzyknęłam i upadłam na bok. Domyśliłam się, że uderzył mnie metalową rączką od laski. Czułam jak coś lepkiego spływa mi po brodzie. Krew. Czekałam na kolejny cios, jednak kiedy go nie otrzymałam podniosłam głowę i zobaczyłam jak WC broni się od ataków Kota. Podniosłam się i za pomocą mojego Jo-Jo i zatrzymałam jego laskę, która właśnie zmierzała prosto na Chata. Odciągnęłam ją z trudem. Władca Ciem spojrzał na mnie i gwałtownie pociągnął za linkę mojej broni. Przewróciłam się na brzuch z sykiem. Podparłam się na łokciu, żeby wstać, lecz zanim to zrobiłam zostałam przyparta do ściany. Poczułam mocny uścisk na szyi. Instynktownie złapałam laskę próbując jednocześnie złapać oddech.
- I co, Biedronko? Teraz ja jestem górą!
Sięgnął ręką po moje kolczyki jednak zanim je zdjął podbiegł do nas Kot. Zauważyłam, że użył kotaklizmu. Zamachnął się i uderzył go w twarz. Ten krzyknął i zakrył ją sobie dońmi. Opadłam na podłogę kaszląc. Zobaczyłam, że WC ma tylko połowę maski i poparzoną twarz. Zarz przy mnie pojawił się chłopak.
- Biedronka! Nic ci nie jest?!
- Nie... Wszystko w porządku... Uważaj!
W ostatnim momencie się odwrócił i odbił atak. Wstał i za pomocą swojego kija próbował go powalić. Widząc, że Kotu idzie coraz gorzej podniosłam się powoli i krzyknęłam:
- Szczęśliwy traf!
Do rąk wpadła mi... parasolka. Próbowałam szybko zrozumieć jak mogę ją wykorzystać. Po chwili już wiedziałam.
WC jest zajęty walk z Kotem. Mogę to wykorzystać. Związałam rączkę parasolki z moim Jo-Jo i wzięłam rozpęd. WC stał do mnie tyłem, więc prześlizgnęłam się między jego nogami przy okazji rozkładając parasolkę. Zdezorientowany przewrócił się, a ja pociągnęłam go jeszcze dalej. Na koniec przywiązałam go do rury przy ścianie. Wyrywał się i szarpał, jednak i tak nic to nie dało. Podeszliśmy do niego.
- Zaraz się dowiemy kto zatruwał życie w Paryżu.
Sięgnęłam po broszkę i zdjęłam ją szybkim ruchem.
CZYTASZ
Nasza słodka tajemnica/Miraculum [Zakończone]
FanfictionWydaje się, że Marinette jest zwykłą nastolatką. Jednak to nieprawda w sekrecie przed wszystkimi przemienia się w Biedronkę i razem z Czarnym Kotem ratuje Paryż. Co się jednak stanie, gdy poznają swoje tożsamości? Czy poradzą sobie z Władcą Ciem, kt...