14.

1.7K 126 12
                                    

Adrien:
Wszedłem do pokoju i trzasnąłem drzwiami. Padłem na łóżko rzucając torbę byle gdzie. Beznadziejny ten nowy plan! Godzina Chińskiego i dwie szermierki! Wykończyć się można! Mam zamiar teraz się przespać. Zasłużyłem  na to. Sen przyszedł zadziwiająco szybko. W ciemności ujrzałem twarz mojej mamy. Próbowała mi coś przekazać:
"Pomóż jej! Biedronka cię potrzebuje! Pomóż jej, synu!"
Gwałtownie się podniosłem. Ze zdziwieniem spostrzegłem, że było już ciemno. To był sen? Jeśli tak to naprawdę był dziwny. Mam pomóc Biedronce? Niby w czym?
Jednak mimo wszystko nie zamierzałem ryzykować. Zauważyłem jak moje Kwami wygrzebuje się z mojej torby.
- Plagg, wysuwaj pazury!
- Co? Nie....
Gdy byłem już w stroju Kota usłyszałem w głowie głos Plagga:
- Zabiję cię za to, młody!
- Później, teraz muszę pomóc Biedronce.
Wyskoczyłem przez okno i poszłem szukać mojej księżniczki.

Marinette(Biedronka):
Spadałam w dół nie mogąc nic zrobić. Próbowałam chwycić się czegokolwiek.
Niestety, moje Jo-Jo zostało na górze, a ja byłam coraz bliżej ziemi. Co robić?! Co ja mam zrobić?! Zaraz zostanie ze mnie mokra plama! Ze strachu zamknęłam oczy
Nagle poczułam lekkie szarpnięcie. Otworzyłam oczy i zobaczyłem przed sobą zielone tęczówki Czarnego Kota. Trzymał mnie i za pomocą swojego kija próbował znieść nas bezpiecznie na ziemię.
- Dobry wieczór, My Lady!
- Czat! Postaw nas na ziemi!
- Już się robi!
 Odruchowo się w niego wtuliłam i po chwili poczułam pod stopami grunt.
Odkleiłam się od niego i zrobiłam krok. Jednak nogi się pode mną ugięły i Kot znowu mnie przytrzymał.
- Gdzie się wybierasz?
- Moje Jo-Jo jest na górze, m-muszę po nie  iść.
Chłopak posadził mnie na jednej z ławek i sam poszedł po moją broń.
Powoli uspokajałam oddech. Gdyby nie on  pewnie już by nie było ani Biedronki, ani Marinette.
Po chwili zobaczyłam przed sobą moje Jo-Jo.
- Dziękuję. I... dziękuję, że mnie uratowałeś.
Wstałam, lecz nogi cały czas mi drżały. Chat mnie przytrzymał.
- Nie ma za co. Co się stało?
- WC wysłał do mnie ogrom Akum. Zepchnęły mnie i zabrały moje Jo-Jo.
- Nic ci nie jest?
- Nie ja tylko...
Podniosłam na niego wzrok i zapatrzyłam się w jego piękne oczy. Tak samo on spoglądał na mnie. Wiem, że to kiczowate, ale poczułam, że cały świat stanął w miejscu. Naprawdę. Moje serce biło teraz dwa razy szybciej.
- ... się wystraszyłam...
Zorientowałam się, że jego twarz jest coraz bliżej mojej. Jednak ja zamiast się odsunąć czekałam no to co się stanie.
Gdy nasze nosy się stykały oprzytomniałam i gwałtownie się odsunęłam.
- Kocie... ja nie... nie mogę...
- Ale... daj nam szansę.
- Ty nie rozumiesz... Jest ktoś inny...
Odważyłam się podnieść na niego wzrok. W jego oczach nie dostrzegłam smutku. Przeciwnie, widziałam rozbawienie, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- W takim razie nie mam wyboru... Plagg, schowaj pazury!
Moje oczy rozszerzyły się do wielkości talerzy obiadowych.
- Kocie, nie!
Jednak było już za późno. Po kolej widziałam jak na miejscu czarnego stroju pojawiają się trampki, jeansy, czarna koszulka i biała koszula. A na koniec zielone oczy oraz blond czupryna.
Moje oczy wyszły z orbit, gdy dotarło do mnie kto przede mną stoi.
- A-Adrien?!
To jest jakiś ŻART!? Przez cały ten czas to był on!? To on mówił do mnie księżniczko i My Lady?! To jego całowałam na misji z Mrocznym Amorem?! To tylko sen, spokojnie, to tylko sen.
- Biedronka? Wszystko w porządku?
- Czy w porządku?! Nic nie jest w porządku! Ja... nie wiedziałam, że... ty to ty... znaczy, bo... To nie tak miało być!
Podszedł do mnie tak, że dzieliło nas jedynie kilka centymetrów. Patrzyłam na niego nie wiedząc co zrobić.
- A ja cię zapewniam, że to właśnie tak miało być...
Po czym pochylił się i mnie pocałował. W tej jednej chwili wstrząsnął mną dreszcz, a moje serce zabiło kilkukrotnie szybciej. Nie wiedziałam co innego zrobić, więc niepewnie oddałam pocałunek. Czy ja śnię?! Właśnie całuję się z Adrienem Agrestem, miłością mojego życia!!! To... Ja... Znaczy, że... Och...
Poczułam jego palce na moich uszach. Próbował zdjąć moje kolczyki. Chwila... Co?! Nie! Byłam dość nieprzytomna, żeby cokolwiek zrobić. I tak było już za późno. Po chwili nie czułam już na sobie mojego stroju. Oderwaliśmy się od siebie. A ja spojrzałam na niego niepewnie.
- ...Marinette. A więc miałem rację.
Zmarszczyłam brwi.
- A-ale jak to?
- Od jakiegoś czasu domyślałem się o twojej tożsamości. I jak widać... nie myliłem się.
Spuściłam głowę i cicho zadałam mu pytanie:
- Nie... nie jesteś zawiedziony?
Wziął w dłoń moją brodę i zmusił bym na niego spojrzała. Moje policzki poczerwieniały jeszcze bardziej.
- Żartujesz? Jak bym mógł być zawiedziony? Jestem szczęśliwy, że nareszcie odkryłem kim jesteś.
Po tych słowach znowu mnie pocałował. Teraz jednak pewniej go oddałam. Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie zmniejszając dystans między nami do zera. Po raz kolejny poczułam ten sam dreszcz. Niepewnie splotłam palce na jego karku. Lekko rozchyliłam wargi, przez co pocałunek stał się bardziej namiętny.
Mogłam śmiało stwierdzić, że czułam się jak w niebie. Nigdy się nie całowałam, a o to mój pierwszy raz i to z Adrienem!
Moje marzenie właśnie się spełniło. Usłyszeliśmy ciche chrząknięcie. Odkleiliśmy się od siebie, żeby spojrzeć na nasze Kwami. Lewitowały przed nami z założonymi rękami. Pierwszy odezwał się mały, czarny kotek.
- Skończyliście już? Wiesz, Adrien, chciałbym się przedstawić twojej dziewczynie. Cześć, jestem Plagg!
Zaśmiałam się wzięłam go do ręki.
- Witaj, jestem Marinette!
Po chwili sobie o kimś przypomniałam.
- A to jest Tikki, moja Kwami.
Powiedziałam do zarówno do Plagga, jak i Adriena. Chłopak uśmiechnął się do niej. Plagg, dodał swoje trzy grosze:
- Ja już o tym wiem. Rozmawialiśmy, kiedy wy zajęliście się sobą.
Zrobiłam się cała czerwona, o ile już nie byłam. Nagle sobie przypomniałam, że nadal nie mam swoich kolczyków.
Odwróciłam się do blondyna.
- Adrien, oddasz mi moje kolczyki?
Uśmiechnął się.
- Oddam, ale mam do ciebie prośbę...
-  Jaką?
- Daj nam teraz szansę.
Nie wiem czy ja się przesłyszałam, ale chyba poprosił mnie o bycie jego dziewczyną! DZIEWCZYNĄ!
- J-ja? To znaczy... ty i ja... że... Naprawdę?
Ze śmiechem pokiwał głową.
- Marinette! Powiedz w końcu to!- krzyknęła Tikki.
Spojrzałam na nią, a potem na chłopaka.
- Ja... No tak!
Ledwo to powiedziałam i od razu mnie przytulił. Ze śmiechem także go objęłam.
To najszczęśliwszy dzień mojego życia.


 

Z góry was wszystkich przepraszam. Moja siostra miała dzisiaj chrzciny i nie miałam głowy by wstawić wcześniej.:(

Myślę jednak, że treść rozdziału wynagrodziła wam chociaż w pewnym stopniu tak późną porę. ;)

Cieszę się bardzo z 1.1K wyświetleń i wszystkich komentarzy!

Nie jestem pewna co do następnego rozdziału, ale myślę, że pojawi się w środę.

Jeszcze raz przepraszam i zapraszam do komentowania!

Do zobaczenia!:D


 

Nasza słodka tajemnica/Miraculum [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz